~12~

20.1K 1.1K 114
                                    

Harry Potter się skończył, a Fred poszedł na domową siłownie.

Jest godzina 10:40, Max i Agnese wyszli na trening. Liam zapewne śpi.

~Obudzę rodziców, dobry pomysł?~ poradziłam się drugiego wcielenia.

~Jak dla mnie genialny!~ odpowiedziała nagle ożywiona, co mnie lekko zdziwiło.

~Gdzie haczyk?~ westchnęłam.

~Nie, nie ma~ odpowiedziała udając poważną.

~Nie ściemniaj~ burknęłam i przewróciłam oczami.

~Rodzice dadzą ci opierdol, a ja będę z satysfakcją się temu przysłuchiwać! Idź tam proszę!~ zaskomlała i mruknęła słodko.

~Wal się, sierściuchu~ prychnęłam i wstałam z kanapy.

Zapukałam delikatnie do drzwi, po chwili usłyszałam jęknięcie co chyba oznaczało "proszę".
Weszłam do pokoju. Mama siedziała w szlafroku przy biurku, a tata pakował dokumenty. Wyglądał jakby gdzieś wychodził.

-Idziesz gdzieś?- spytałam niepewnie.

Tata chrząknął i z teczką w ręce skierował się do wyjścia.

-Na chwilę do pracy, jakieś błędy w księgowości.

-A możesz poczekać?- nalegałam i stanęłam w drzwiach.

-Ważne?- podniósł brwi ukazując swoje zmęczone oczy. Pokręciłam z wahaniem głową i przepuściłam go w drzwiach. Wyszedł w szybkim tempie. Mama spojrzała na mnie wymownie.

-Ważne?- powtórzyła pytanie ojca.

-C-co? Och... tak, znaczy poczekam- rzuciłam zdezorientowana. Czarnowłosa kobieta wstała i ścisnęła szlafrok.

-Sue, jeśli chodzi o twoją chorobę to...

-Tak?- weszłam jej w słowo.

Kobieta ścisnęła szlafrok mocniej i podeszła bliżej.

-Usiądź, ja się pójdę przebrać- wskazała na pościelone łóżko i poszła do łazienki.

~Czego się dowiem?~ zapytałam Lily.

~Czegoś złego~ burknęła.

~Ej ja wiem, że jesteś na mnie zła, ale proszę, nie żartuj w takiej sytuacji~ poprosiłam ją bardzo przejętym tonem. Zacisnęłam dłonie na pościeli.
Nagle zakręciło mi się w głowie... i zebrało mi się na mdłości, ale tylko trochę.

~Sue... to co akurat dla ciebie jest złe, dla mnie i wszystkich innych jest chyba świetną sprawą...

~Super! Wiem o co ci chodzi! Mam nieuleczalną chorobę, która mnie zabije, więc wszyscy w okół będą się cieszyć, że mnie nie ma!!!~ krzyknęłam na nią. Oczy mi się zaszkliły. Pociągnęłam nosem.

~Tłumacz to sobie jak chcesz~ warknęła i chciała jeszcze coś dodać, ale do pokoju weszła mama.

-Sue?

Oderwałam wzrok od podłogi i przetarłam mokre oczy.

-Płaczesz?

-Nie, wilczyca mnie wkur-wkurza- powiedziałam zdenerwowana. -Powiesz co mi jest?

-No tak...- usiadła obok mnie. -Scarlett opowiedziała nam twoje wyznania, czułaś pustkę, której towarzyszyły ci wymioty i silne migreny. We trójkę wiemy co się dzieje, a tata zauważył to nawet wcześniej- mówiła przeciętym głosem. -Nigdy nie chciałaś o tym rozmawiać, ale to nie może tak być, Sue.

Ja i Mate? Wykluczone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz