57.

22.3K 999 151
                                    

Rozdział 57

Od przyznania się rodzicom do swoich prawdziwych uczuć minęło parę dni. Oczywiście moje poczucie winy i sumienie nie dawało mi spokoju po odejściu Logana, dlatego dzwoniłam do niego po całym zajściu parę razy w celu wytłumaczenia i poniekąd zrozumienia z jego strony mojego postępowania, ale bezskutecznie, ponieważ chłopak odrzucał każde moje połączenie. Sophie uważa, że wszystko potoczyło się bardzo szybko, a jego męska duma została urażona na oczach całej rodziny. Wybierając innego ośmieszyłam go przed wszystkimi. Starałam się o tym nie myśleć, jednak zawsze kończyło się tak samo. Po kilku dniach Logan nagrał mi się na sekretarka, gdzie wyjaśnił mi, dlaczego nie chce ze mną rozmawiać. Potrzebuje czasu na przemyślenie i przetrawienie całej tej akcji i na chwilę obecną nie chce słyszeć mojego głosu '' który był codziennością''. Oczywiście rozumiem chłopaka, dlatego ustąpiłam z natarczywymi wiadomościami i telefonami. Odniosłam też poniekąd ulgę, kiedy w słuchawce telefonu słyszałam jego lekko zdystansowany głos. William wiele razy widział, jak próbuję się dodzwonić do swojego byłego narzeczonego, ale rozumiał dlaczego to robię i wspierał mnie jak tylko potrafił. Tak w ogóle co do mnie i Williama to jesteśmy szczęśliwi. Wreszcie możemy być znowu razem, bez żadnego ukrywania swoich uczuć, co przyniosło nam wielką ulgę. Will nie mieszka ze mną tak, jak Logan, ale codziennie przychodzi i pomaga mojemu ojcu w warsztacie, po czym zagląda do mnie. Ustaliliśmy wspólnie, że nie będziemy siedzieć na głowie moim rodzicom, czy Lunie i Hektorowi, więc postanowiliśmy poszukać czegoś dla siebie. Will odrzuca każdą moją propozycję i wmawia mi, że ma na oku coś lepszego, jednak jest to niespodzianka i mam być cierpliwa. Nie, wcale mnie to nie przekonuje. Mama chciałaby abyśmy zostali tutaj ze względu na maluszka, ale chyba sama powoli dostrzega, że to niemożliwe. Ojciec podtrzymuje matkę na duchu jak tylko może, a nawet i Zack zaczął pojawiać się częściej w domu.

- Przyjechała - usłyszałam głos Williama, który podszedł do mnie i zaczął delikatnie masować moje ramiona. Odwróciłam lekko głowę w bok, a moje usta spotkały się z ciepłymi wargami chłopaka.

- Już się zbieram - powiedziałam, wstając od biurka przy, którym jeszcze przed chwilą oglądałam ogłoszenia różnych mieszkań.

- Naprawdę musisz jechać? - zapytał ze smutną miną, kiedy pakowałam do swojej torby długopis i notatnik.

- Muszę - powiedziałam, całując Willa w nos - przyjdziesz wieczorem, jak wrócę - uśmiechnęłam się i wyminęłam chłopaka, zakładając torbę na ramię. Po chwili jednak poczułam delikatne szarpnięcie, co skłoniło mnie do odwrócenia się w stronę chłopaka.

- Jak wrócisz obiecuję, że wynagrodzę Ci ten czas - powiedział, obejmując mnie w pasie, po czym uśmiechnął się, a ja już wiedziałam jakie sprośne myśli chodzą mu po głowie.

- Ciekawe jak - zaśmiałam się - no dalej tatku, powiedz swojemu maleństwu jak to zrobisz - mówiłam dziecięcym głosem, trzymając się za swój brzuch. Will lekko zmieszany moim zachowaniem, podrapał się po karku, po czym ponownie przyjął pewną siebie postawę.

- Zobaczysz fasloko - powiedział, głaszcząc mój ciążowy brzuszek - wynagrodze ten czas Tobie i Twojej mamusi - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. No tak, kiedy ja szukałam dla nas mieszkania Will był potrzebny Hektorowi przy naprawie jego samochodu i musiałam na niego czekać. Wszystko miało trwać chwilkę, ale trochę się im przedłużyło więc w między czasie zaczęłam szukać korzystnych ofert mieszkaniowych. Oczywiście nie mam mu tego za złe i rozumiem, że ma też inne obowiązki, niż bycie ze mną 24 na dobę. Chociaż i tak większość tego czasu spędza właśnie przy mnie. Podczas jego nieobecności, a dokładnie niecałą godzinkę temu zadzwoniła do mnie Sophie, nawijając jak najęta, że ma dla mnie niesamowitą nowinę i koniecznie musimy się spotkać. Ostatnim czasem spędzamy ze sobą mało czasu, więc bez wahania zgodziłam się na propozycję przyjaciółki, która miała po mnie przyjechać. Poinforomałam Willa o tym, że odbierze mnie Sophie i spotkamy się wieczorem, kiedy chłopak skończy pomagać przyjacielowi, na co przystał z lekką niechęcią. Z tej jakże pięknej scenki, która właśnie miała miejsce, wyrwał mnie dźwięk trąbiącego samochodu.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz