Harry Potter się skończył, a Fred poszedł na domową siłownie.
Jest godzina 10:40, Max i Agnese wyszli na trening. Liam zapewne śpi.
~Obudzę rodziców, dobry pomysł?~ poradziłam się drugiego wcielenia.
~Jak dla mnie genialny!~ odpowiedziała nagle ożywiona, co mnie lekko zdziwiło.
~Gdzie haczyk?~ westchnęłam.
~Nie, nie ma~ odpowiedziała udając poważną.
~Nie ściemniaj~ burknęłam i przewróciłam oczami.
~Rodzice dadzą ci opierdol, a ja będę z satysfakcją się temu przysłuchiwać! Idź tam proszę!~ zaskomlała i mruknęła słodko.
~Wal się, sierściuchu~ prychnęłam i wstałam z kanapy.
Zapukałam delikatnie do drzwi, po chwili usłyszałam jęknięcie co chyba oznaczało "proszę".
Weszłam do pokoju. Mama siedziała w szlafroku przy biurku, a tata pakował dokumenty. Wyglądał jakby gdzieś wychodził.-Idziesz gdzieś?- spytałam niepewnie.
Tata chrząknął i z teczką w ręce skierował się do wyjścia.
-Na chwilę do pracy, jakieś błędy w księgowości.
-A możesz poczekać?- nalegałam i stanęłam w drzwiach.
-Ważne?- podniósł brwi ukazując swoje zmęczone oczy. Pokręciłam z wahaniem głową i przepuściłam go w drzwiach. Wyszedł w szybkim tempie. Mama spojrzała na mnie wymownie.
-Ważne?- powtórzyła pytanie ojca.
-C-co? Och... tak, znaczy poczekam- rzuciłam zdezorientowana. Czarnowłosa kobieta wstała i ścisnęła szlafrok.
-Sue, jeśli chodzi o twoją chorobę to...
-Tak?- weszłam jej w słowo.
Kobieta ścisnęła szlafrok mocniej i podeszła bliżej.
-Usiądź, ja się pójdę przebrać- wskazała na pościelone łóżko i poszła do łazienki.
~Czego się dowiem?~ zapytałam Lily.
~Czegoś złego~ burknęła.
~Ej ja wiem, że jesteś na mnie zła, ale proszę, nie żartuj w takiej sytuacji~ poprosiłam ją bardzo przejętym tonem. Zacisnęłam dłonie na pościeli.
Nagle zakręciło mi się w głowie... i zebrało mi się na mdłości, ale tylko trochę.~Sue... to co akurat dla ciebie jest złe, dla mnie i wszystkich innych jest chyba świetną sprawą...
~Super! Wiem o co ci chodzi! Mam nieuleczalną chorobę, która mnie zabije, więc wszyscy w okół będą się cieszyć, że mnie nie ma!!!~ krzyknęłam na nią. Oczy mi się zaszkliły. Pociągnęłam nosem.
~Tłumacz to sobie jak chcesz~ warknęła i chciała jeszcze coś dodać, ale do pokoju weszła mama.
-Sue?
Oderwałam wzrok od podłogi i przetarłam mokre oczy.
-Płaczesz?
-Nie, wilczyca mnie wkur-wkurza- powiedziałam zdenerwowana. -Powiesz co mi jest?
-No tak...- usiadła obok mnie. -Scarlett opowiedziała nam twoje wyznania, czułaś pustkę, której towarzyszyły ci wymioty i silne migreny. We trójkę wiemy co się dzieje, a tata zauważył to nawet wcześniej- mówiła przeciętym głosem. -Nigdy nie chciałaś o tym rozmawiać, ale to nie może tak być, Sue.
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...