~37~

14.2K 873 136
                                    

Odwróciłam gwałtownie głowę i ze strachem wlepiłam spojrzenie w jego osobę. Stał tam i opierał się o drzewo, ale kiedy zauważył, że nachalnie się mu przyglądam podszedł niedaleko mnie i usiadł.

-Śledziłeś mnie?- spytałam z urazem i odwróciłam głowę na jezioro.

-Byłem tu pierwszy- mruknął i choć nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że się uśmiechnął. -Chodzę tu, kiedy mnie coś gryzie odkąd cię uratowałem od zatonięcia.

Zmarszczyłam brwi i uniosłam kąciki ust.
-Nie tonęłam, napadłeś na mnie, uciekałam przed wilkiem.

-Jasne, jasne- zaśmiał się i zmrużył oczy, po czym odchylił się do tyłu jakby wchłaniał promienie słońca. -Przewidziałem, że tu będziesz...

Skinęłam głową i głęboko westchnęłam.

-Słyszałeś... moje myśli...?- spytałam zawstydzona  i odwróciłam się w drugą stronę, żeby nie widzieć jego reakcji.

-Owszem- odparł, a ja usłyszałam jak wciąga powietrze przez zęby i podnosi się z ziemi.

Czyli słyszał cały mój wewnętrzny monolog... zajebiście.

Podszedł do mnie od tyłu i złapał delikatnie moje łokcie, spięłam się i zacisnęłam szczękę. Podniósł mnie z ziemi. Jedną ręką objął mój brzuch, a drugą złapał za dłoń, którą odruchowo cofnęłam.

-Jesteś zimna- szepnął do mojego ucha, z nutą zdziwienia.

-A ty zachowujesz się jak cukiernik- burknęłam i schowałam dłonie do kieszeni. -Strasznie mi przysładzasz.

-Trudno ci dogodzić- prychnął ironicznie. -Może lepiej zamieńmy się rolami, poznaj mnie. Może zmienisz nastawienie- warknął. -Idź do Scarlett, niech cię zbada- rozkazał ostrym tonem. Oddalił się ode mnie. Zauważyłam jak podczas biegu zmienia się w brunatnego wilka. Odbiło mu?

~Punkt dla ciebie, świetnie ci idzie z tym naprawianiem szkód~ skomentowała Lily.

Upadłam na kolana i zacisnęłam ręce w piąstki. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam urządzenie i odebrałam.

-Halo?! Sue, wiem, że ostatnio masz kiepskie dni, ale do cholery zostawiłaś mnie w galerii handlowej!- krzyknęła do słuchawki Betty.

~NICHOLAS~

-To znaczy?- podniosłem głos, tracąc cierpliwość. Natalie i Louis zaginęli, podobnie jak Liam i mama Sue.

-Zniknęli! Zostały puste łóżka, co mam kurwa dodać, nie mam zielonego pojęcia jak to się stało!- wrzasnął James i walnął pięściami w biurko.

-Wszystko się wali do cholery- wymamrotałem i upadłem spięty na fotel. Pochyliłem się nad ziemią zaciskając mocno szczękę. Zniknęli. Moje rodzeństwo zniknęło. Fuck, co się do cholery dzieje?!

~Usłyszałam cię~ w głowie zadźwięczał zaskoczony głos mojej Mate. Nic nie odpowiedziałem. Nie jest to najlepszy moment.

Wtem do pokoju wpadła zapłakana Maia. Podniosłem się gwałtownie z siedzenia i zmarszczyłem brwi. James zlustrował ją wzrokiem pełnym zaskoczenia.

-Nicko- zaczęła mocno płakać i upadła na ziemię. Dopiero zauważyłem, że krwawiła... czarną krwią. Rzuciłem się do niej i objąłem ją z całej siły.

-Maia, co się stało?- spytałam zdenerwowany całą tą sytuacją.

-Widziałam Cassie i Lee- załkała i wbiła dłonie w moje barki. Czułem jej kruchość i bezsilność. Cassandra, siostra Iana. Lee, ten który zaatakował Susane i Elizabeth.

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz