Siedząc na miejscu obok Nicko obserwowałam wszystko za szybą. Las po burzy wyglądał dosyć szorstko, panowała cisza i półmrok. Światło docierało przez korony drzew, cienkimi wiązkami, które i tak rozpraszały się, by stać się ledwo widoczne. Widziałam jak u góry wariował wiatr i porywał liście do dzikiego tańca, więc co chwila na dłoń, którą przed chwilą wystawiłam za okno, skapywała mi kropla minionego deszczu.
Zaciągnęłam się dawką tlenu, który automatycznie mnie pobudził. Las i deszcz dają tak piękny zapach, orzeźwiający i świeży.
Zerknęłam kątem oka na chłopaka, który skupiał się na garbatej drodze. Przyjrzałam się mu dokładnie. Na głowie miał kaptur swojej czarnej bluzy, której rękawy były podciągnięte do łokci. Na prawym nadgarstku miał spory zegarek, na nosie okulary przeciwsłoneczne z czerwoną oprawą. Jest przystojny... nawet bardzo...
-Patrzysz się na mnie- odezwał się stwierdzającym tonem, i odchylił głowę w moją stronę. Zmarszczyłam brwi.
-Przeszkadza ci to?- spytałam, ukrywając swoje zawstydzenie i odwracając wzrok, dostrzegając tylko jak unosi dumnie kąciki ust w górę. Przewróciłam oczami wczepiając wzrok z powrotem za okno.
Usłyszałam jak prycha rozbawiony.
-Właściwie to kiedy dojedziemy?- burknęłam, prostując się na fotelu, unikając kontaktu wzrokowego.
-Właściwie, to... jesteśmy na miejscu- stwierdził zatrzymując auto. Wysiadłam na zewnątrz rozprostowując się trochę, po dwugodzinnej jeździe. Usłyszałam trzaśnięcie bagażnika, a po chwili poczułam na ramionach, dwie ciepłe dłonie.
-No tak, więc idziemy o tam- obrócił mnie w przeciwną stronę, a moim oczom ukazała się ładna polanka. Westchnęłam z wrażenia.
-Woah, często tu przychodzisz?- spytałam ruszając przed siebie. Chłopak po założeniu gitary na plecy ruszył tuż za mną.
-Nie...- zmrużył oczy, szczerząc zęby.
Zmarszczyłam brwi.
-Nie?
-Moi rodzice się tu poznali- szepnął chyba zmieszany... tak on się zmieszał i spuścił głowę. Faceci...
Podeszłam jeszcze kawałek do przodu, powstrzymując śmiech, przez łaskoczące mnie w kostki, mokre rośliny. Doszliśmy do w miarę płaskiego terenu, gdzie Nicko rozłożył koc. Usiadłam sobie po turecku, łapiąc się za ramiona. Wiał wiatr, było mi tylko trochę zimno.
-A czemu mnie tu przyprowadziłeś?
Chłopak rozpakowując gitarę, zerknął na mnie przelotnie. Chwycił instrument do ręki, podwijając wyżej rękawy. Zdjął zegarek i kaptur.
-Zadajesz strasznie dużo pytań, panno wścibska- stwierdził mrużąc oczy. Złapał jakiś kosmicznie, dziwny akord i uderzył w struny. Patrzyłam na niego w szoku. Przesuwał palcami po gryfie w tak szybkim tempie, że przez chwilkę czułam wir w głowie.
-Odpowiedz- poprosiłam i złapałam jego lewą rękę, uniemożliwiając mu tworzenie muzyki, która swoją stroną była całkiem w moim typie.
-Mh... Sue, nasłuchuję się średnio raz dziennie twojej paplaniny o niezależności..., a sama każesz mi być tobie posłusznym, coś chyba jest nie tak? Kto tu jest Alfą, ty? Czy ja? Chętnie się zamienię- przewrócił oczami, a ja poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Puściłam jego rękę i usiadłam bokiem do niego, zachowując kamienną twarz. -Ale mogę ci powiedzieć, bo to nie jest akurat żadna tajemnica. Więc moja droga, zabrałem cię tu, gdyż, ponieważ, bo... podjąłem się twojego arcytrudnego wyzwania i postanowiłem cię poznać- mówił, chyba próbując być zabawnym. Chciał zwrócić uwagę. No cóż. -A więc droga panienko Walker- podkreślił nazwisko, a ja urwałam pod wpływem nagłego przypływu emocji kępkę trawy rzucając nią w chłopaka. Zareagował bardzo śmiesznie. Krzyknął zaskoczony i próbując zrobić opóźniony unik, upadł plecami na mokrą trawę, zasłaniając głowę rękoma. I tak oberwał.
-Nie jestem twoją żoną- burknęłam.
-Ale będziesz- odezwał się cwanie, otrzepując się z zielska. Przewróciłam oczami i położyłam się na kocu, wbijając wzrok w chmury.
Nicko siedział nade mną i patrzył prosto na mnie.
Speszyłam się nieco, więc usiadłam z powrotem.-Nie patrz się tak...
-Zabraniasz mi? Cholera, ja ciebie nie rozumiem! Jesteś taka piękna, czego ty się znowu krępujesz, może że cię zjem, hm? Nie włączył mi się jeszcze tryb głodnego wilka...
Przysunęłam się do niego i uciszyłam go ustami na jego wargach.
-Weź się zamknij, to ja tu jestem ponoć gadułą- mruknęłam, a kiedy chciałam się odsunąć, chwycił mnie za policzki i przytrzymał dłużej przy sobie. Zaraz po sekundzie obrócił mnie na kolanach, tak bym siedziała tyłem do niego.
-Um... Sue... jesteś strasznie lekka- zauważył szatyn i objął mnie w tali. Westchnęłam zirytowana.
-Jestem ciekawa, czy gdybyś ty chorował przez 3 tygodnie, nadal wyglądałbyś idealnie, jak teraz- wymsknęło mi się. Kurna powiedziałam to, ale wstyd. Oblałam się rumieńcem i pochyliłam głowę. Czułam na plecach, jak jego klatka piersiowa rusza się w wyniku śmiech. Przytulił mnie do siebie mocniej. -Robię postępy, ale jak będziesz karmił mnie Tiramisu to przytyję szybciej- powiedziałam, a raczej szepnęłam.
Nicholas wziął gitarę i położył ją na moich kolanach.
-Umiesz a-mol?- spytał zmieniając temat.
-Pfff, prościzna- machnęłam ręką, błagając w duchu, żebym pamiętała coś jeszcze z lekcji Daniela. Ułożyłam palce tworząc akord, uderzyłam prawą ręką w struny, odwracając głowę w bok, żeby zobaczyć jego reakcję. Wyglądał na zadowolonego. -W takim razie pokażę ci F-dur.
~*~
-I widzisz, umiesz zagrać już 6 akordów- uśmiechnął się dumnie, a ja z całej tej radości, która aż chciała mną rzucać na boki, pocałowałam gwałtownie jego usta, co chyba mu się bardzo spodobało. Usadził mnie okrakiem na sobie i rozpuścił mi włosy. Złapałam za jego policzki i złożyłam kolejny mokry pocałunek, co chwilkę oddalając się na pół milimetra. W pewnym momencie Nicholas warknął, kiedy złapałam za jego czuprynę. Przyssał się do mojej górnej wargi, więc ja z chęcią całowałam jego dolną. Bardzo mi się to podobało. Bardzo mnie to zaczęło podniecać. Jego dłonie spoczęły na moich lędźwiach. Trącąc oddech odsunęłam się, ale po chwili znowu wpiłam w jego wargi. Nicholas umiał tak cudownie całować, sprawiało mi to tak ogromną przyjemność. Smakował tak idealnie. Nie rozumiem, czym sobie zasłużyłam na idealnego Alfę. Szatyn mruknął mi w usta.
Nagle dotknęłam plecami ziemi. Chłopak po prostu nade mną zawisł, schodząc pocałunkami na szyję.
Objęłam go niepewnie w okół, tonąc w jego ramionach. Skóra parzyła mnie od dotyku chłopaka, jednocześnie sprawiając mi przyjemność.
Złapałam go za ramiona i pchnęłam, tak żeby wyślizgnąć się mu.
Chłopak zdziwił się na początku, marszcząc brwi, a ja śmiejąc się wstałam i pobiegłam w kierunku samochodu.
-Ej! Susane, obiecuję, że tego pożałujesz!- krzyknął zawiedziony.
Wpakowałam się do auta, dysząc.
Ta sytuacja prowadziła do czegoś bliskiego. Przykro mi, jesteśmy w środku lasu.
~*~
Nie sprawdzałam ;-; Uznacie mi, że jest jeszcze ten tydzień, kiedy to wstawiam? xd
Dobranoc 😂👌🏿
Papatki ;*
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
مستذئبNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...