~14~

21.8K 1.1K 127
                                    

-Za co to?!- jęknął zaskoczony.

-Jesteś porąbany!- warknęłam, byłam blisko załamania nerwowego. Złapałam za nadal obolałe nadgarstki.

-Hamuj się trochę! Wiem, że jesteś kobietą, ale to cię nie usprawiedliwia- burknął.

-Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknęłam. -Jak możesz tak nagle pojawiać się w moim życiu?! Jak możesz niszczyć mi przyszłość? Jak...?! Jak ty do cholery się znalazłeś w tym parku?- no i wybuchłam. Łzy poleciały mi po policzkach, ale szybo wytarłam je rękawem. Odwróciłam się do niego plecami.

Cisza.

-Dobrze nie tłumacz się- poczułam jak głowa mi wibruje, postawiłam jeden krok do przodu i BUM! Ja serio nie miałam pojęcia, że jestem tak osłabiona.

-Suzy, ja...

-Nie nazywaj mnie tak!- warknęłam. -Nawet się nie waż zdrabniać mojego imienia, bo z twojej buźki wyrośnie kokos- zawyłam dosyć głośno. -W dupie mam, że jesteś moim "mate", nie masz prawa wywracać mojego życia. Jak możesz?!- krzyknęłam, a moja twarz utonęła we łzach.

-Susane!- warknął. Zdenerwował się. Słyszałam jak wciąga powietrze przez zęby. -Cholera, odwróć się!- rozkazał, wykonałam jego polecenie. -Nie obwiniaj mnie, bo to nie moja wina! To jest zapisane w naszych genach. Ja naprawdę nie mam na celu zniszczenia ci życia, nawet dałem ci czas, ale jeśli pozwolę, abyśmy dalej żyli oddzielnie doprowadzisz nie tylko mnie do śmierci, ale też siebie i całe stado!

Spojrzałam na niego zdziwiona. Całe stado? C-co? Ja mam już urojenia...

-Co?

-Pocałuj mnie- rozkazał.

-Wiem, że jesteś rąbnięty, ale posuwasz się za daleko- syknęłam.

-Pocałuj mnie- powtórzył i zbliżył się.

-Nie- odpowiedziałam stanowczo i wstałam z ziemi, patrząc mu prosto w oczy. -Zapomnij!- odwróciłam się i chciałam ruszyć przed siebie, ale chłopak mnie złapał i odwrócił z powrotem.

-Zrób to- wycedził przez zęby.

-Po jaką cholerę?- spytałam się i cofnęłam do tyłu.

-Zrób ro z własnej woli, zobaczysz ból głowy zniknie- powiedział i kiwnął głową.

-Skąd...?

~Czuje to samo co ty w tym momencie, kretynko!~ burknęła Lily.

-Zrób to- ponaglił mnie brunet.
Niechętnie przysunęłam się do niego. Zamknęłam oczy i zbliżyłam swoje usta do jego, łącząc je w pocałunku. Moja głowa przestała boleć, nawet ból rąk znikł. Moje wewnętrzna pustka została załatana. Poczułam się silniejsza.

~Jest! Jest! Tak!!! Zrobiłaś to! Wiesz jak się cieszę? Normalnie zapomnę twoje zachowanie!~ moja wilczyca skakała ze szczęścia.

~Zamknij się~ rzuciłam do niej.

~Albo... się zastanowię nad tym ostatnim...

Cofnęłam się troszkę i zmarszczyłam brwi.

-Zadowolony?! Nie mam zamiaru powtarzać- wyrzuciłam ręce w górę zrezygnowana.

-Nie musisz- na twarz chłopaka wdarł się delikatny uśmiech, otworzył oczy. Były w bardzo ciemnym odcieniu zielonego.

-Mogę iść?- spytałam zakładając ręce na biodra.

-Weź to- chłopak wyciągnął z kieszeni kurtki „srebrne" kolczyki w kształcie księżyca.

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz