Rozdział 6 Nasza praca

222 41 0
                                    

Tsubaki siedział w swoim ulubionym barze sushi, podjadając jak zwykle łososia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tsubaki siedział w swoim ulubionym barze sushi, podjadając jak zwykle łososia. Obok niego siedziała dwójka chłopców, oglądając skrawek, jak mniemali, kuli, którą zbierają tamte dwa żeńskie Servampy. Sakuya zmrużył niezadowolony oczy. Czemu on ich wcześniej nie poznał? Widział je. I to musiało być tego dnia, jak pojawiły się w tym świecie. Nie chciał włączać się w walkę z Mahiru, co doskonale wiedział jego wampirzycy szef, więc został wygoniony w charakterze śledzenia. Obserwował trening tamtych kobiet i musiał przyznać, że Osaka znała się na rzeczy; wiedziała jak komu porządnie przywalić. Pokonała Kuro bez żadnego przemęczania, słysząc jego narzekanie, że wampir po prostu dał jej wygrać walkowerem, bo mu się walczyć nie chciało. Za to druga z nich była strasznie głośna, mógłby przysiąc, że tak patrząc z boku to jest chyba wpisane w charakter Chciwości. A Layla, co właśnie ostatnio do nich doszła, Servamp Nieczystości, była naprawdę zjawiskowa, jeśli chodzi o wygląd. Wygląd? Jej magia też była niesamowita, jak sama wampirzyca! Z tego co widział, kobieta panowała nad ziemią i wystarczyło, że pstryknęła palcem, a obok niej wyrosło olbrzymie drzewo.
— Tsubakuś! — Berukia dłubał w swojej rybie. — Skoro pojawiły się Lenistwo, Chciwość i Nieczystość, to nie znaczy, że gdzieś tutaj powinna być także Melancholia?
Ósmy Servamp zamyślił się. Jego podwładny musiał mieć rację. Na pewno jest w tym mieście, tylko po co jej szukać? Jeśli jest chociaż odrobinę do niego podobna, to jak nic siedzi gdzieś, rozmyślając nad swoją egzystencją. Zabrzmiał dzwonek i trójka wampirów spojrzała na wejście.
Przez drzwi przeszły dwie kobiety i mężczyzna, idący za nimi z założonymi za głowę rękami. Usiedli obok trójki chłopców, całkowicie ich ignorując.
— Nie powinieneś sam się rzucać na Nieczystość. — Nieumiarkowana prychnęła obruszona. Chłopak wrócił w takim stanie, że nie było co nawet pytać. Od razu było wiadomo, kto go tak urządził.
— Skąd mogłem wiedzieć, że tam będą inne Servampy? — Przewrócił oczami.
— Sama rezydencja tamtego gnojka z antenką powinna Ci zapalić czerwony alarm. — Spojrzała na swoją szefową, jakby szukała u niej pomocy — A ty co myślisz, Daisuke?
Wampirzyca uśmiechnęła się dość uroczo, jednak jej twarz zaraz przybrała neutralną mimikę. Wzięła swoją szklankę i upiła łyk wody, dalej ignorując trójkę siedzącą obok nich i wsłuchującą się w każde słowo.
— Tak jak mówiłam — odłożyła naczynie — naszą leniwą siostrę zostawiamy na koniec. Jest ich już troje, musimy się sprężyć i znaleźć pozostałą dwójkę. Są gdzieś w tym mieście.
— A co z kulą wymiarów? — Claudia nie chciała dać za wygraną i czekała na dalszą wypowiedź ostatniego ze strażników.
— Mamy skrawek. — Złapała za dwa patyczki, już z żądzą obserwując rybę. — Ach, tyle lat jej nie jadłam, że teraz bym robiła to wkoło.
— Za to ja mam już chorobę na owoce morza...— Gniew z obrzydzeniem patrzył na tą pieprzoną zwierzynę, którą musiał widzieć codziennie.
Kobiety spojrzały na niego znad swoich talerzy. Ostatnio Gniew miał w sobie coraz więcej ze swojej nazwy, nawet kiedy nie zwracał na to zbytnio uwagi. Blau mruknęła tylko coś pod nosem i wzięła pierwszy kawałek, wkładając sobie go do buzi. Melancholia wzięła w dwa patyczki zawiniątko i kręcąc nim w powietrzu, odchyliła się na krześle, rozmyślając. Właściwie, gdzie można szukać reszty jej rodziny? Mogą być wszędzie, a to miasto jest większe niż można się spodziewać! Powinna ich wysłać do jakiejś małej wioski, ale nawet nie spodziewała się, gdzie ta kula wywali całą ósemkę. Czując na sobie zżerający wzrok, odwróciła się w jego stronę, wreszcie spotykając się spojrzeniem z resztą wampirów.
— Coś się stało? — Dopiero teraz przyjrzała się czarnowłosemu mężczyźnie podobnemu do niej. Szybko włożyła rybę do buzi i zainteresowaniem zaczęła na niego patrzeć. Czyżby właśnie spotkała swoje odbicie z tego wymiaru?

_______________________

Osaka wracała właśnie z pracy, trzymając ręce w kieszeniach. Yuki tak się najadła na bankiecie, że dwa dni już choruje. Zabawne, wampir chorujący na przeżarcie. Tego jeszcze nie grali. Podgryzając słomkę, szła przez pustą ulicę, rozglądając się po zamkniętych już wystawach sklepowych. Było dobrze po trzeciej w nocy. Shunta może być zadowolony, że ma takich pracowników. One nigdy nie narzekają na późne wracanie do domu, bo wcale nie muszą spać, ale nie wiadomo ile jeszcze wycia pijanych klientów pubu wytrzymają uszy Raimei. Powinna zainwestować w niewidoczne zatyczki do uszu, wtedy jak nic będzie bezpieczna. W pewnym momencie usłyszała za sobą kroki i kątem oka spojrzała do tyłu.
Pusta ulica. Co jest kurwa? Przyśpieszyła kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Jeśli to kolejny pomysł jej rodziny na polowanie, to niech poczekają jeszcze parę dni. Bo ataki z dnia na dzień są naprawdę już nudne i powoli zamieni się w drugiego Kuro.
— Stuk, stuk. — Kroki za nią odbijały się echem, złączając z niej. Odwróciła szybko głowę, znów nie widząc niczego. Ma kurwa paranoję, czy co? Bardzo powoli, uważnie się rozglądając, ruszyła kolejny raz swoją dobrze znaną ścieżką. Trzeba było wziąć ze sobą Laylę, a nie się upierać, że sama sobie pójdzie. Tak, jej partnerka zaproponowała jej wspólny powrót do domu. W końcu ona zdecydowała się także zamieszkać na stancji, ale Osaka wolała zostawić Yuki pod wampirzą opieką. Lepiej, by teraz nie chodziły same, jeśli robią na nie polowanie, jak na dzikie zwierzęta. Poczuła za sobą kogoś i tak jak ją kiedyś uczyli na samoobronie, przywaliła tej osobie łokciem prosto w brzuch.
— Powaliło Cię? — Słysząc znajomy głos, spojrzała na ziemię.
To był Servamp Licht'a! Z przekrzywionymi okularami siedział na ziemi, trzymając się za brzuch, w który dziewczyna go uderzyła. Nie widziała ich już trochę czasu, więc zobaczenie Lawless'a było podejrzane. Rozejrzała się jeszcze po ulicy, by zobaczyć znajomą czarną czuprynę, jednak zrozumiała, że są na ulicy sami.
— Co ty tu robisz, Lawless? — Nie podobało jej się, że pozwala swojemu Panu sobą pomiatać. Powinien chłopak się szanować — gdzie jest tamten anielski debil?
— Wracam z pracy — wstał z ziemi, otrzepując się z kurzu — a „aniołeczek" pewnie śpi. Zobaczyłem Ciebie, jak wracasz sama, więc stwierdziłem, że się przywitam.
— Aha... — Osace zrobiło się głupio, że zamiast przeprosić, od razu na niego warknęła. —Pracujesz gdzieś w okolicy?
Wampir pokazał ręką w ciemną uliczkę, gdzie, jak kobieta widziała jakiś czas temu, wisiał szyld o biurze reklamowym. Ten podrywacz pracujący w reklamie? W sumie to nawet by do niego pasowało. Chciwość zachichotał, widząc zamyślenie w oczach wampirzycy, w takim momencie przypominała mu jego najstarszego brata.
— Może Cię odprowadzić, co? — Uśmiechnął się uroczo.
Raimei przeszło przez głowę tysiące myśli, łącznie z tą, co by ich właścicielka domu pomyślała, widząc wracającą po nocy młodą kobietę w towarzystwie wysokiego blondyna. W sumie może nie będzie taka nerwowa, wracając sama. Już dostała nauczkę parę minut temu i trzeba było zgodzić się na propozycję Storm, teraz ma okazję naprawić ten błąd.
— Jeśli masz ochotę. — Założyła ręce za głowę i we dwójkę ruszyli przed siebie ciemną ulicą, oświetloną tylko lekko jarzącymi się lampami.
Mimo, że szli w milczeniu i wampir cały czas klikał coś na swojej komórce, to kobieta wiedziała, że patrzy na nią co jakiś czas kątem oka, jakby ją prześwietlał rentgenem. W sumie może Yuki się ucieszy na nocnego gościa. Ostatnio rozmawiały o nim w klubie, że dawno nie pojawił się on ani jego Pan, którzy wcześniej byli częstymi gośćmi.
— Licht jest chory? — Postanowiła przerwać tę denerwującą ciszę.
— Nie — znad komórki spojrzał na Raimei — skąd Ci to przyszło do głowy?
— A bo dawno Was nie było widać na karaoke. — Jeden problem mniej, chociaż nie musiała się martwić o tego czarnowłosego gnoja. Cholera jasna! Miała się nie przywiązywać do tych ludzi, a jak na razie to o każdym z nich myśli. Pieprzony mózg.
— Tęsknicie za nami? — Widząc zniesmaczoną minę koleżanki, zaśmiał się i schował telefon. — Po prostu mojego aniołka ruszyło to, co ostatnio mu powiedziałaś. I widać głupio mu teraz spojrzeć ci w twarz.
Osaka zatrzymała się, przekrzywiając głowę. Tamtego dupka mogło coś ruszyć? Przecież nienawidzi takich jak oni. Równie dobrze mogłoby coś ich zabić, a tamten by jeszcze dopingował. Chłopak także się zatrzymał i już miał coś powiedzieć, gdy zamarł, widząc cień w ciemnej uliczce. Kobieta również spojrzała w uliczkę i była już gotowa przywołać swój oręż.
— Tu jesteś! — Cień, jak szybko się pojawił, tak zniknął, a głos Inaby odbił się echem po całej ulicy.
Dwójka Servampów odwróciła się w tamtą stronę. Yuki leciała w ich kierunku w swojej przemienionej formie, a po ziemi szła Layla, trzymając w dłoni kosę. Raimei zdziwił obdrapany strój młodszej siostry, więc ruszyła w ich stronę, a Lawless w ślad za nią.
— Co się stało? — Z obdrapanej nastolatki spojrzała na Storm, która przyglądała się z zainteresowaniem męskiej Chciwości.
— Długo nie wracałaś, więc postanowiłyśmy Cię poszukać— młoda wampirzyca nawet jak mówiła, rozglądała się po uliczce, jakby czegoś szukała — ale po drodze spotkałyśmy się z dziwną sytuacją.
— Wierzysz w to, że spotkałyśmy Ogra, którego zabiłyśmy dobre pół roku temu? — Oczy dziewczyny otworzyły się szeroko. Ale jak kurwa? Zmartwychwstania to nie w tej historii.
— Przecież to...
— Pamiętasz, co mówili w agencji — Najstarsza z dziewcząt także obserwowała uliczki, jakby oczekiwała jeszcze jakiegoś ataku z nich — jeśli ktoś przekroczy bramę zniszczy czasoprzestrzeń. A ją przekroczyła nie tylko jedna osoba!
Tak, ta odpowiedź wystarczyła Osace, kula, pękając, mogła otworzyć także inne przejścia. A co jeśli się okaże, że przez to wszystko jest tu więcej magicznych stworzeń? Cholera jasna! Tsubaki i jego podwładni. Daisaki i dwójka zbuntowanych z rodziny, a na sam deser magiczne stworzenia. Nie no, teraz może już usiąść i płakać nad ich życiem. Blondyn, który nie był wtajemniczony w całą historię kobiet, stał, wsłuchując się w rozmowę. A co, jeśli ten cień czający się w ciemnej uliczce wcale nie był wampirem, a czymś gorszym?
Nagle cała czwórka stanęła na baczność, gdy usłyszeli szorowanie czegoś po ziemi. Lenistwo poznało je od razu. Z tej samej uliczki, gdzie dopiero widzieli cień, pierw wyszła głowa, a potem tułów.
— To... mi się wydaje prawda? — Raimei zająknęła się, pokazując palcem na swojego wroga.
Jednak zaraz jej nadzieja się rozwiała, gdy Ork wydał z siebie głośny ryk powodując trzęsienie ulicy, na której stali. Lawless zaczął się rozglądać, czy inni ludzie nie wyglądają z okien budynków, ale okna dalej były zaciemnione, jakby każdy spał i nie słyszał tego dziwnego ryku, który unosił się po całym powietrzu. O smrodzie nawet nie wspominając.
— Co jest, kurwa?
— Posłuchaj uważnie, chłopie — Brązowowłosa kobieta przybrała już swoją wampirzą formę, trzymając w dłoni kawałek swojego łańcucha, który mienił się na niebieski kolor — ludzie nie widzą tego co my. Muszą pierw wierzyć w takie rzeczy.
— Co? — Nie zdążył zrozumieć tego, co powiedziała do niego jedna z sióstr, bo dziewczyna ruszyła już w stronę wielkiego cielska. Zaczepiła o niego łańcuchem i wielka postać zaczęła się wiercić. Stało się to, czego Lenistwo się nie spodziewało. Przecież to były naprawdę tępe stworzenia. Złapało za łańcuch i z całej siły pociągnęło za nie tak, że wampirzyca uderzyła w swoją młodszą siostrę i obydwie runęły na ziemię, wbijając się w nią lekko. Layla widząc to, wycelowała ręką w asfalt, wysyłając na stwora pnącza, które zatrzymały jego rękę z bronią zamachniętą już na dwie leżące wampirzyce. Lawless wyciągnął dłoń, w której pojawiła się jego szpada i wzbił się w powietrze by trafić stwora. Był już pewny trafienia, gdy poczuł łańcuch owinięty wokół nogi i został siłą ściągnięty w dół, lądując na Inabie. Młoda wampirzyca nie spodziewała się chyba, że ma taką siłę.
— Przepraszam... — Wampir poprawił okulary, podnosząc się z dziewczyny — jeszcze mam problem z panowaniem nad swoją magią.
W tym samym momencie łańcuch owinął się wokół dwójki wampirów, przyciskając ich do siebie, tak więc Yuki, jak i Chciwość, zostali wyłączeni z walki. Raimei w ostatniej chwili udało się odskoczyć, by nie skończyć z nimi w tym uroczym węzełku, przez co stanęła na linii strzału zielonego potwora. Usłyszała nad sobą wrzask ziemskiej towarzyszki i zobaczyła cień pod nogami. W ułamku sekundy rzuciła się w prawą stronę od miejsca, gdzie za chwilę wylądowała broń orka, robiąc dziurę. Postanowiła kolejny raz spróbować użyć łańcucha, żeby jej partnerka odcięła mu łeb, jak ostatnim razem. Odbiła się od ziemi, podnosząc odrobinę wyżej i zacisnęła w dłoni łańcuch. Mają mało czasu, bo jeśli ktoś z ludzi zobaczy tę dziwną walkę, na pewno zbierze się tłum gapiów. W takiej milionowej społeczności znajdą się, jak nic, ludzie wierzący w magię. Nie chcąc kolejny raz popełnić błędu, wycelowała łańcuchem tym razem tak, by zahaczyło o jego ubranie i szybko zaczęła koło niego latać, obowiązując go kawałek. Najstarsza z sióstr, widząc już obwiązanego orka, zleciała szybko w dół, przywołując swoją kosę i jednym ruchem obcięła mu głowę, która z hukiem opadła na ziemię, turlając się w stronę związanych wampirów.
— Obrzydliwe... — Inaba skrzywiła się z niesmakiem, patrząc na zakrwawiony łeb, któremu jeszcze latały oczy.
— Przecież nie mogłaś się doczekać tej pracy — Raimei zleciała obok nich, łapiąc za łańcuchy, które nie chciały nawet drgnąć — a właśnie na tym ona polega.
Yuki skrzywiła się na myśl, że ma obcinać głowy takim stworzeniom. Przecież też nie raz słyszała o jednorożcach, driadach, duchach i innych tego typu potworach, które były łagodne i wystarczyło je wygonić w dalsze zakamarki świata. Storm zleciała obok, przyglądając się walce dziewczyny z łańcuchami, za to Lawless stał z niemrawą miną — ten łańcuch już za bardzo go cisnął.
— Inaba, skup się, do cholery! — Osaka syczała przez zęby — jak się będziesz rozpraszała, to ten łańcuch was udusi.
— Nie strasz jej, Raimei — Layla podeszła do łańcucha i lekko go dotknęła, przez co zasyczał, znikając w chmurce dymu — i po krzyku.
Raimei przewróciła oczami i nawet nie zmieniając się w człowieka, włożyła ręce do kieszeni i bluzgając sobie pod nosem, ruszyła w stronę domu. Dzień się jeszcze nie zaczął, a jej nerwy sięgały zenitu. Inaba nie może się rozpraszać, bo inaczej zaszkodzi sobie i innym. Mogła ich nieświadomie pozabijać. Yuki chciała ruszyć za siostrą, jednak została zatrzymana przez rękę partnerki Lenistwa. Lepiej dać teraz wampirzycy spokój, to najlepsze wyjście. Dziewczyna doszła do końca uliczki i zamieniła się w kota, znikając za najbliższym zakrętem. Rozmyśliła się, nie chce jej się już wracać do domu.
Ciało orka zniknęło i Lawless zobaczył mały, błyszczący przedmiot. Podszedł do niego, podnosząc go do góry. Wyglądał identycznie jak ten, który kiedyś trzymał Tsubaki. Czy to możliwe by był w ciałach tych obrzydliwych stworów rodem z komiksów? Layla spojrzała w jego stronę, za to Yuki dalej obserwowała uliczkę, za którą zniknęła jej siostra. Poczuła, jak ktoś ją klepie po ramieniu i zobaczyła smutny uśmiech swojej drugiej wampirzej siostry, która odwróciła się, idąc w stronę Chciwości.
- Więc także w nich ukryta jest kula. — Wzięła od wampira kawałek i zaczęła go oglądać tak, jak uprzednio zrobił to chłopak.
Inaba także podeszła do nich, z lekko przybitą miną. Raimei wiele razy na treningu ostrzegała ją, jeśli chodzi o łańcuchy, by używała ich rozważnie. A dzisiaj, głupia, niepotrzebnie je przyzwała. Mogła zabić siebie i Lawlessa, a jej siostra chcąc ich uniknąć, prawie wylądowała pod bronią zdenerwowanego stwora.
— Powinnyśmy juz wracać. — Storm widząc zmartwioną minę Yuki, uśmiechnęła się delikatnie. — Nie martw się o Raimei, przejdzie jej i wróci. Jakbyś bywała na naszych zebraniach, to było właściwie tam rutyną.
To troszkę podbudowało żeńską Chciwość i odwzajemniła uśmiech. Layla poczochrała jej siostrzanie blond włosy. Dobrze mieć drugą bardziej rozważną w rodzinie.
— Może Was odprowadzić? — Chłopak bujał się na butach, patrząc z zainteresowaniem na młodszą z wampirzyc. Coś go dziwnie do niej ciągnęło, a pewnie jego Pan dalej śpi.

__________

Osaka błąkała się po uliczkach, rozmyślając nad niedawno przebytą walką. Te stworzenia są też tutaj. Najgorsze, że właściciele Servampów także będą ich widzieli, w końcu sami posiadają magiczne byty. Ich praca jest, jak trafnie sformułowała młodsza siostra, okropna, to prawda. Bo kto, mając chociaż krztę współczucia, zabija orka bez mrugnięcia okiem. Tak bardzo chciała unikać takiego rozwiązania, ale nie miały wyjścia, jeśli dwójka wampirów była związana. Westchnęła sama do siebie i wróciła do wcześniejszego wyglądu, podgryzając suwak od swojej kurtki. Na dworze już się rozjaśnialo, więc podejrzewała, że musiała się błąkać dobre dwie godziny po ulicach. Kłopot goni kłopot, a one nawet nie ruszyły się z miejsca. Owszem, odnalazły jedną z sióstr, ale dalej brakuje Pychy i Zazdrości. Miała nieprzyjemne uczucie, że mogą mieć kłopoty, jak szybko ich nie znajdą. Pierwszy raz musiała przyznać, że brakuje jej tego bezczelnego zachowania rozbestwionej wampirzycy i głupiego obycia starszego z rodzeństwa.
— Gdzie jesteście? — Stanęła w miejscu, gdzie pojawiła się z Yuki pierwszego dnia i spojrzała w górę. Czy w tamtym świecie wszystko w porządku? Czy agencja już ich szuka?
Na niebie pojawiły się pierwsze ciemne chmury i mina kobiety zrzedła. Będzie padało, a to oznacza powrót do stancji. Odwróciła się powoli, gotowa wrócić do siebie i zamarła, widząc przed sobą ostatnią z sióstr. Mutsuko przyglądała się Lenistwu z wyraźnym znudzeniem. Można wręcz powiedzieć, prędzej spodziewała się jej tutaj w odróżnieniu od Raimei.
— Witaj, siostro. — Daisaki przechylila głowę jak to miała w zwyczaju. — Dużo czasu minęło, prawda?
Osaka zacisnęła już rękę w kieszeni, gotowa w każdej chwili przywołać swój oręż. Ta wampirzyca była nieobliczalna, a z osobą co zżera duszę lepiej się nie spoufalać jeśli chce się mieć swoją w nienaruszonym stanie.
— Czego tu szukasz, Melancholio? — Imię Servampa nie potrafiło jej przejść przez gardło. Tak bardzo nie chciała widzieć tej kobiety, która była sprawczynią całego nieszczęścia.
— Ahh... Przyszłam porozmawiać. — Nawet nie drgnęła, przez co druga z sióstr czuła się nieswojo. — Pewnie zastanawiasz się, czemu zbuntowałam się przeciw agencji?
To wystarczyło, by racjonalnie myśląca osoba, straciła na chwilę zdrowy rozsądek. Wbiła swoje spojrzenie w postać stojącą przed nią. Teraz wreszcie mogła zrozumieć, czemu wampirzyca tak nienawidziła agencji.
— Wykorzystywali nas — Daisakk zaczęła się kręcić dookoła Lenistwa, przez co dziewczyna co chwilę się odwracała, by nie stracić wroga z oczu — wiesz, według nich narodziliśmy się by strzec kuli, a czy ktoś zapytał się, czego ja chcę? Czego chce grupa obcych tak naprawdę dla siebie ludzi? Mieliśmy nagle się stać patchworkową rodziną? Pieprzenie.
Raimei przełknęła głośniej ślinę, widząc jak mimika kobiety zmienia się co chwilę, dodając jej wyglądowi szaleńczej wersji. Musi jej wysłuchać do końca. Mimo, że dziewczyna była niebezpieczna, to dalej niebieskowłosa była za nią w pewnej mierze odpowiedzialna.
— A wy, jak grupa niemyślących gnojków, przystaliście na ten układ. Robiąc z siebie niewolników — oskarżający palec ruszył w stronę Lenistwa — ale już koniec! Ja to wszystko zakończę!
Osaka zacisnęła pięść, po cichu licząc na to, że kobieta nie widzi jak szacuje szanse. W pewnej chwili niebieska kurtka mignęła Daisaki przed nosem i tylko noga wystrzelona w górę zatrzymała miotłę drugiej wampirzycy. Czarnowłosa uśmiechnęła się przebiegle, łapiąc za broń, przez co młodsza z sióstr wylądowała na ziemi, a przy jej gardle pojawił się miecz.
— Posłuchaj mnie wyraźnie, Osaka — Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Jej siostra była bardzo narwana, skoro głupia chciała ją załatwić miotłą. Musi znaleźć więcej siły, jeśli chce ją pokonać — zaczynamy wyścig, w którym może być tylko jeden wygrany. Jak myślisz, kto nim będzie? Ty i twoi nowi znajomi, czy ja i mój odpowiednik z tego świata?
— Wi... Widziałaś się z Tsubakim ? — Wychrypiała Raimei, otwierając szeroko oczy. Właśnie spełniał się najgorszy ze scenariuszy. Dwie Melancholie...
— Widzę, że znasz się już z nim? — Zachichotała, przyciskając miecz bliżej jej gardła i przysuwając usta do ucha. — Została Pycha i Zazdrość, która z nas będzie pierwsza ?
Odsunęła się od wampirzycy i zniknęła w czarnym dymie, zostawiając Lenistwo na mokrej trawie. Raimei już dawno nie czuła tego uczucia. Jakby wrażenia bicia serca. Zabawne, im dłużej jest w tym świecie, tym więcej znajduje w sobie ludzkich cech. Poderwała się z ziemi, ignorując krwawiącą szyje. Wzbiła się w powietrze, by znaleźć się jak najszybciej w stancji. Muszą być pierwsi i znaleźć pozostałą dwójkę, zanim ich ostatnia z sióstr dobierze im się do tyłka. Wpadła jak burza do pokoju, gdzie zobaczyła nie tylko swoje siostry, ale i resztę przyjaciół z tego wymiaru, co ciekawsze, nawet znalazł się ten anielski gnojek.
— Raimei, co z twoją szyją? — Layla szybko podbiegła do dziewczyny i zobaczyła szok wymalowany na twarzy wampirzycy — Co się stało?

Nigdy nie lubiłam pracy w tej agencji. Zawsze wiedziałam, że ma ona swoje drugie dno. Ale wtedy nawet nie pomyślałam, że Melancholia nie powiedziała mi wszystkiego i że najgorsze miało dopiero nadejść. 

Strażnicy ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz