-Rzuć do mnie!- krzyknęła Beth, kiedy przechwyciłam piłkę. Sprawnie wykonałam dwa kozły i podałam ją przyjaciółce, która zgrabnie wrzuciła ją do kosza.
-Jest!- uśmiechnęła się i przygryzła wargę. Podbiegłam do niej i przybiłam piątkę.
-Brawo! Znowu wygrałyśmy!- krzyknęłam i spojrzałam z wyższością na dwie dziewczyny z przeciwnej drużyny. Patrzyły na nas z pogardą i marszczyły brwi.
-To chyba było do przewidzenia- prychnęła kpiąco przyjaciółka i uśmiechnęła się sztucznie do dziewczyn, które odwróciły się i poszły na trybuny.
-Wilkołaki tak mają, a poza tym ćwiczę czasem z rodzeństwem- szepnęłam i zakręciłam włosy na palcu.
Betty uśmiechnęła się triumfalnie i ruszyła do chłopaków, którzy z ciekawością przyglądali się przeciwnej klasie. Garry siedział bez koszulki i pił wodę, a James masował swój kark.
-Widzieliście? Nie mam zamiaru powtarzać- podniosłam wysoko głowę i położyłam rękę na biodrze. Garry podniósł oczy i spojrzał przelotnie na James'a.
-Masz się czym ekscytować naprawdę- prychnął rozbawiony James.
-Och, no serio nie widzieliście tego pięknego kosza?!- jęknęła załamana Betty.
-Widziałem lepsze- droczył się blondyn.
-Doprawdy?- miedzianowłosa podniosła kusząco brwi.
James posłał jej zadziorny uśmiech i zdjął koszulkę. Zauważyłam jak parę dziewczyn obejrzało się w jego stronę.
Chwycił pomarańczową piłkę i energicznie wykonał dwutakt celując w kreskę na tarczy. Piłka wpadła do kosza, a chłopak szybko ją zebrał i stojąc tyłem wrzucił ją po raz drugi. Uśmiechnął się triumfalnie i podniósł brwi unosząc ręce w zwycięskim geście.-Ugh- Beth minęła go z naburmuszoną miną i wyszła z hali.
-Zrobiłem coś nie tak?- zaśmiał się blondas i usiadł z powrotem na ławkę przybijając piątkę z Garry'm.
-Urodziłeś się- rzuciłam sarkastycznie i podbiegłam za przyjaciółką.
-Susane!- usłyszałam gdy naciskałam klamkę.
Rozejrzałam się za właścicielką głosu.
-O nie- wymamrotałam.
Julie już szła w moją stronę. Miała szatański uśmiech na twarzy, a w rękach trzymała piłkę.
-Czego?- burknęłam, a ona posłała mi sztuczny uśmieszek.
-Czemu tak ostro? Zagrasz?- wskazała na wolne boisko.
Uniosłam głowę i skrzyżowałam ręce. Uniosłam z wyższością brwi.
-A liczysz się z przegraną?- spytałam.
-Mogłabym spytać cię o to samo- odgryzła się i ruszyła na boisko. Pomaszerowałam za nią.
Zaczęłyśmy grę. Diaz była naprawdę dobra, trudno mi było dotrzymać tempa. Po 3 minutach zdobyła kosza.
-Och co tak słabo?- zacmokała z udawanym współczuciem.
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...