~36~

15.1K 866 96
                                    

Zawisł nade mną skanując dokładnie moją zaczerwienioną twarz. Byłam rozgrzana do granic możliwości, miałam takie parcie na seks, jak nigdy. Wewnętrznie tego potrzebowałam, do tego widok jego nagiego, umięśnionego torsu powodował u mnie mrowienie w podbrzuszu.

Niestety mam blokadę. Wsiąkło we mnie twarde stwierdzenie, które powtarzam sobie od trzynastego roku życia. Miłość to bujda. Mate to przymus. Seks to tylko walka ciał, a moje dziewictwo to dla mnie rzecz osobiście święta i nie uważam tego za wstyd. Jestem dumna z siebie i gówno mnie obchodzi, że teraz srylion nastolatek pomyśli, że jestem żałosna i staromodna. Nic nie mam do człowieka, który jest nade mną, ale pomyślmy przez chwilę..., gdyby nie więź, to by słowa ze mną nie zamienił.

-Nie rozumiem cię... czuję, że jesteś rozpalona i napalona. Nie wiem w czym tkwi twój problem? Nie chcę cię skrzywdzić, chyba o tym wiesz?- powiedział nadal więziąc mnie pod swoją gorącą klatką piersiową, w której serce wali jak młotem, co dodatkowo mnie podnieca.

-W tym sęk. Nie rozumiesz mnie. Nie znasz mnie. Ty mnie nie kochasz, Nicko. Ty po prostu poddajesz się wilkowi, który szaleje za mną i moją wilczycą...

-Nieprawda- przerwał mi surowo, a ja westchnęłam głęboko i spojrzałam na niego wymownie. Spróbowałam podeprzeć się na rękach. Teraz moja twarz była tylko milimetry od jego. Usłyszałam jak z sykiem wciąga powietrze.

-Poddajesz się więzi, nie kochasz mnie, to złudzenie, obowiązek wobec gatunku i stada.

-Susane, gadasz brednie- zmarszczył brwi i popchnął mnie z powrotem na plecy. Wstrzymałam oddech. Przybliżył swoje usta do moich, ale odwróciłam głowę, żeby nie pogarszać swojej sytuacji.

-Uszanujesz to jeśli ci powiem, że nie chcę się z tobą pieprzyć?- warknęłam i odepchnęłam go tak, że upadł na bok.

Wstałam i pomaszerowałam do łazienki, chwytając pod drodze ręcznik.
Nicholas nic nie odpowiedział. Zobaczyłam kątem oka jak przewalił się na plecy i ukrył twarz w dłoniach, przeklinając i wzdychając cicho.

Weszłam do kabiny i wzięłam zimny prysznic.

~*~

-Bolało?- spytała zaniepokojona Beth. Siedziała na przeciwko mnie i kręciła łyżeczką w kubku. Od wczorajszego dnia chodziła bardzo przygnębiona, w żałobnym stroju, podobnie jak ja.

-Nawet nie tak bardzo. Zemdlałam- jęknęłam od niechcenia, przypominając sobie skasowane auto i ostry prezent w obojczyk. Odruchowo dotknęłam blizny. Nie czułam, żeby się coś zmieniło. Nadal było mi ciągle niesamowicie zimno i bladłam. O ironio nikt tego nie zauważył, a ja nie wiem, czy to tylko skutek uboczny wgryzienia. Opowiedziałam Betty całą historię nie omijając żadnego szczegółu.

-Wiesz, że jesteś uparta?

-Wiem...- burknęłam i przewróciłam oczami ciężko wzdychając. -Chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Chcę wrócić do szkoły, wychodzić w piątkowe wieczory gdzieś z paczką, nie martwiąc się, że cholerna zaraza wampirów wyniszcza również naszą watahę. Nic by ode mnie nie zależało- utkwiłam wzrokiem w sufit, wspominając dawne czasy.

-Jesteś cholernym leniem- zaśmiała się słabo miedzianowłosa i upiła łyka kawy.

Wstałam posyłając jej ironiczny uśmiech. Włożyłam do zlewu kubek i podałam rękę Betty. Chwyciła niepewnie moją dłoń i również podniosła się z krzesła. Zauważyłam jak wzdrygnęła się przy dotyku mojej skóry. Zignorowałam to i pociągnęłam ją w kierunku mojego pokoju.

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz