Przez całą drogę do domu myślałam nad tym co mówiła Beth.
"Szczęście."
*Jestem szczęśliwa*
Wolność to szczęście. Przyjaźń to szczęście. Bezpieczeństwo to szczęście. Nadzieja to szczęście. Wiara w piękne rzeczy to szczęście. Miłość... nie jest po prostu dla wszystkich. Nie znam tego uczucia, tej relacji pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem. Miłości doświadczałam w rodzinie albo w przyjaźni. Nigdy nikt mi się nie podobał. To znaczy ewentualnie z wyglądu. Betty pewnie ma rację, nie daje sobie niczego tłumaczyć, ale ja się po prostu... nie nieważne.
~Boję miłości?~ spytała wilczyca.
~Nie.
~Boisz się zostać zraniona.
~Nie.
~Sue boisz się, bo myślisz, że zostaniesz odrzucona~ ciągnęła dalej.
~Nie~ odpowiadałam stanowczo, lecz z lekkim niepokojem.
~Kochana... nie uciekniesz od więzi, zresztą chyba się o tym przekonasz niebawem~ wymamrotała tajemniczo.
~Co ty gadasz, Lily?~ spytałam lekko zaskoczona.
~Nie bój się, jesteś silna, Susane. Wystarczy spiąć cztery litery i unieść dumnie głowę~ skwitowała.
~Twoje rady są bez sensu.
~Twoje życie z takimi przekonaniami będzie bez sensu.
~Powinnam się wzruszyć? A może przestraszyć?~ spytałam ironicznie i stanęłam w miejscu.
~Na Księżyc, Sue! Ogarnij się młoda! Pamiętaj, że nie ma się czego bać!
~Nie boję się niczego~ odpowiedziałam, zmęczona tą mentalną rozmową.
~Bądź tak miła i się nie odzywaj teraz.Lily tylko fuknęła i zamknęła się w sobie.
-Świetnie...- wymamrotałam i rozejrzałam się dookoła. Dopiero wyszłam zza kawiarni. Czyli teraz minę park. Ten park, w którym szlajają się niewyżyte wilczurki.
-Świetnie!- powtórzyłam.Wyjęłam komórkę i weszłam w aplikację aparatu i przełączyłam widok na przednią kamerkę. Chciałam zobaczyć stan moich oczu, żeby nie straszyć ludzi o tak wczesnej porze... o ile ktoś jest maniakiem wstawania o świcie.
Błękitne z nielicznymi kleksami czerwieni. Źrenice powróciły do normalnej wielkości.Zaraz, zaraz... omg! Zamarłam. Stanęłam nieruchomo. W aparacie dostrzegłam osobę, która stoi za moimi plecami. Wysunęłam cicho kły i zaczęłam liczyć do trzech. Stop! Nie licz! Odwróć się do cholery.
Obróciłam się z zaciśniętymi pięściami na postać, z głośnym syknięciem obnażyłam kły. Zmarszczyłam nos i brwi. Włosy przykleiły mi się do twarzy.
-Hej, hej, hej! Nie tak ostro maleńka!- zadrwił nieznajomy.
Czy to nieznajomy? Znałam ten głos i zapach. Wilkołak. Jeden z 6, którzy się do mnie przyczepili wieczorem.
-Czego?!- warknęłam. Dopiero teraz się zorientowałam, że trzyma moją pięść, którą miał oberwać. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy spojrzałam w czerwono zielone oczy.
*To ten, który wycofał pozostałych, ten dziwak*
Rozluźniłam się i wyrwałam rękę z uścisku po czym rozmasowałam kostki i palce. Poprawiłam ubranie i przeskanowałam go od stóp do czubka głowy. Miał na sobie zwykłe wytarte dżinsy i czarny T-shirt z białą czaszką. Na lewym nadgarstku nosił zegarek , a na szyi dostrzegłam rzemyk, ale nie widziałam co jest na nim zawieszone.
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...