17.

37.7K 1.2K 143
                                    




ROZDZIAŁ 17

Ten tydzień minął mi dosyć szybko. Szkoła, trening, dom + Will i dwa spotkania w sprawie szkolnego balu. Pomysł Sophie z motywem nocy pod gwiazdami okazał się strzałem w dziesiątkę. Pani Stone była zachwycona propozycją mojej przyjaciółki, dlatego też stwierdziła, że ktoś tak kreatywny i zorganizowany świetnie poradzi sobie z poprowadzeniem zespołu. W ten właśnie oto sposób Sophie została kapitanem naszej grupy.

Dzisiaj piątek, dzień balu. Lekcje są skrócone ponieważ, nasz dyrektor uznał, że chce dać nam wystarczająco dużo czasu na przygotowanie jak to powiedział ''wcielić się w niepowtarzalne postacie ''.  Jedni zdecydowali się na zrobienie kostiumu o własnych siłach, inni w ogóle nie uznawali przebieranek, a jeszcze inni, w tym ja, po prostu szli zamówić strój w wypożyczalni kostiumów. Moja kreacja była gotowa już od środy. Odebrałam ją na drugi dzień oczywiście nic nie mówiąc Sophie. Obiecałysmy sobie, że zobaczymy się dopiero na balu i zaskoczymy siebie nawzajem nowym ''ja''. Nie ukrywam, jestem mega ciekawa co wymyśliła Soph. Jej pomysły i wizje są bardzo kreatywne i w większości przypadkach zaskakują, w bardzo pozytywnym sensie. Aktualnie wracam ze szkoły, a dokładniej z ostatniego spotkania grupy do spraw organizacyjnych balu i  rozmyślam nad ostatnim tygodniem. Mijam wystawy przeróżnych sklepów, zatrzymując się przy jednym z nich. Za ogromną szybą zobaczyłam skąpy strój króliczka. Pasował by do Ashley. Popatrzyłam jeszcze chwilę po czym ruszyłam dalej w stronę domu z słuchawkami w uszach. Nareszcie ! DOM. Weszłam do środka, rzucając swoją torbę i płaszczyk w kąt. W domu unosił się przepiękny zapach jedzenia, który wydobywał się z kuchni. Jak zaczarowana ruszyłam od razu w tę stronę, zatrzymując się w pół kroku w progu pomieszczenia. Moje oczy rozszerzyły się na widok mojej mamy, siedzącej na wysepce kuchennej i ojca stojącego między jej nogami. Całował ją zachłannie po szyji jeżdżąc delikatnie ręką po jej udzie. O MÓJ BOŻE. Od razu odwróciłam się w drugą stronę, nie chcąc oglądać moich rodziców w tak intymnej sytuacji i zaczęłam uciekać, kiedy usłyszałam głos taty:

- Nie ładnie tak podglądać - powiedział rozbawiony. Odwróciłam się z powrotem w stronę moich rodziców i spojrzałam w miejsce wysepki kuchennej, przy której nikogo już nie było. Mama stała przy kuchence mieszając coś w garczkach lekko zarumieniona i rozczochrana. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech i poczucie spokoju. Była szczęśliwa. Tata siedział teraz przy stole i przekładał jakieś papiery. Pewnie rachunki.

- Nie podglądałam, o co ty mnie oskarżasz ? -rzuciłam trochę zbyt szybko.

- Spokojnie - powiedział mój ojciec, unosząc ręce w geście obronnym. Super. Teraz zrobiłam z siebie większą idiotkę niż byłam jeszcze przed chwilą.

- Usiądź - odezwała się mama, wskazując gestem ręki na krzesło,po czym zajęła miejsce obok swojego ukochanego. Zrobiłam co kazała i usiadłam na przeciwko ich. Zabrałam jabłko z koszyka na owoce i zaczęłam się mu przyglądać, jakby było w tym momencie przedmiotem, którego jeszcze nigdy nie widziałam.

- Gotowa na bal ? - zapytał tata.

- No pewnie - uśmiechnęłam się na myśl o moim kostiumie.

- Jest bardzo kobiecy - powiedziała mama.

- Widziałaś go ? - mężczyzna uniósł wzrok znad kartek, po czym przeniósł go na moja rodzicielkę.

- No pewnie, przecież mama pomagała mi wymyślić za kogo się przebiorę - uśmiechnęłam się. Fakt numer jeden, owszem mama pomagała mi wybrać kostium. Fakt numer dwa, nie ma pojęcia jak go przerobiłam, żeby był jeszcze bardziej ''kobiecy''.

- Zack idzie z Sophie - powiedziała dumnie.

- Za kogo on się przebiera?.

- Nie mam pojęcia, może ty Maddie coś wiesz?

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz