~17~

24K 1.3K 490
                                    

-Wstawaj leniu!- po pokoju rozniosło się głośne stukanie i krzyk Betty.

Przeturlałam się na drugą stronę i przyłożyłam poduszkę do ucha.
-Nie ma takiej opcji...- mruknęłam.

Betty jednak nie należała do uległych i zaczęła walić mocniej. Jęknęłam i przeturlałam, ale tym razem nie było tak wygodnie, bo sturlałam się z łóżka, wydając z siebie zirytowany pisk. Zacisnęłam ręce na poduszce i z całej siły rzuciłam w drzwi, które gwałtownie się otworzyły, a w nich stanęli Beth i James. Podniosłam się z ziemi i ruszyłam na nich taranem. Betty złapała mnie za nadgarstki i obróciła do siebie tyłem.

-Ugh... jak możecie mnie budzić!- wrzasnęłam zrozpaczona.

-Możemy- wyszczerzył się James.

-A wiesz, która godzina?- spytała przyjaciółka.

-8?- rzuciłam oschle.

-A nawet 13- wybuchła śmiechem miedzianowłosa i puściła mnie.

-Jeju... wyjdźcie, przebiorę się...- spojrzałam na swoją brudną koszulkę, poszarpane spodnie i bluzę, w których spałam. -Albo nie...

-Chodź to ci coś dam- powiedziała Betty.

-Nie. Wracam do domu- odparłam i przeciągnęłam się.

-No dobrze...

Pocałowałam dziewczynę w policzek i przytuliłam James'a. Wyszli z pokoju, a zaraz za nimi ja. Skierowałam się w lewo, kiedy oni odchodzili w przeciwną stronę.

*Szukaj wyjścia, szukaj wyjścia, szukaj...*

-Ups!- wymknęło mi się, kiedy wpadłam na blondynkę.

-Cześć, Sue- odezwała się Maia i schyliła, żeby pozbierać papiery, które wylądowały na ziemi w skutek naszego zderzenia. Pochyliłam się, żeby jej pomóc. Przez przypadek spojrzałam na ręcznie zapisane karty.

-Co to?- spytałam zaciekawiona.

-Och, tata kazał napisać każdemu z rodzeństwa jakąś krótką przemowę na dzisiejszy bankiet... w końcu Nicko przejmuje watahę- odezwała się wzdychający i zabrała ode mnie notatki. Wstałam i obdarzyłam ją serdecznym uśmiechem.

-Ja już idę, zanim mnie pewna osoba zatrzyma- pożegnałam się i ruszyłam do wyjścia.

Wyszłam na parking.

-Ale ze mnie głupek!- palnęłam się w czoło i cofnęłam, bowiem nie przyjechałam tu swoim samochodem.
Komórkę zostawiłam w domu, to znaczy, że teraz muszę szukać kogoś kto mnie podwiezie albo wracać z buta.

*Myśl, myśl, myśl...*

~Uważaj bo ci się mózg przegrzeje~ usłyszałam roześmianą Lily.

~Co mam zrobić?~ spytałam ją i rozejrzałam dookoła. Mnóstwo samochodów. Zero kluczyka.

~Może poproś go?~ zaproponowała wilczyca, a ja odrazu się kapnęłam o kogo chodzi.

~Nie!~ krzyknęłam jak poparzona i palnęłam się w głowę. ~Nie chcę go wiedzieć przez chociaż te parę godzin~ wyjaśniłam jej i znowu rozejrzałam po parkingu.

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz