-Tak.
Nigdy nie widziałam tak zestresowanego i zszokowanego Nicholasa. W momencie wypowiedzianego przeze mnie słowa, podniósł się i porwał mnie w ramiona, mocno tuląc do siebie. Przez cały ten czas uśmiech nie mógł mi zejść z twarzy, a łzy płynęły jak woda z fontanny. Po chwili puścił mnie i spokojnym ruchem wsunął mi pierścionek zaręczynowy na palec. Zmierzyłam go wzrokiem. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie zostałam narzeczoną Nicko. Ze szklanymi oczami spojrzałam w również zaszklone oczy chłopaka. Wyciągnęłam ręce i objęłam jego szyję, chowając twarz w jego ramieniu.
-Chyba umarłem i trafiłem do nieba- szepnął, a ja zaśmiałam się cicho. Odnalazłam usta chłopaka i pocałowałam je najczulej i najlepiej jak umiałam.
~*~
Stałam przed witryną sklepową i przyglądałam się z zainteresowaniem sukniom ślubnym, które widniały na wystawie. Czekałam na Betty, która poszła z Natalie i Maią szukać ubrań dla Elli, tej małej dziewczynki, której rodzice zostali rozszarpani przez zarażone wampiry. Suknie były naprawdę śliczne, a ja patrzyłam na nie ja zaczarowana. Nikt jeszcze nie wiedział o oświadczynach, ale ja już snułam plany ślubu.
-Ja nie mogę! Zero gustu! Nie wierzę, że tak ubierają się dzieci w wieku lat dziesięciu!- usłyszałam poddenerwowany głos Betty.
Odeszłam od sklepu i odszukałam ją wzrokiem. Patrzyła z oburzeniem na manekiny. Żeby zrozumieć co ją tak zirytowało musiałam się przyjrzeć jednemu z nich. Zaraz potem parsknęłam śmiechem i podeszłam do dziewczyn.
Manekin ubrany był w czarny crop top z niecenzuralnym napisem i białe rurki, które miały więcej dziur, niż materiału. Nic nie mam do takiego stylu, ale nie wyobrażam sobie, żeby któraś z mam, przy zdrowych zmysłach, pozwoliłaby dziesięcioletniej córce na paradowanie w takim ubraniu po mieście. Przewróciłam oczami i nagle poczułam pustkę w żołądku. Fala głodu zalała mój organizm, aż jęknęłam.
-Idziemy na pizzę- rzuciłam, a Natalie skwasiła się i spojrzała na swój brzuch.
-Nie jem fast-foodów- mruknęła i spojrzała na Maię.
-Ja też- dopowiedziała jej siostra i również spojrzała na swoje ciało.
-Wy sobie żartujecie?!- spytała zaskoczona Beth. -Nie mówcie, że się odchudzacie. Żeby nie jeść pizzy? Co za smutne życie musicie mieć, idziemy i koniec- wytrzeszczyła oczy i pociągnęła bliźniaczki za sobą. Poprawiłam torbę na ramieniu i oblizałam usta. Naszła mnie chęć na Tiramisu. Takie bardzo dobre. Najlepsze było mojej mamy... jeszcze truskawki. Najpierw pizza, potem deser. Chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko temu.
~*~
-Jedną Primaverę XXL na cienkim cieście i jedną małą Pepperoni również na cienkim- powiedziała Betty i puściła do mnie oczko. Kobieta, która zapisała zamówienie, uniosła brew i odeszła bez słowa. Nie wiem, czy to miało coś sugerować, ale na pewno nie zniechęciło mnie to do zmienienia zdania.
-Będę gruba- mamrotała Maia i oparła policzek na dłoni.
-Nie będziesz sama- jęknęła Natalie i walnęła czołem o stół. Betty patrzyła na nie z zażenowaniem, jakby nie rozumiała, jakim cudem można nie kochać pizzy. Od paru lat, chodzimy do pizzerii, przy okazji zakupów albo innych spotkań. Obie to kochamy.
Po dziesięciu minutach, dostałyśmy danie, a ja od razu nałożyłam sobie kawałek Pepperoni.
Kiedy kończyłam małą pizzę usłyszałam marudzenie.
-Już nie mogę...
Oczywiście, że to była Natalie, która łapała się za brzuch.
-A ile zjadłaś?- zapytała Betty i zmrużyła oczy, zajadając się czwartym kawałkiem Primavery.
-Cały jeden- odparła niewinnie i spojrzała na nią błagalnym wzorkiem. Po skończeniu Pepperoni, chwyciłam za jeszcze jeden kawałek dużej pizzy.
-Jesteście nienormalne- stwierdziła Beth i wytarła usta chusteczką.
-Maia ile zjadłaś?- spytałam kończąc ostatni kawałek pizzy.
-Trzy- odpowiedziała niezadowolona i patrzyła na swój brzuch z obrzydzeniem. Powinnam skierować obie na badania do doktor Sky.
-A ja mam jeszcze deser zamówić- zaśmiałam się i wytarłam dłonie w serwetkę. Tym razem Betty spojrzała na mnie w ciężkim szoku.
-Zjadłaś chyba najwięcej, nie czujesz się jak balon?- szepnęła do mnie, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi i pokręciłam głową.
Oczy Natalie się zaświeciły, spojrzała na Maię, która uniosła brwi.
Nie spytałam o co im chodzi, bo podeszła kelnerka i z wielkimi oczami wzięła brudne naczynia.
-Jeszcze poprosimy o Tiramisu- uśmiechnęłam się, a ona kiwnęła głową i w pośpiechu odeszła z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
~*~
-Nicko!- krzyknęłam z łazienki. Siedziałam blada na podłodze, z odruchami wymiotnymi. Zaraz drzwi się otworzyły i wszedł przez nie chłopak, który ze zmarszczonymi brwiami kucnął obok mnie. -Źle się czuję- mruknęłam i oparłam się o ścianę.
-Źle wyglądasz- szepnął Nicko i wziął mnie za rękę, potem sprawdził moje czoło, a na koniec westchnął. -Co dzisiaj jadłaś?- zapytał unosząc brwi, jakby myślał, że się czymś zatrułam. Ale ja wiedziałam, że to nie to. Szczerze, to nawet brałam pewną szaloną opcję pod uwagę. Ignorując jego pytanie, wstałam i poszłam z ręką zaciśniętą na brzuchu do pokoju. Odnalazłam na biurku mój kalendarzyk. Przełknęłam ślinę. Już wiem, czemu bliźniaczki tak na mnie patrzyły, kiedy kierował mną niepohamowany apetyt. Westchnęłam ciężko, a potem odwróciłam się do Nicholasa. Ze szklanymi oczami i gulką w gardle uśmiechnęłam się niewinnie.
On patrzył na mnie jakby z przerażeniem.
Zakładam, że bał się, że coś mi dolega, ale ja już wiedziałam.-Okres mi się spóźnia...- szepnęłam, a on zesztywniał, usta mu się rozchyliły. Minęły dwa tygodnie od tamtej nocy. -Chyba już wiem co mi dolega- uśmiechnęłam się i wytarłam oczy.
W jednej chwili znalazłam się w objęciach chłopaka. Mocno mnie przytulił i wydaje mi się, że jakaś pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
-Ale ty jesteś matołem.
-Co?- Nicko puścił mnie ze zdziwieniem na twarzy.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jest takie duże prawdopodobieństwo, zajścia w ciążę, gamoniu?- roześmiałam się i przytuliłam do niego. Nie myślałam w tej chwili o tym, że jestem niepełnoletnia, że musimy powiedzieć wszystkiem o zaręczynach i zacząć planować ślub, zanim będę na tyle gruba, że nie zmieszczę się w żadną kieckę, w której wyglądałabym zgrabnie. Myślałam nad tym, że teraz jestem życiem, w którym rozwija się mniejsze życie, mały człowieczek, który kiedyś będzie dawał mi do pieca. Od tej pory nie będę mogła myśleć tylko o sobie, a przede wszystkim o dziecku, któremu trzeba zapewnić bezpieczeństwo i opiekę. Ułożyłam dłonie na podbrzuszu i zaczęłam kręcić kółka kciukami.
Nicholas ucałował mnie w czoło i również ułożył ręce na moim brzuchu. Pomyśleć, że on ma dopiero osiemnaście lat, a ja siedemnaście. Jesteśmy bardzo młodzi. Pamiętajmy tylko, że jesteśmy wilkołakami, tu wszystko ma swoje prawa, a życie toczy się inaczej.
Spojrzałam na brzuch i uroniłam łzę.
Teraz se planuj, przyjęcie zaręczynowe, a potem ślub... eh... czeka mnie sporo pracy.
~*~
W mordę jeża nietoperza... Czy ona... nie no to niemożliwe haha... A JEDNAK! Sue, moje kochanie zaszła w ciążę, ale ten czas leci, gratuluję! XD Nie spodziewałam się...
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, gwiazdki i obserwacje! Piszcie, czy lubicie pizzę, a jak tak to jaką... heh.
Potem możecie napisać, czy rozdział był okej, a ja lecę wymiotować! Grypa mnie jakaś zaatakowała, spokojnie nie jestem w ciąży xd
Papatki ;*
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...