Rozdział 3 Sojusz

359 51 17
                                    



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— Yuki, w lewo! — Raimei stała ze skrzyżowanymi rękami, obserwując poczynania swojej siostry. W pewnym momencie Inaba, używając swojej szabli, wyrzuciła część śniegu prosto w dziewczynę. — Kurwa...

— Miało być w lewo! — Zakłopotana podrapała się po głowie.
— Ale moje lewo, nie twoje!
— To mów do ciężkiej kurwy, że w prawo!
Tak ostatnimi czasy wyglądał trening obydwu Servampów, przy czym Osaka musiała zrobić wszystko by dziewczyna opanowała swoją magię w razie obrony. Bo jeśli w pewnym momencie jej przy niej nie będzie, to najmłodszy z nich skończy, jako pokarm dla ryb. Raimei westchnęła, podskakując i pojawiając się w powietrzu obok siostry.
— Patrz i ucz się, bo dwa razy nie będę tego pokazywać. — Wyciągnęła dłoń, w której pojawiła się jej dobrze znana miotła.
— A powiedz mi... skoro masz pazury, to czemu, do cholery, używasz tej miotły?
— Ponieważ z nią mój atak ma większy zasięg. — Stanęła na miotle, uśmiechając się złośliwie — a zresztą lubię nią robić kombinacje w powietrzu!
— E tam, wolę swoje buty...

________

Mahiru wpadł do klubu karaoke prawie wywalając drzwi, za to zdziwiony właściciel spojrzał na niego jak na kosmitę. Podniósł się z krzesła i spojrzał za nastolatka, widząc swojego szefa i resztę, którą widział ostatnio w klubie.
— Czy coś się stało? — Podrapał się po głowie, czując uścisk w żołądku. Ich miny mu się nie podobały i wyczuwał kłopoty na kilometr.
— Potrzebujemy adres twoich pracownic... — Hugh poprawił szkiełko, wskakując na blat baru i wyciągając w jego stronę laskę — i nie przyjmuję żadnej odmowy!
________

Yuki siedziała na suficie do góry nogami, czytając jakąś mangę wyraźnie ubawiona. Ich starej właścicielki nie ma w domu, więc mogą w spokoju posiedzieć w swoich „prawdziwych" formach bez problemu przyłapania, tym bardziej, że przemiana w człowieka kosztuje je dużo wysiłku magicznego. Spojrzała kątem oka w dół, gdzie Osaka wyraźnie w coś grała na laptopie. Po tym treningu jeszcze nie miała dosyć? Teraz znęca się nad jakimiś stworami z MMO? Swoją drogą, ciekawe ile ich spotkała robiąc misje z Nieczystością, na pewno musiała być to świetna zabawa! Wyciągnęła jabłko z kieszeni i zaczęła je podgryzać, dalej wisząc do góry nogami, pewnie gdyby była człowiekiem już dawno by się udławiła. Kolejny plus do bycia Servampem — żarcie w każdej pozycji.
— Yuki, sok z twojego jedzenia kapie mi na laptop. — Raimei spojrzała w górę na swoją siostrę, uśmiechając się tym razem złośliwie. — I tak nie schudniesz... Już teraz możesz jeść wszystko jak leci. Trzeba było się odchudzać dopóki miałaś jeszcze okazję!
Inaba miała już jej coś odpowiedzieć, gdy walnęły drzwi do ich pokoju i do środka wpadła grupka osób z baru. Pierwsza reakcja z powodu huku spowodowała, że Chciwość wylądowała na drugiej wampirzycy, przygniatając ją z laptopem do łóżka i sprzęt zawył, a potem spadło na nie nadgryzione jabłko.
— Mówiłam, schudnij... — Lenistwo spojrzało w bok, widząc cała grupkę chłopców. — Jak wy weszliście do naszego domu, co?
— Jakbyście go zamykały na klucz, to może... — Misono skrzyżował dłonie, obserwując dziewczyny z niemym zdziwieniem. Dalej ciężko mu było się przyzwyczaić do widoku żeńskiego odpowiednika ich wampirów.
— Wierzysz, że jakiś człowiek wpadłby do nas do domu? — Yuki zeszła z siostry, poprawiając swoją kamizelkę. — Musiałby być samobójcą.
Mahiru przyglądał się im, zastanawiając się jak poprosić je o pomoc. Bo jeśliby wcześniej chciały, to raczej wtedy poczekałby na rozmowę, a nie zniknęły bez słowa. Widząc, jak podnosi się Raimei, widział przed oczami cały czas Kuro, przez co ciężko mu się było skupić. Pewnie jego Servamp także by nie mógł uciec przed nią wzrokiem. Oczywiście, jeśli wyciągnąłby go z kieszeni.
— Z jakiego powodu nawiedziliście nasz dom? — Osaka przyglądała się każdemu z osobna. Dziewczyna nigdy nie lubiła krętactwa, wolała odpowiedź konkretną, prosto z mostu.
— Nie zapytasz pierw, skąd mamy Wasz adres? — Alicein nie chciał dać za wygraną, zwłaszcza że to kobieta, do cholery.
— Pracujemy u podwładnego Pychy, chyba normalne, że dał Wam adres prawda? — Wbiła wzrok w Misono, który poczuł jak lekko się rumieni. Nigdy nie patrzyła się na niego żadna kobieta tak usilnie. — A on jest strasznym tchórzem. Pewnie jakbyście go czymś postraszyli, to nawet wiedzielibyście, co jadłam na lunch. Więc słucham?
Shirota zrozumiał, że nie mają co owijać w bawełnę. Spojrzał jeszcze na Chciwość, która dalej jadła swoje jabłko, patrząc na te scenę ubawiona, siedząc na łóżku. Widocznie tak jak i u nich, Lenistwo decyduje w każdej kwestii, ale ona chociaż ma ręce i nogi, a nie jak jego Kuro ma wszystko w dupie.
— Potrzebujemy pomocy w walce z Tsubakim. — Złapał dziewczynę za dłonie — proszę, pomóżcie nam!
— Tsubakim? — Pomrugała, czując jak się robi czerwona. Nie lubiła być w centrum uwagi, a każdy się teraz na nią patrzył.
— Pewnie chodzi o tego śmieszka. — Inaba pomiędzy mlaskaniem starała się coś mówić, a Alicein pokręcił tylko niedowierzająco głową. Czy nikt tej kobiecie nie mówił, że nie odpowiada się z pełną buzią? — wiesz, tego co wygląda jak nasza... Daisaki.
Chłopcy drgnęli — jest jeszcze jeden Servamp Melancholii? No pewnie, musi być, ale dalej mieli nadzieję, że jednak się mylą. Raimei znowu spojrzała na wlepiającego się w niego błagalnym wzrokiem brązowowłosego chłopaka i zaczęła walczyć z myślami. Nie powinny się mieszać w te bagno, ale skoro tu siedzą, to co mają do stracenia? Może oni pomogą im znaleźć kolejne części kuli oraz braci i siostry. Ale zanim podejmie jakąkolwiek decyzję, to jej siostra też się wypowie.
— Co o tym myślisz, Yuki?
— Jeśli mam być szczerą — odrzuciła ogryzek idealnie trafiając w śmietnik. Jak nic musiała ćwiczyć celność i nie raz rzucać tak częściami owocu — nie mamy nic do stracenia. I tak tu sterczymy.
To wystarczyło starszemu wampirowi i spojrzała z powrotem na Mahiru, którego twarz wyrażała większą ulgę niż wcześniej. Miał po swojej stronie Chciwość, to dobry znak.
— W porządku — powiedziała Raimei, a chłopak wypuścił powietrze z ulgą — ale pomoc za pomoc...
Reszta zasłuchała się z ciekawością, jaki warunek postawi im ta dziewczyna.
— Szukamy swojej rodziny, która prawdopodobnie wylądowała także w tym świecie — zdziwiony Lily spojrzał na Lenistwo. W tym świecie? To, kim one są? — więc potrzebujemy Waszej pomocy by znaleźć ich, oraz to...
Wyciągnęła z kieszeni mały, niepozorny, świecący kawałek kulki, który odczuwając żyjące osoby zaświecił się wesoło, prawie podskakując w dłoni kobiety.
— Kula wymiarów — spojrzenia ze skrawka wrócił na Raimei — została zniszczona przez Melancholię, Gniew oraz Nieumiarkowaną. Przez co My, oraz reszta z siódemki Servampów wylądowaliśmy tutaj.
— To kim wy jesteście? — Hugh przyglądał im się z coraz większym zainteresowaniem. Nie spodziewał się widzieć czegoś nowego w tym mieście, a tu proszę.
— Strażnikami wymiarów. — Yuki podskoczyła na łóżku. — Jestem najmłodszym!
— Najmłodszym? — Teraz także i Misono z ciekawością zaczął słuchać dziewcząt.
— Chyba musimy zacząć od początku. — Raimei usiadła na łóżku, odsuwając pierw swojego laptopa i zaczęła opowiadać wszystko, co wydarzyło się od początku ich historii.
Sześć lat temu grupka ludzi zebrała się na jednej z największych wystaw w Tokio. Osaka niechętnie obserwowała idących przez salę ludzi podziwiających bohomazy, których dziewczyna nie potrafiła zrozumieć. Ona po prostu nie potrafiła przemóc się, by nawet próbować zrozumieć sztukę nowoczesną i nie tylko ona miała takie zdanie. Yuki patrzyła się uporczywie w jedną z figur, chcąc znaleźć chociaż jedną rzecz, którą ona ma niby przesłać i niestety nie znalazła nic. Kompletnie nic. Null. Zero.
— Co za idiotyzm. — Raimei przewróciła oczami. Miała być to wycieczka życia, a na razie zapowiadało się na wianie nudą.
— Może jej tak przekręcić te małe rączki. — Ze złośliwym uśmiechem młodsza z sióstr obserwowała figurę, jak myślała, dziewczynki. Taką miała nadzieję, że miało to ją przedstawiać.
Złapała za jej ręce i z uśmiechem okręciła je dwa razy w prawo. I to był jej najgorszy z pomysłów, oczy figurki zaświeciły złowieszczo, jednak blask zaraz zniknął, więc dziewczyna stwierdziła, że to przewidzenie. Słysząc wołanie, odwróciła się w jego stronę i zadowolona pognała w stronę starszej siostry. Powinny zebrać zaraz rodziców i wyjść stąd na jakiś obiad — właśnie, obiadek! Na samą myśl o jedzeniu uśmiechnęła się szeroko, najlepiej zjadłaby coś niezdrowego. Zatrzymała się przy Raimei, która bawiła się swoją Colą.
— Gdzie idziemy na obiad? — Osaka spojrzała na nią.
— Może jakaś pizza?
Yuki nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo ziemia zaczęła się trząść i włączył się alarm w budynku. Chaos, jaki zaczął się w pomieszczeniu spowodował, że ludzie dosłownie na siebie wpadali, a jedyne, co obydwie pamiętają z tamtego dnia, to że budynek się zawalił. Kiedy obudziły się jakiś czas później, okazało się, że są w pobliskim szpitalu i wypadek w muzeum przeżyło tylko osiem osób, z czego dwie one. Reszta niestety nie miała tyle szczęścia.
— Więc Wy nie zostałyście ugryzione? — Tetsu przekręcił głową, próbując zrozumieć całą historię. Inny Świat. To strasznie dziwnie brzmiało, nawet, jeśli w ich świecie błąkają się wampiry.
— Nie. — Inaba kolejny raz wzbiła się w powietrze, siadając po turecku. — Nawet nie wiemy, czemu akurat nasza ósemka się nimi stała. I czemu agencja wiedziała, gdzie nas szukać.
— Według nich odpowiadał za to przypadek. — Osaka westchnęła i wtedy jej spojrzenie spoczęło na małej kulce, którą trzymał Mahiru. — Co to jest?
Chłopak spojrzał na kulkę, o którą pytała dziewczyna i podniósł ją do góry. Kuro właściwie w niej pół drzemał, ciekawe ile usłyszał z tej całej historii, czy miał naprawdę wszystko w głębokim poważaniu?
— No, więc podczas walki z Hidanem, Kuro zamienił się w kulkę...
— Hid-an? — Dziewczyny równo przechyliły głowy na bok, co musiało zabawnie wyglądać z boku.
— Tak, drugi pomagier Tsubakiego. — Raimei wzięła kulkę w rękę i lekko nią potrząsnęła, przez co słychać było z niej zdenerwowany głos drugiego wampira Lenistwa „ nie trzęś mną, bo się zrzygam!" — używał dziwnej siły, jakby malował...
— Malarz prawisz? — Yuki także zaczęła się przyglądać kulce.
Osaka odwróciła się z przedmiotem w ręce i zaczęła przekopywać swoją torbę, z którą przybyła do tego wymiaru. Grupa przyglądała się, jak wypadały z niej rzeczy, które mogły mieć tylko kobiety: Perfumy, szminka, plaster, śrubokręt, dowód osobisty, aż wreszcie dokopała się do malutkiej puszki Coli.
— Zachciało Ci się pić w takiej sytuacji? — Inaba zaczęła tym razem patrzeć na puszkę.
— Daj spokój. — Otworzyła napój, kierując je nad kulkę — zaraz zobaczymy, co na ten gadżet żrąca substancja.
Wystarczyło tylko trochę napoju i kulka wypadła jej z ręki by za chwilę na ziemi wylądował wampir cały mokry od Coca — Coli. Mahiru całkowicie ignorując wszystkich obok, rzucił się na swojego Servampa, przytulając go mocno do siebie.
— I my to pijemy... — Młodsza wampirzyca drgnęła na samą myśl.
— Skąd ty...?
— A ja wiem? — Wyrzuciła puszkę do śmietnika i podeszła do okna — To w końcu środek żrący nie?
Teraz wreszcie mogła się przyjrzeć ostatniemu z wampirów, którego mogła traktować jako swoją męską wersję. W głowie mieściło jej się już tysiące myśli zaczynające się od tego, jaką ma siłę i czy tak jak ona włada błyskawicami. A propos błyskawic, chyba właśnie zbiera się na burzę. Przyjemne mrowienie w rękach uznała za dobry znak i wyjrzała przez okno.
— Idzie burza! — Uśmiechnęła się szeroko. — Wreszcie trochę przyjemności
— Można się cieszyć z burzy?
— Oczywiście. — Yuki uśmiechnęła się, robiąc fikołka w powietrzu na siedząco, by zaraz zawisnąć do góry nogami — wy też dysponujecie jakąś magią?
— A tak w ogóle nie powinien być z Wami tamten czarnowłosy wariat i jego Servamp? — Raimei całkowicie zignorowała pytanie swojej siostry, bardziej zastanawiając się nad brakiem Chciwości wśród nich.
— Powiedzmy... że nie udało nam się z nim dogadać — Głos Lily'ego w porównaniu do jego uśmiechu nie brzmiał dobrze, takie dwie sprzeczności.

________

Claudia szła przez ulicę, podgryzając zadowolona kawałek batona, a obok niej szedł niezbyt przekonany Takuda. Nie podobała mu się ta wycieczka poza ich świat. Tym bardziej, że nie wiedział, co się stało z innymi Servampami. Jeśli są gdzieś tutaj, to mogą mieć kłopoty, zwłaszcza jeśli spotkają jego wściekłą byłą dziewczynę. O tak, Raimei Osaka na pewno dobierze im się do skóry, jak tylko nadarzyłaby się do tego okazja, chyba że oni pierwsi załatwią ją. Zagryzł mocniej wargę. Owszem, dziewczyna była dziwna i jako jedyna z nich wszystkich nie zaakceptowała do końca swojej odmienności, ale żeby Melancholia od razu chciała ją zabijać? Jednak pierwsza na ich liście jest Inaba — jest najmłodszym wampirem, więc zniszczenie jej nie będzie wcale takie trudne. Oczywiście, jak jest z nią Osaka to może się to nie skończyć dobrze, wtedy pewnie weźmie się za to ich nowa szefowa.
— Ciekawe, czy Inaba ukrywa się ze strachu pod postacią jakiegoś zwierzaka? — Nieumiarkowana zachichotała, zakładając ręce za głowę. — Nie mogę się doczekać miny Lenistwa, jak załatwimy jej siostrę!
— Nie wiem, czy powinniśmy się z tego cieszyć, Blau...— Gniew czuł nieprzyjemny uścisk w brzuchu i nagle się zatrzymał, widząc w tłumie osób znajomą twarz.
Między ludźmi przepychała się Raimei, mrucząc pod nosem najgorsze obelgi. Zgodziła się na współpracę z Mahiru i resztą chłopców, ale ten leniwiec irytował ją najbardziej. On idealnie wpasował się w swoją rolę, gorzej z nią. Czy jako wampir Lenistwa także powinna się tak zachowywać? O nie, kurwa! Nie w tym życiu! Była tak zaaferowana swoimi myślami, że nawet nie zdała sobie sprawy, że przeszła idealnie środkiem między dwoma swoimi rodzonymi, którzy w zdziwieniu obserwowali, jak siostra po prostu zlała ich ciepłym moczem, idąc dalej tłumem. Claudia zmrużyła oczy i bez żadnego uprzedzenia partnera, odwróciła się, ruszając za dziewczyną. Wystarczy, że tłum się przerzedzi, a ona będzie mogła załatwić swojego lidera. Czemu mają zaczynać od Chciwości, skoro Lenistwo samo przyszło, podając się jak na złotej tacy? Ichita ruszył za swoją siostrą, przyglądając się plecom Osaki i mógłby przysiąc, że dziewczyna dziwnym trafem jakoś wyładniała, odkąd widzieli się ostatnim razem.
Raimei zatrzymała się nagle, widząc Lichta niosącego w klatce, jak mniemała, Chciwość. Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Mahiru i postanowiła sama spróbować dogadać się z tą dwójką postaci. Może wystarczy nie narzucać się na chama, a po prostu grzecznie się zapytać? I tak się dziwiła, że chłopak się nie zgodził, skoro według opowieści chłopców, tamci uratowali im dupę. Chociaż teraz nie wiadomo, kto ich uratował: Oni, czy One, skoro wpadły także wtedy do budynku i tamta podejrzana trójka się zmyła. Chłopak ignorując innych ludzi, wzbił się w powietrze, więc Osaka zaklęła, ale nie miała zamiaru odpuścić, więc nie widząc ludzi obok siebie, przybrała szybko swoją wampirzą formę i ruszyła za nim. Najgorsze, że dalej nie widziała ogonka, ciągnącego się za nią, gotowego zaatakować w każdej chwili. Dziewczynę zauważył jeż i zaczął do niej machać łapkami, przez co wampirzyca lekko się zawahała. Czyżby on ją podpuszczał, by przyjebała jego Panu?
— Cześć, Osaka! — Odwróciła głowę i gdyby nie szybkie przywołanie orężu oraz refleks, skończyłaby jako grzanka.
Zrobiła piruet w powietrzu, stając na swojej miotle i przyglądając się napastnikom. Skrzywiła się lekko, od razu poznając Nieumiarkowanie i Gniew, dalej napierających w jej stronę. Miała mało czasu, więc odbiła się od miotły, by wzlecieć jeszcze wyżej. Przez te gnojki ucieknie jej właściciel Chciwości, na co dzisiaj kompletnie nie miała ochoty. Wyciągnęła dwie dłonie przed siebie, przywołując łańcuch i złapała dwójkę za dłonie. Nie miała humoru się z nimi użerać i wystarczyło kolejne wzbicie się wyżej oraz opadnięcie w dół, by obydwa Servampy wbiły się w ziemię, pozostawiając po sobie dziury.
— Wy przeklęte gnojki. — Powinna się cieszyć, że spotkała kogokolwiek jeszcze z ich wymiaru. Mogła wreszcie sądzić, że jednak jest tu także reszta ich rodziny, takie potwierdzenie jej przypuszczeń.
Ziemia pod nią lekko pyknęła i po chwili leżała kawałek dalej, pocierając poparzony podbródek. Ichita wcale nie miał zamiaru być dla niej miły, mało tego, kolejny raz postanowił zrobić z niej pieczeń, więc wampirzyca miała tyle szczęścia, że zdążyła się przeturlać przed strumieniem ognia, pozwalając spalić się drzewu za nią. O nie, nie będziemy się tak bawić. Pojawiła się za chłopakiem, próbując go kopnąć, jednak całkiem zapomniała o drugim napastniku, który już się szykował na nią od tyłu i usłyszała coś, czego miała ochotę nigdy nie usłyszeć:

—„Być albo nie być, to wielkie pytanie. Jestli w istocie szlachetniejszą rzeczą znosić pociski zawistnego losu"

Nie, kurwa, nie! Następna osoba zajeżdża Shakespear'em! Odwróciła się wściekła, chcąc posłać tej osobie parę ciosów miotłą i zamarła zdziwiona, widząc męską Chciwość, z szablą wymierzoną w stronę Blau. Zresztą zobaczyła nie tylko jego. Za nią stanął jego Pan, blokując uderzenie pięścią ognia Gniewu nogą. Tak, teraz mogła zrozumieć, że jest w bardzo dziwnej sytuacji pomiędzy dwoma chłopcami i chyba nie tylko ona była zdziwiona pojawieniem się nagłych wybawicieli. Dwójka Servampów widząc pojawienie się kolejnego i rozpoznając w nim wygląd swojej najmłodszej siostry, zamarła, wlepiając w nich wzrok.
— Co jest, do cholery? — chłopak cofnął się kawałek. — Co się stało z...
— Wpieprzyliście Nas w niezłe bagno, Takuda — Osaka przywołała kolejny raz swój oręż, ściskając mocno miotłę w dłoni i zamachnęła się nią — i ja już naprawdę mam Was dosyć!
Pewnie gdyby nie szybka reakcja Nieumiarkowania, jej partner skończyłby porażony porządnie falą błyskawicy, mieli za mało wiadomości o tym świecie, więc jeśli chcą się pozbyć całej piątki, muszą pierw zrozumieć, o co chodzi. Dlaczego widzą właśnie męską Chciwość, skoro jeszcze parę dni temu była ona kobietą i reszta ich rodziny świętowała jej urodziny. Jak tylko dwójka wampirów zniknęła, Raimei wypuściła powietrze i spojrzała na swoich wybawicieli.
— Dzięki. — Jej oręż zniknął i skrzyżowała dłonie.
— Czemu nas śledziłaś? — Licht nie chciał dać za wygraną. Doskonale wyczuwał dziewczynę, lecącą za nimi, jednak nagłe pojawienie się kolejnych Servampów całkiem zablokowało jego trzeźwe myślenie. Właściwie coś tu całkowicie śmierdziało. Powinien olać problem Osaki, bo była wampirem, których nienawidzi. A jednak zawrócił, chcąc jej pomóc za wszelką cenę.
Wampirzyca zaczęła szukać w głowie słów, by brzmiało to bardzo racjonalnie i niezbyt chamsko, ale jak ma go przekonać do przekabacenia na swoją stronę, skoro była wampirem? Z tego, co mówił Shirota, on ich po prostu nienawidził, więc i tak powinna czuć się wyróżniona, że włączył się do walki.
— Chciałam z Wami porozmawiać — Servamp jak i jego Pan popatrzyli na siebie — wiem, że rozmawiałeś z Mahiru i niezbyt byłeś chętny na współpracę, ale...
— Odpada — chłopak pokręcił głową, nie dając nawet dojść do słowa swojemu wampirowi.
— Jesteś pewien, Licht? — Drgnął zdziwiony, słysząc swoje imię z ust dziewczyny. Skąd ona u licha wiedziała, jak ma na imię? Chociaż moment, przecież rozmawiała z tamtym brązowowłosym upierdliwcem. Musiała znać jego imię.
— Ta sprawa mnie nie dotyczy. — Odwrócił się, gotowy do odejścia.
— Masz Servampa, więc raczej dotyczy. — Osaka podparła biodra czując nieprzyjemny uścisk w żołądku. Jakiś czas temu powiedziała te same słowa do swojej wampirzej siostry i teraz trochę żałowała ich wypowiedzenia.
— Dla mnie mógłby zdechnąć. — Wzruszył ramionami, za to jego wampir zachichotał.
No nie, czegoś takiego nie wypowiada się na głos. Tym bardziej, jak osoba zainteresowana tego słucha. Raimei złapała za kamień i cisnęła nim prosto w głowę anielskiego chłopaka. Ten, gdy poczuł ból od kamienia, odwrócił się zdziwiony, pocierając swoją głowę i widząc wściekły wzrok Raimei.
— My także mamy uczucia, Licht'e Jekylland'u Todoroki — Odwróciła się, widząc zdziwienie chłopców. Przybrała formę białego kotka i nim któryś z nich zdążył coś powiedzieć, zniknęła między budynkami, biegnąc wściekła w stronę stancji swojej i Yuki.

Właśnie wtedy zrozumiałam, jak głupia byłam, nie myśląc o sobie jako człowieku. Skoro wampiry nie mają duszy, to dlaczego ja dalej potrafię czuć irracjonalny strach przed tym, co nieznane?

Strażnicy ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz