1.

91.5K 2.3K 775
                                    


Obudziłam się wraz z irytującym dźwiękiem budzika. To mój ostatni rok w szkole, a więc wypadałoby zakończyć go zadowalającym wynikiem nie tylko na tabelkach z ocenami, ale i egzaminem końcowym.

Gdy już miałam przewrócić się na bok i ponownie zamknąć oczy do mojego pokoju wparowała mama, która pierwsze co, to rzuciła się do zasłon i zsunęła je na boki, a wschodzące w Los Angeles słońce ugodziło w moje zaspane oczy.

-Dzień dobry Madeline, pora wstawać- powiedziała ciepłym i spokojnym głosem. Gdyby nie to, że to pierwszy dzień, to pewnie zerwałaby mnie z łóżka i zaniosła do tej przeklętej szkoły na własnych ramionach.

-Już mamo, chwila- odpowiedziałam, jednocześnie ziewając i przeciągając się na łóżku.

Tak jestem leniwa i to bardzo, jeszcze próżna i czasami egoistyczna, ale miewam przebłyski współczucia i pomocniczości. Tak. Cała Madeline 'Maddie' Blake.

Po porannej toalecie, wykonaniu makijażu i wyprostowaniu długich brązowych włosów nadszedł czas na wybór ubrań. Uwielbiam bawić się modą, jednak w takim dniu jak ten szkoła kładzie nacisk na estetykę i elegancję ubioru, dlatego też, zdecydowałam się na białą kloszowaną sukienkę, z wcięciem w talii, bez żadnego dekoltu i ozdób.

Jak już wspominałam, do skromnych osób nie do końca należę, dlatego z dużym zadowoleniem przeglądałam się w lustrze, lecz po chwili tę czynność przerwał mi dzwoniący telefon.

Na wyświetlaczu pojawiło się zwariowane zdjęcie dobrze znanej mi blondynki, która wystawiała język, jednocześnie robiąc zeza. Zachowywanie się dojrzale nie jest jej mocną stroną, ale moją też nie. Pewnie dlatego się tak dobrze dogadujemy.

-Halo! Madeline?!- usłyszałam jej głos.

-To mój numer, więc po co pytasz-zaśmiałam się.

-Będę po Ciebie za 20 minut, więc lepiej żebyś była gotowa- starała się brzmieć poważnie, ale jak zwykle nic z tego.

-Postaram się - powiedziałam, przeglądając swoją szafę z ciuchami.

-Wolisz jechać autobusem?

-Będę czekać przed domem - rzuciłam, odganiając od siebie paskudną myśl, w której jadę zatłoczonym autobusem, po czym rozłączyłam połączenie, nie czekając na odpowiedź przyjaciółki.

Ostatni raz spojrzałam w lustro i usatysfakcjonowana swoim doborem stroju, skierowałam się na dolne piętro domu, gdzie w kuchni oprócz rodziców siedział mój starszy brat. O tak prawdziwy okaz przystojnego studenta, jednak nie grzeszącego zbytnio inteligencją. Oczywiście miewał przebłyski, no ale to raz na jakiś czas. Na jego szczęście, odziedziczył talent po tacie i jest dobrym sportowcem, co mogło mu wróżyć ciekawą przyszłość.

-Shrek wstał!- powiedział Zack, napchany naleśnikami, które mama przygotowała na śniadanie.

-Mało zabawne- odpowiedziałam, siadając przy stole - dlaczego nie zostawiliście go w kapuście, kiedy go znaleźliście? -mruknęłam w stronę mamy, która zaczęła nakładać moją porcję.

- Maddie - upomniała mnie - Macie jakieś plany na uczczenie nowego roku szkolnego?- zapytał tata, wesoło się przy tym uśmiechając. Ewidentnie chciał zakończyć naszą wymianę zdań, która prawdopodobnie zakończyłaby się kłótnią.-Wiecie, my z mamą zamierzamy wyjść ze znajomymi do tej nowej knajpy, także macie wolny wieczór- dodał, puszczając przy tym do mnie oczko.

- Ja już mam zaplanowany wieczór- rzucił Zack w odpowiedzi.

- Kim jest ta biedna osoba, która została zmuszona do spędzenia z tobą dłużej niż piętnaście minut? - zapytałam.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz