Rozdział 37 Paląca kurtyna

173 37 34
                                    



Raimei siedziała bawiąc się w przemianę w kota i z powrotem do wampirze formy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Raimei siedziała bawiąc się w przemianę w kota i z powrotem do wampirze formy. Potrafiła irytować tym Yuki robiąc to nocami aż nastolatka zaczęła się wydzierać, że to wcale nie jest śmieszne. Był dzień, że siostra potrafiła zamienić się w zwierzę i iść za dziewczyną do szkoły, bo twierdziła, że jakiś chłopak na nią dziwnie patrzy. Usłyszała otwieranie drzwi i spojrzała w tamtą stronę uśmiechając się lekko. Layla weszła do pokoju poprawiając blond włosy i trzymając w dłoni dwa kubeczki. Pierwszego dnia, gdy Osaka zobaczyła wampirzą formę kobiety chciała uciec z biura z wrzaskiem. No cóż. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, prawda? Nieczystość zgrabnie pokonała te parę kroków do stołu i położyła przed nią kubeczek.

— Laylo.. co to jest? — Czerwony płyn miał metaliczny zapach i gdy tylko doszedł do nozdrzy dziewczyny poczuła palące uczucie w gardle jakby nie piła od miesiąca. Dziwna sprawa. Dopiero, co wypiła wielką colę.

— Spróbuj — Z uśmiechem usiadła obok niej zachęcając dłonią. Złapała swój kubek upijając łyk. Co to jakieś wino do cholery? Nie pamięta by kiedykolwiek czuła taki zapach z jakiegoś alkoholu. Niepewnie powąchała to jeszcze raz. To Japonia. Cholera jedna wie z czego to jest zrobione.

Niebieskowłosa niepewnie przysunęła to do ust i poczuła także metaliczny smak. Skądś kojarzyła takie coś i był tego jeden plus — pragnienie ustało.

— Więc... co to jest? — Popatrzyła kolejny raz na siostrę — Mam nadzieję, że nie ucierpiał na tym żaden kot.

Zaśmiała się pod nosem z własnego żartu mając w duszy nadzieję, że to naprawdę nie jest z jakiegoś kota.

— Och nie.. to krew — Dziewczyna zachłysnęła się napojem i zaczęła się dusić, więc Storm szybko poderwała się z krzesła klepiąc ją po plecach. Nie spodziewała się, że Lenistwo słysząc prawdę zacznie dusić się płynem — ale przysięgam na życie mojej matki, że to nie z krwi kota!

— Laylo... twoja matka nie żyje od trzech lat...

— Nie wdawajmy się w szczegół moja droga — Widząc niezbyt zachęcającą minę Raimei — musisz raz w tygodniu napić się krwi. Dla własnego dobra.

_______________

Misono z motylem na ramieniu biegł przez zaciemnione korytarze. Pierwszy raz od dłuższego czasu chłopak nie czuł się źle robiąc coś więcej niż co parę kroków siadać na swoim orężu. Nie mogli wyjść żadnym skrótem, ponieważ Layla doskonale o to zadbała. Lily trzymał się jego ramienia rzucając zmartwione spojrzenia to na lewo to na prawo. Miał wrażenie, że już tutaj byli parę razy. Ale przecież zawsze skręcają w inny korytarz. Czy to możliwe, że nie ma stąd wyjścia?

— Misono..

— Przestań Lily — Fioletowowłosy pokręcił zdenerwowany głową wiedząc o czym chce wspomnieć jego Servamp. Na pewno idą w dobrą stronę jest tego więcej niż pewien. W pewnej chwili potknął się o konar i całą siłą rąbnął o ziemię rozbijając sobie nos. Zwierzę przybierając swoją ludzką postać zaczęło podnosić zmęczonego nastolatka.

Strażnicy ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz