Nie wierzę, że jestem taką ofiarą losu. Kolejny raz wpadłam. Jestem pożywieniem wampira... Daniel wessał się we mnie niczym kleszcz w dupę. Zasysa krew, jak odkurzacz, a ja nic nie mogłam zrobić. Z każdą sekundą czułam jak uchodziło ze mnie życie. Świat wirował mi przed oczami, a czubki palców zaczynały nieznośnie mrowić i pulsować.
Zabrakło mi oddechu. Byłam na siebie cholernie zła. Powinnam być silna, odważna i zdecydowana, a jestem słaba i bezbronna. To cholernie wkurzające. Zawsze chciałam być jak Beth, która lubiła wszelkie sztuki walki, chociaż zazwyczaj zachowywała się jak delikatna, niewinna dziewczynka. To ona zawsze górowała w tych sprawach. Uwielbiała w dzieciństwie bójki z Jamesem dla zabawy, ale gdy już przyszło do poważnych spraw wolała rozejść się w pokoju... NIEWAŻNE.
W jednej chwili stało się coś, czego kompletnie bym się nie spodziewała. Daniel zaczął się dławić i dusić. Odskoczył gwałtownie ode mnie, a ja jak flak opadłam bezwładnie na ziemię. Słyszałam jednak, jak wampir zaczerpuje głębokie hausty powietrza. Straszny dźwięk.
~Lily, powiedz, że mogę się zregenerować...
~Sue, powiedz, że jesteś bardziej stuknięta, niż myślałam...~ odpowiedziała ironicznie wilczyca, co nie do końca mi się spodobało.
~Słucham?
~Masz w sobie zatrutą krew, geniuszu, tracisz zdolności! Ale jest sposób. Wisi na twojej szyi, kretynko!~ fuknęła, jakby była oburzona zaistniałą sytuacją i obwiniała tylko i wyłącznie mnie. Nie ma to jak wsparcie psychiczne!
Co prawda świat kręcił się jak karuzela, a ja myślałam, że zwymiotuję, ale przesunęłam rękę kierując ją na mostek. Opuszkami palców przejechałam po fiolce, a po chwili chwyciłam ją delikatnie w dłoń. Otworzyłam ją i szybkim ruchem wlałam fioletową ciecz do rozchylonych, suchych ust. Zaraz potem usłyszałam jak Daniel pada na ziemię. Umarł? Nie... wampiry nie umierają od tak przez uduszenie się. Myślę raczej, że zemdlał.
W każdym razie poczułam ukłucie w okolicach skroni, a po minucie czułam każdy mięsień, kość, cebulkę włosa, a nawet paznokieć. Tchnęło we mnie energię, nie do opisania. Poderwałam się na równe nogi. Wszelki ból zniknął. Jestem doprawdy zaskoczona. Jednak nie to teraz się liczyło.
Chciałam stąd uciec.
Chciałam uciec do domu. Nie do kwatery.
Do domu, który jest wolny od wszyskich durnych spraw związanych z prawem.
Chciałam wrócić do domu, gdzie czekają mama i tata, którzy wychowywali mnie, opiekowali się i troszczyli, dali mi dach nad głową, zapewnili wyżywienie i otaczali ciepłem oraz miłością rodzicielską przez prawie 17 lat.
Dom, w którym czeka irytujący, złośliwy Liam, odpowiedzialny i rozważny Freddy, kochany Max i Agnese. Kate i Lil, które nadal będą wypełniać ten dom, nawet kiedy wyjadą.
Dom, gdzie spędziłam chwile słabości wypłakując się w ramiona przyjaciół.
Dom, gdzie odnosiłam sukcesy i świętowałam je przy szaleństwie.
Dom, gdzie był mój mały, własny pokój wyklejony zdjęciami naszej kochanej czwórki i plakatami naszych ulubionych zespołów muzycznych i aktorów, w którym leżały stosy książek oraz moja deska, na której jeździłam ostatnio dawno temu.
Gdzieś tam w domu, w garażu stał mój samochód...Gdzieś tam w domu zostawiłam Sue bez problemów.
Tą silną, zaradną dziewczynę.
Dopiero teraz doceniłam te wszystkie drobne rzeczy, za którymi cholernie tęsknię. Mam zamiar tam wrócić.
Do rodziny.
Wybiegłam z pokoju i skierowałam się po cichu na schody. Czułam jak krew gotuje się we mnie, ale nie wiem czy to z powodu stresu, adrenaliny, czy może wypala się we mnie trucizna. Od razu zauważyłam, że wróciły mi kolory, a ręce nie były już tak suche jak przedtem.
Zeszłam po schodach, ku mojemu zdziwieniu w holu nikogo nie było. To było dziwne...
Zapach. Ostry zapach, martwego serca, zapach wampira zmieszany z nutką aloesu...? O... kurde.
Nie zdążyłam zareagować, a Claire już rzuciła się na mnie niczym wygłodniały tygrys. Wysunięte paznokcie i obnażone lśniące kły, nie dały mi żadnego innego wyboru. Zamachnęłam się ręką, jednak ona uchyliła się zwinnie od ciosu i mocno złapała mnie za ramię wbijając swoje krwisto czerwone pazury w moją nagą skórę. Syknęłam z bólu, który tylko mnie pobudził.
Wykorzystując to, że miała ręce wysunięte do przodu, skupiłam się i z całej siły sprzedałam jej kopniaka pod żebra. Wampirzyca zachwiała się do tyłu wpadając na antyczny fortepian. Zadowolona z siebie chwyciłam pierwszy lepszy przedmiot, który okazał się wazonem i rzuciłam w nią. Cela nie mam dobrego, ale rozbił się tuż obok jej głowy. Sprezentowałam jej zimny, pachnący prysznic, który rozmazał jej idealny makijaż.
Teraz wyglądała naprawdę jak z horroru. Tusz stworzył zacieki pod oczami, a szminka rozmazała się poza kontury ust. Z mokrych włosów lały się jej po gustownej, czerwonej koszuli strumyki wody. Wyglądała na wściekłą. Złapała za taboret stojący przy fortepianie i cisnęła nim we mnie, ale zdążyłam uniknąć bliskiego spotkania z meblem.
Postanowiłam, że rzucę się pędem do drzwi i ile sił w nogach ucieknę. Jak najdalej.
Tak też zrobiłam.
~*~
Hej morele ;) Mam mini ogłoszenie.
Z racji tego, że skończyły mi się ferie i mam od ciula roboty, rozdziały będą troszkę krótsze. Uszanujecie, zrozumiecie mam nadzieje XDD
To to tyle na dzisiaj :) Jutro mam sprawdzian z fizyki... może niektórzy pamiętają z 20 faktów o mnie, że na pierwszy semestr miałam zagrożenie hehe... NIENAWIDZĘ FIZYKI ;-;
Życzcie powodzenia, a ja przesyłam wam ciepłe kocyki i herbaty (słyszałam, że nie wszyscy mogą kakałka ;-;). Ej tak wgl to jakie herbaty najbardziej lubicie? Ja ubóstwiam owocowe :3
Dopsz to trzymajcie się ciepło :)
Papatki ;*
CZYTASZ
Ja i Mate? Wykluczone!
WerewolfNazywam się Susane Daria Wood, ponad wszysko cenię sobie wolność i niezależność. W momencie, kiedy pojawia się więź i uczucie, oddech przyspiesza, serce obija się o klatkę piersiową, a kolana drżą, mój świat obraca się o 180 stopni. Wkroczyłam na ni...