Czuję szturchanie w ramię. Zdezorientowana otworzyłam oczy i z trudem przyjęłam do wiadomości, że przysnęłam. Spojrzałam oszołomiona na osobę, która mnie obudziła.
-James?- przeciągam się i ziewam. -Która godzina?
-Z przykrością stwierdzam iż jest 2 w nocy- odpowiedział niepewnie i włożył rękę pod moją pachę i kolana.
-Mam nogi- sapnęłam i przymknęłam oczy, opierając się o klatkę piersiową blondyna.
-I zapomniałabyś o nich podczas drogi- rzucił chłopak podnosząc kąciki ust.
-Gdzie idziemy?- szepnęłam.
-Do gabinetu Williama.
Po 5 minutach usłyszałam jak puka do drzwi, więc otworzyłam oczy i mocniej chwytając jego szyję postawiłam nogi na ziemi. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął, ktoś kogo w tym momencie bym się nie spodziewała. Mój uroczy Mate... i ten sarkazm.
Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie.-Co ty tu robisz?- spytałam go ziewając.
-Pewnie to samo co ty- odpowiedział i zlustrował James'a spojrzeniem.
-Ja już pójdę...- zaczął zmieszany blondyn i spojrzał na mnie zaskoczonymi oczami. Nachylił się i szepnął do ucha: -Nie mówiłaś, że to on jest twoim mate.
-A powinnam?- przetarłam oczy i zobaczyłam jak chłopak w drzwiach morduje spojrzeniem blondyna. -Jejku weź wyluzuj, jesteś moim mate, ale nie upoważnia cię to do tego, aby straszyć wszystkich moich męskich przyjaciół- sapnęłam.
-Trzymaj się i próbuj nie zasnąć- rzucił James i odszedł.
Wróciłam z zażenowanym wzrokiem na szatyna, który nadal miał poważny wyraz twarzy. Podniosłam brew i wyciągnęłam ręce przed siebie, żeby go wyminąć, ale zatrzymał mnie w progu.
-Łapy przy sobie- mruknęłam.
Chłopak ujął mój podbródek w dłoń i zadarł go do góry tak, że patrzyłam się prosto w jego zielone oczy. Zmrużyłam zirytowana powieki i wyszarpnęłam głowę. Przeszłam obok niego.
-Chciałeś mnie wiedzieć, Alfo...- wymamrotałam. Niby wilki to nocne stworzenia, ale ta cecha z pewnością nie przeszła na mnie. Teraz powinnam leżeć w łóżku i spać smacznie pod kołdrą, więc według mnie to był bardzo zły pomysł mnie tu teraz zaciągać. Będę mamrotała dziwnie bez sensu, nie wiem czy to im przypadkiem nie zaszkodzi...
-Tak, Sue. Siadaj proszę- wskazał ręką na fotel, a ja z zamglonym wzrokiem udałam się na siedzenie. Rozejrzałam się po gabinecie i prawie nie zleciałam na podłogę z zaskoczenia, bo na fotelu obok siedziała Betty.
-Co ty...? Nie powinnaś odpoczywać?- zapytałam zdziwiona.
-Czuję się dobrze- zapewniła mnie przyjaciółka, dziwnie pełna energii.
Wróciłam spojrzeniem, gdzie przed chwilą stał mój "przeznaczony na wieki", o dziwo ten gamoń nadal tam był.
~Uważaj na słowa, kochana~ uprzedziła mnie wilczyca.
~Oj weź...
~Może zapomniałaś, ale kiedy twoje myśli będą zbyt głośne to twój "gamoń" cię usłyszy~ westchnęła z irytacją.
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...