~23~

18K 1K 94
                                    

-To jak mogę wyzdrowieć?- spytałam go znudzona po raz setny i pociągnęłam słodki napój przez słomkę. Chłopak nachylił się nade mną i wsadził swoją słomkę do mojego kubka.

-Ej!- odepchnęłam go i przesunęłam kubek poza jego zasięg.

-Dobre- westchnął- co to?

-Smoothie z truskawek, mango, marakui i odrobiną moreli- burknęłam i znowu upiłam łyk koktajlu. -To co? Pytam cię od 6 godzin o to samo...

-Właśnie, nie chcesz spać?- spytał i poczochrał mi włosy.

-Nie zasnę dopóki się nie dowiem- mruknęłam i odgarnęłam burzę potarganych przez niego włosów.

-Nie spodoba ci się ten pomysł...

-Um... wolisz umrzeć?- uniosłam brwi.

-Oczywiście, że nie- odpowiedział pośpiesznie i niecierpliwie poprawił się na krześle. -Za pół godziny Ian będzie przesłuchiwany, nie wiem... może chcesz iść?

Spojrzałam na niego zdumiona, nie spodziewałam się, że Nicko chce, żebym schodziła do lochów, a już na pewno, żeby rozmawiać z wampirem, który mnie zaatakował. W sumie to ja..., ale wcześniej on! Miłe zaskoczenie, bo gdyby mi nie pozwolił, to i tak bym poszła.

-Pewnie- wstałam z siedzenia i dopiłam do końca napój. Wyszłam z kuchni i udałam się do pokoju. Zrobiło się ciepło, nawet bardzo. Chciałam zmienić ubranie.

Kiedy znalazłam się przed szafą, wyjęłam z niej sukienkę, która sięgała mi do kostek. Lubiłam takie maxi dress. Związałam włosy w koka.

Poczułam wydzielinę w gardle. Kaszlnęłam, żeby się jej pozbyć. Okazało się, że znowu splunęłam czarną krwią. Zaniepokojona wytarłam dłoń w chusteczkę. Muszę wyciągnąć od Nicholasa ten sposób. Mam zamiar zrobić to przed przesłuchaniem.
Poszłam do niego.

Siedział na krześle, tyłem do mnie. Jego postawa świadczyła o tym, że jest głęboko zamyślony w swoich myślach.
Podeszłam po cichu i tuż przy jego uchu klasnęłam, na co on podskoczył i wysunął zęby. Roześmiałam się w niebo głosy. Bawił mnie, jest gamoniem i tyle.

-Powiedz mi, Walker- zwróciłam się do niego w skupieniu i oparłam dłonie na jego barkach, wykonując odprężające ruchy. Masaż to chyba dobry plan, zwłaszcza, że kończą mi się pomysły.

-Jesteś...- westchnął, kiedy mocniej rozmasowałam odcinek tuż nad obojczykiem -niemożliwa...

-Miło- mruknęłam. -Do cholery jasnej, Nicholas! Jeśli mi nie powiesz, to przysięgam, że pójdę do lochów i osobiście poproszę o ugryzienie wampira!- krzyknęłam i walnęłam go pięścią w bark, na co sykną tylko.

-Albo nie, jesteś manipulantką i szantażystką- burknął i rozsiadł się wygodnie na krześle.

-Ja cierpię, bolą mnie wszystkie cebulki włosów, każdy paznokieć i ząb, a ty mi mówisz, że jestem szantażystką?!- krzyknęłam oburzona, na co podniósł kąciki ust i przygryzł rozbawiony wargę. Walnęłam go po raz drugi w ramię. Dobrze, sam tego chciał. Odsunęłam się od krzesła i wyszłam z kuchni.

-Suzy!- jęknął niechętnie. Usłyszałam jak wstaje, żeby pójść za mną. Rzuciłam się biegiem przez korytarz. Parę razy skręcić w prawo i lewo, potem znaleźć schody prowadzące na sam dół. Los chciał, a przede wszystkim mój Mate, że usłyszałam kroki, które były coraz bliżej. No szlag!

-Zostaw mnie!- krzyknęłam i skręciłam w najbliższy zakręt.
Są schody!

Zaczęłam po nich zbiegać, uważnie starając się nie potknąć. Jedak nie doczekałam się końca. Przede mną zeskoczył Nicholas. Spojrzałam zdziwiona w górę. Skoczył z takiej wysokości?! Czemu tego nie przewidziałam...? Chłopak podniósł się z pozycji kucającej do stojącej.
Złapał mnie za ramiona.

-Jesteś...- sapnął.

-Szurnięta, nieznośna, niepoważna, wredna i bezmyślna- powiedziałam zirytowana za niego. -Ale za to nie jestem zmęczona tym biegiem- skłamałam, ale uniosłam chytrze brew. On tylko zacisnął swoje pięści na moich rękach.
-Powiedz- burknęłam i usiadłam na schodach. To nie jest prawda, że nie jestem zmęczona. Wydaje mi się, że z powodu choroby, nie mogę nabrać powietrza do płuc, więc oddychałam płytko i nierównomiernie. Bolą mnie nogi. Bardzo. Jakbym biegła po rozżarzonym węglu, a potem wbiegła w potłuczone szkło.
-Proszę?

Spojrzał na mnie z niepokojem i przysiadł na niższym schodku.

-Dobrze... ostrzegam cię, że to ci się nie spodoba...

-Powiedz.

Nicholas złapał mnie za rękę. Przybliżył swoją twarz do mojej. Przełknął ślinę i z drżącą klatką piersiową przysunął się bardzo blisko, tak, że teraz czułam jak nerwowo oddycha. Musnął moje usta swoimi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, jednak nie usprawiedliwiało to jego ruchu. Byłam, bardzo zdziwiona. Mówił, że nie pocałuje mnie bez mojej zgody. Cofnęłam się zaskoczona.

-Ej, stop! Przecież...

-Chciałaś wiedzieć. Tu nie chodzi o pocałunek- wyprostował się i oparł o ścianę. Zmarszczyłam brwi w wyrazie niezrozumienia. Umm... to o co?

-Nie kumam...

-Wilkołaki, które nie mają drugiej połówki, mają zdecydowanie trudniej. Czasami umierają... nie mają wsparcia więzi, która w większości przypadków pomaga szybciej zdrowieć. Ty masz to szczęście i masz zdrowego mnie, ale twoja duma i upartość...

-Gadaj nosz...- wywróciłam oczami zirytowana.

-Mate muszą się połączyć.

Zdębiałam. Co kurde?! Bez przesady. Nie wierzę w to co słyszę. Ja mam wskoczyć jak gdyby nigdy nic, do łóżka i przespać się z Nicholasem? On sobie kpi. Nie znam go na tyle dobrze, a poza odczuciami mojej wilczycy ja sama z siebie nic do niego nie czuję. Nawet go lubię... trochę, ale zdecydowanie więcej wiąże mnie z Jamesem i Garry'm, z którymi nie byłabym w stanie uprawiać seksu.

Nie i koniec.

Wstałam i bez słowa ruszyłam w kierunku pokoju Betty, ignorując za sobą słowa Nicko.

Wykluczone...

~*~

Hejka morelka! Muszę wam przekazać wiadomość, która brzmi następująco:

Od tej soboty do następnej niedzieli, nie pojawi się rozdział. Przepraszam, ale mam ten wyjazd do Włoch i chciałabym się nim nacieszyć wraz z przyjaciółmi w każdy możliwy sposób, a nie siedzieć i pisać rozdziały. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie ;) Odpoczniecie trochę ode mnie i tej wariatki Sue xd

Przesyłam ciepłe herbatki dla każdego, a w pakiecie dodatkowo ciepły kocyk. Będę ich potrzebować zdecydowanie mniej niż wy 😂. Trzymajcie się ciepło, kisiele, dżemy, musy, jogurty itd

Papatki ;*

ANIELA 💪🏿💕

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz