Dzień Pełni Księżyca. Cholerny dzień. Nerwowy dzień. Dzień w którym młode wilkołaki są nad wyraz pobudliwe, agresywne i napalone.
Zrywam się z łóżka o świcie i lecę do swojej łazienki, powodując głośne stukanie o ziemię. Patrzę w lustro.
-Jak zwykle...- prychnęłam lustrując swoje odbicie.
Krwistoczerwone tęczówki, wysunięte kły i zmierzwione włosy. W takich dniach jak ten najlepiej zostać w domu i zamknąć się w pokoju. Do tego naszła mnie taka chcica, że zgwałciłabym nawet Garrego.Obmyłam twarz lodowatą wodą, aby przywrócić racjonalne myślenie. Zdjęłam koszulkę i również ochlapałam nią nagie ciało.
Wyszłam z łazienki i założyłam biustonosz, a na niego obcisłą szarą bokserkę i jasne, dżinsowe rurki z dziurami na kolanach.Włosy zostawiłam potargane i zbiegłam na dół do kuchni.
-Jak się czujesz, kochana?- spytał na wstępie Liam z wyraźną kpiną w głosie. Zacisnęłam szczękę i warknęłam przez zęby, a zielonooki posłał mi zadziorny uśmieszek.
Wyjęłam z lodówki sok pomidorowy i resztki indyka z wczorajszego obiadu. Miałam cholernie wielki apetyt. Wsadziłam mięso na parę minut do piekarnika. Usiadłam na blacie. Do głowy przychodziły mi nieprzyzwoite myśli. Kurcze co ja poradzę, kiedy chcicę mam taką jak nigdy.
Zaczęłam się wiercić w miejscu. Przełykałam ślinę i krztusiłam się powietrzem. Taaak...
Indyk wezwał mnie zza szklanej szybki piekarnika. Rzuciłam się do niego i wyjęłam na talerz. Pożarłam go w 5 minut popijając sokiem.Pełny brzuch wyluzował bardziej moje zmysły. Poszłam spokojniejsza na siłownie na trzecim piętrze. Musiałam się jakoś wyżyć.
Stawiałam mocne kroki po korytarzu. Minęłam rozchichotaną Lil, która zapewne zaraz się spotka ze swoim pobudzonym seksualnie mate.
Pchnęłam mocno drzwi i wparowałam do pokoju ćwiczeń gdzie w koszykówkę grał Max z Fredem. Nie zwracając na nich większej uwagi przeszłam do kawałka pomieszczenia, gdzie znajdował się worek treningowy.Związałam włosy w kitkę i zebrałam w sobie cały gniew i pobudzenie. Zamachnęłam się i zadałam pierwszy mocny cios gołą pięścią. Potem poszło jak z płatka. Napierdalałam w worek ile wlezie, piszcząc i warcząc na cały głos. Próbowałam wyładować swoją energię, co jest prawie niemożliwe podczas pełni. Nadnaturalna siła i prędkość powodowały, że co jakiś czas odnosiłam wrażenie, jakbym miała rozwalić obiekt moich ciosów, rozerwać i zgnieść.
Pot skleił moją koszulkę z plecami. Co bardzo mnie irytowało. Nie zważając na to, że niedaleko grają moi dwaj bracia rozerwałam bluzkę zostając w czarnym staniku i dżinsach. Gumka zsunęła się z włosów, więc ich kosmyki rozlewały się teraz swobodnie po moich plecach i ramionach.-Załóż to- usłyszałam blisko ucha warknięcie. Rozpoznałam Maxa.
Odwróciłam zdyszana głowę i morderczym spojrzeniem przeszyłam brata, który w zaciśniętej pięści trzymał swój zapasowy biały T-shirt z czarnym napisem "KING". Prychnęłam pod nosem i wyrwałam mu koszulkę. Usłyszałam jak wciąga powietrze przez zęby, kiedy odwróciłam się powodując lekkie podskoczenie moich piersi w górę. Włożyłam za dużą koszulkę i usiadłam po turecku na materacu. Zaczęłam śpiewać piosenki, głownie metalowe, gdzie można się drzeć. Z zaciśniętymi powiekami bujałam się w przód i w tył.Znowu naszła mnie fala podniecenia. Znowu wielka ochota na seks, znowu niestosowne myśli.
-Idź pod prysznic, pomaga- rzucił obojętnie Fred z gołą klatą i ręcznikiem na karku. On ma takie ciało, że moje zmysły się wyostrzyły dodatkowo. Zacisnęłam powieki.
-Freddy, błagam. Koszulka- wycedziłam przez zęby. Usłyszałam cichy chichot z jego strony, co mnie zdecydowanie znerwicowało. Nie kontrolując się podeszłam do niego z nadludzką szybkością i przypierdoliłam mu w ramię.
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...