Rozdział 52 Ziarnko niepokoju

152 37 6
                                    


                Lizzy szła obok swojego ojca nerwowo zaciskając swoją małą rączkę na jego silnej dłoni. Jak zwykle Angus musiał zabrać ją ze przedszkola wcześniej, ponieważ dziewczyna nie miała ochoty tam siedzieć tłumacząc, że dzieci jej nie lubią. Rudowłosy mężczyzna westchnął patrząc przed siebie próbując wymyśleć coś by jego mała księżniczka przestała się tak denerwować. W jej wieku wszystkie dzieci bawią się lalkami albo udają rodzinę. Za to młoda Fosterówna lubi samochody, urywa głowy Kenom i jak kiedyś zapytał dziewczynki, co robi ta twierdziła, że tworzy ciała do zabawy w morderstwa. Nie spodziewał się, że córka będzie chciała iść w jego ślady lecz jak tak dalej pójdzie to w ich rodzinie pojawi się psychopatyczny morderca albo glina. Osobiście zważając na to czym się zajmuje to chyba wolałby by rudowłosa dziewczynka została psychopatycznym mordercą.

Usłyszał cichy dziecięcy głosik i spojrzał w jej stronę widząc jak zielone oczy identyczne jak jego patrzyły na niego z uporem maniaka.

— Coś się stało moja droga?

— Tato.. — Pokazała mu palcem by się schylił, więc by jak najszybciej dojść do domu schylił się by posłuchać swojej pierworodnej. Dziewczynka przysunęła się do jego ucha by wyszeptać to co męczyło ją od dzisiaj rana — wczoraj w nocy miałam wrażenie, że ktoś chodzi po naszym domu.

— Chodzi? — Jego córka musiała słyszeć jak sam przechodzi z pracowni do sypialni i pewnie jako dziecko ubzdurała już sobie jakieś potwory. Niestety była zbyt inteligenta jak na swój wiek by często musiał się naprawdę nagimnastykować by ją oszukać — ach ta wasza dziecięca wyobraźnia! To pewnie wiewiórka Aurelio.

Lizzy westchnęła nerwowo. Nienawidziła jak tak na nią wołał i poczuła wzrok na sobie. Odwróciła głowę w prawo spotykając się ze spojrzeniem małego czarnowłosego chłopczyka, który mógł mieć jakieś dwa lata. Przekrzywiła głowę rzucając mu niepewny uśmiech za to dziecko do niej pomachało.

— O tutaj jesteś Licht! — Kobieta podbiegła do dziecka biorąc je na ręce — ile razy mówiłam byś nie wybiegał sam za plac zabaw.

_____________

Raimei patrzyła kątem oka na wampira, który nerwowo siłował się z krawatem i miała ochotę go strzelić ręką po głowie. Dobra dwa oddechy. Pomyślałaby, że to pomysł Pych, ale sama była świadkiem jak Lawless ukradkiem puszczał oczko do bladego Sleepy Asha. Czemu nie wybrali do tego kogoś innego chociażby Elise i Hugh'a? Ta dwójka by bardziej nadawała się do tego miejsca. Popatrzyła przed siebie na szybkę dzielącą ich z Dodo, który miał ich zawieźć do tej restauracji. To też jest genialne. Niby mają być tam incognito, a Misono użycza im samochodu.

— Raimei ratunku ja się dusze... — Odwróciła w stronę wampira, który szarpiąc materiał tylko mocniej go u siebie zcisnął i zdenerwowana dziewczyna wypuściła tylko powietrze. Wyciągnęła dłonie w jego stronę przysuwając się bliżej i próbując ratować go przed uduszeniem.

— Trzeba było iść w kurtce — Jak wreszcie rozwiązała przedmiot złapała za dwa sznurki wiążąc je tym razem tak jak zwykle mu to robiła. Właściwie dzięki Kuro zaczęła umieć robić dużo rzeczy w mieszkaniu. Zaczynając od szycia do zwalczania tłustych plam. Jeszcze trochę, a zostanie perfekcyjną Panią domu niczym Mahiru.

— Chciałem, ale Lily mi to wcisnął.. — Nawet było jej go żal zwłaszcza, że Layla zrobiła jej to samo. Czasami żałowała, że wampirzyca nie jest biedna i by w spokoju mogła iść wszędzie w dresie, a każdy by miał to gdzieś. Skupiła się na wiązaniu czując jak odrobinę ręce jej się trzęsą, bo niebieskowłosy uporczywie na nią patrzył. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę jak ją rozprasza w tym momencie!? Wreszcie po ciężkich próbach udało jej się go zawiązać jak powinna i zadowolona popatrzyła na wampira.

Strażnicy ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz