2 Część 2

829 48 3
                                    

Pov. Tony
Wczoraj chwilę pogadaliśmy z Hope. A dokładniej, to zdążyliśmy się tylko przedstawić, bo pielęgniarki nas wygoniły. Ale byłem tak szczęśliwy, jakbym wygrał w lotka. Nic nie mogło i nie może opisać mojej i chłopaków radości. Gdy tylko weszliśmy do domu ( od czasu jej wypadku, dalej wszyscy mieszkamy w jej willi ) zapytali się co my tacy szczęśliwi. Chyba nie trudno zgadnąć jak im odpowiedzieliśmy. Zaczęliśmy się wydzierać na cały dom, tak że aż po pięciu minutach, przyszli sąsiedzi na skargę. Ale zważając na sytuację, najprościej mówiąc mieliśmy ich gdzieś. Przez resztę wieczoru nie mogliśmy usiedzieć w jednym miejscu. Zachowywaliśmy się jak osoby z ADHD. Przez resztę wieczora, nasi przyjaciele mieli problem ze słuchem, ale mówi się trudno.
Rano wizyty można było rozpocząć od siódmej trzydzieści, ale i tak w szpitalu byliśmy chwilę po siódmej. Do czasu naszych odwiedzin, doktor wytłumaczył nam,że może mieć cięższe chwilę, lub na przykład koszmary. Ale jest też możliwość powrotu wspomnień. Wytłumaczył nam,jak postępować w takich sytuacjach i dosłownie pobiegliśmy pod jej salę. Była równa godzina odwiedzin, więc weszliśmy do sali.
- Hej siostrzyczko - przywitaliśmy się
- Hej - posłała nam słaby uśmiech
- Ej... co jest księżniczko? - Chris
- Po prostu nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć. Jednego dnia normalnie żyje, a następnego budzę się w szpitalu, z pustką w głowie. Nawet nie wiem jak się nazywam, czy ile mam lat- samotna łza spłynęła po jej policzku. Chris od razu wziął ją na kolana i zaczął kołysać.
- Nie martw się. My się wszystkim zajmiemy, a ty tylko musisz być ciągle przy nas. Zgoda księżniczko??? - zapytał
- Pewnie braciszku - odpowiedziała, gdy się uspokoiła.

Pov. Chris
Kołysałem się z moją księżniczką na kolanach. Opowiadaliśmy jej o wszystkim. Jak się nazywa, ile ma lat i takie podstawowe rzeczy, które o niej wiedzieliśmy.
- A czemu tak się mną przejmujecie? No niby wiem, że jesteśmy rodzeństwem, ale nie każda rodzina się lubi. Sądząc po waszych wypowiedziach i zachowaniu, coś się musiało stać. I nie coś takiego jak lata spędzone tylko we własnym gronie, tylko coś ważniejszego. O wiele - zatkało nas. Jak się tego domyśliła?

Pov. Hope
Pomimo, że to moi starsi bracia,to wielkie z nich ciołki. Ja straciłam pamięć, a nie umysł.
Jedynie ich zdenerwowanie pokazuje, że miałam rację. Choć nie mam pojecia co się stało, i czy w tym uczestniczyłam, to dam im czas. Wiem że to dla nich trudne.
- Ok. Posłuchajcie. Nie wiem co się stało, czy to ma związek ze mną - może nawet przez to wylądowałam w szpitalu, ale nie muszą wiedzieć o moich podejrzeniach - ale powiecie mi jak będziecie gotowi. Zgoda?
- Pewnie księżniczko - odpowiedział mi Chris, gdy popatrzył po chłopakach
- No to... kiedy wychodzę? - zapytałam zmieniając temat i trochę ciekawa
- Jutro - Niall uśmiechnął się w całej okazałości - A teraz Chris złaź. Ja ją wezmę na kolana. Teraz moja kolej - o... Niall się zawziął.
- To jest moja księżniczka! Znajdź sobie własną!
- No właśnie trzymasz mojego misia! Nie będę się przy niej brzydko wyrażał, więc spadaj!- rozpoczyna się walka proszę państwa
- Nie! To jest moja księżniczka! Jak tak bardzo chcesz kogoś przytulić, to idź do Tonego! - mocny prawy sierpowy. Co na to przeciwnik?
- Ale to jest też moja siostra! Mam prawo się do niej przytulić, a ty właśnie mi to uniemożliwiasz! - przeciwnik zablokował i koniec walki. Coś czuję, że nie mam nic do gadania. Może Tony mi pomoże. Spojrzałam na niego z wyraźnym strachem.
- Chłopaki koniec! Nasza siostrzyczka dopiero co się wzbudziła, a wy przysparzacie jej zmartwień ?! Zaraz nam przez was zemdleje, patrzcie co zrobiliście! Jest cała blada i skulona! - cała normalnie zesztywniałam. Nie wiem czego się bałam, ale taka była prawda. Skuliłam się. Powoli uspokajali się, a Tony w tym czasie podniósł mnie pod nogami oraz plecami i usadził mnie na jego kolanach. Oparłam się głową, o jego klatkę piersiową chcąc się uspokoić.
- Przepraszam - za chwilę popłynie mi łza
- Hej. Nie bój się. Nic ci się nie stanie. Rozumiesz? - powiedział uspokajająco
- Ale nie boję się, że to mi się coś stanie. Nie wiem dlaczego - teraz moja zła spłynęła. Mój brat, był zdziwiony, ale tylko on, bo pozostała dwójka się godziła.
Porozmawialiśmy jeszcze na parę tematów i musieli iść, bo kończył się czas odwiedzin.
- Nie masz nic przeciwko, żeby jutro przyjechali z nami nasi przyjaciele? - Chris
- Yyy... nie. Pewnie - nie byłam tego taka pewna, a oni to zauważyli.
- Hej. Jeśli nie chcesz, to powiedz. Nie obrazimy się. Obiecuje - Tony
- Przepraszam. Jeśli tylko chcą, to pewnie.
- Ok. Acha, i od razu ci mówię, że jest ich całkiem sporo - po krótkiej ciszy, dodał niepewny - przed twoim wypadkiem... znałaś ich, a oni ciebie, więc jeśli powiedzą coś, nie stosownego, to...- chciał dokończyć, ale przerwałam mu
- Rozumiem. A teraz idźcie do domu odpocząć, bo jesteście tu cały dzień. A jutro wiekopomna chwila - automatycznie się uśmiechnęłam i oni też. Wyszli z mojej sali, a ja wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

Przepraszam, że taki krótki i późno, ale nie mam weny.
;_;

Potrzeba Ochrony BliskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz