15.

33.2K 1.3K 87
                                    

Rano obudziłam się obok ciepłego ciała Will'a. Jego głowa była wtulona w moje włosy, a ręce delikatnie oplatały moje biodra. Obróciłam się by leżeć z nim twarzą w twarz. Przyglądałam się chwilę jego idealnym rysom twarzy, które w świetle dzienny nie były tak widoczne.

-Dzień dobry kochanie- szepnęłam, a on lekko otworzył swoje czekoladowe oczy.

-Hej- powiedział zachrypniętym głosem.

-Chyba pora wstawać, musisz się jakoś wydostać z tego domu- zachichotałam.

-Wydostać?-mruknął, zamykając ponownie oczy.

-Chyba nie chcesz wpaść na Zacka?

-Jak zawsze masz racje-jęknął, po czym przeciągnął się jak kot.

William podniósł się szybko z łóżka i skierował do łazienki. Po 10 minutach wyszedł z niej, podszedł do  mnie i pocałował w czoło. Czułam od niego mój ulubiony kremowy żel pod prysznic, który każdego wieczora otulał moje ciało

-Dobrze, że nie wziąłeś tego truskawkowego- zaśmiałam się.

-Miałem taki zamiar, ale stwierdziłem, że w męskiej szatni nie będzie on zbytnio tolerowany- powiedział udając oburzenie.

Gdy Will zaczął się ubierać i ja poszłam skorzystać z toalety. Umyłam się żelem truskawkowym, żeby miał powód do zazdrości, że ja mogę się nim bezkarnie myć. Gdy wyszłam William podszedł do mnie i zrobił smutną minę.

-Czemu mi to robisz?- zapytał - Ten zapach za bardzo na mnie działa- dodał i pocałował mnie.

-Dobra, dobra panie romantyk, pora do domu!- powiedziałam między pocałunkami. Wzięłam jego kurtkę i wpychając mu ją w ręce wypchnęłam go za drzwi mojego pokoju.

-Do wieczora- powiedział przez szczelinę.

-Do wieczora- odpowiedziałam.

Do szkoły postanowiłam założyć czarny top i brzoskwiniową plisowaną spódniczkę.

W moim liceum panowały dzisiaj typowe meczowe zachowania. Jedni obstawiali kto wygra, a drudzy zawzięcie wykrzykiwali już nazwę szkolnej drużyny. Dziewczyny z mojej drużyny były mocno podekscytowane. Gdy weszłam na stołówkę ujrzałam Sophie siedzącą przy stoliku. 

-Hej- powiedziałam siadając przy tym samym stoliku.

-Hej- odpowiedziała po cichu bawiąc się swoim jedzeniem.

-Nie wiem jak do tego doszło, ale obie mamy chłopaków w przeciwnej drużynie- powiedziałam z uśmiechem.

-Teaa..., ale zmuszone jesteśmy kibicować komu innemu- powiedziała lekko się  uśmiechając.

-No tak, bo inaczej cała szkoła zacznie nas szykanować- zaśmiałam się już głośniej.

-Maddie... przepraszam, nie potrzebnie na Ciebie naskoczyłam, skoro sama Ci o wszystkim nie mówiłam- powiedziała ze skruchą.

-Nie szkodzi Sophie, ja też przepraszam- rzekłam i rzuciłam się by przytulić przyjaciółkę.

- No to jak wyłamiemy się z zespołu, by kibicować komu innemu?- zapytała.

-Chyba nie bardzo możemy tak zrobić, bo wiesz stracę tytuł kapitana- odpowiedziałam udając poważną.

-No tak, ale po cichu to nikt nie będzie miał nam tego za złe- dodała.

-W sumie to nie, dobra chodź na sok, bo to stołówkowe żarcie mnie dobija- powiedziałam.

Poszłyśmy do naszej ulubionej knajpki i dla odmiany zamówiłam dzisiaj sok truskawkowy. 

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz