22.

25.5K 978 40
                                    

Zostało parę dni do Bożego Narodzenia. Szczerze to uwielbiam ten czas. Święta jak co roku obchodzimy w gronie najbliższych. Od samego rana biegałam po domu z mamą w czapce świętego mikołaja i dekorowałam dom ozdobami świątecznymi.

- To może tak ? - zapytała mama, ukazując mi śliczny stroik.

- Jej mamo, masz talent - powiedziałam zachwycona, podchodząc bliżej.

- Idę po telefon, wyśle zdjęcia znajomym.

- Poważnie? dalej wysyłasz wszystko swoim znajomym? - zaśmiałam się.

- Jasne - powiedziała, wychodząc z kuchni. Pokręciłam tylko głową na jej zachowanie i zabrałam się za rozplątywanie lampek. To jedyna rzecz, której nienawidzę w świętach. Poplątanych lampek. W pudełku było ich może z milion. Próbowałam na wszelkie sposoby rozplątać to gówno, ale za każdym razem po chwili robił się jakiś supeł. To jakiś żart. W końcu wpadłam na pomysł, że rozplącze to dziadostwo, zawieszając lampki na różnych meblach w kuchni. Kiedy już skończyłam i byłam w pełni zadowolona z mojego genialnego pomysłu, do kuchni wpadł Zack.

- Widziałaś moje kluczyki do samochodu ? - zapytał nerwowo, przeszukując koszyczki na różne pierdoły.

- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Kurwa - warknął pod nosem, przewracając czerwony koszyczek z długopisami. Spojrzałam na mojego brata zdezorientowana jego nagłym wybuchem.

- Wiem, że to do Ciebie nie pasuje, ale możesz się jakoś zachowywać ? - powiedziałam spokojnie - jakkolwiek ? - dodałam po chwili. Chłopak odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. Był zły, dlaczego? znowu pokłócił się z Sophie?

- Możesz się przestać na mnie gapić ? - zapytałam lekko skrępowana.

- Mogę - przytaknął - ale nie muszę. Kiedy się na ciebie gapie, czujesz się niekomfortowo - powiedział podchodząc bliżej - i dobrze - syknął prawie szeptem w moją stronę. Przełknęłam tylko głośno ślinę na zachowanie Zacka co wywołało u chłopaka na twarzy cwany uśmiech.

- O czym rozmawiacie? - do kuchni weszła mama.

- O niczym. Ja spadam - powiedział, kierując się do wyjścia.

- Do Sophie ?! - krzyknęła moja rodzicielka za synem.

- Można tak powiedzieć - rzucił i wyszedł.

-Jak tu za wami nadążyć - pokręciła głową - a Tobie co się stało - zwróciła się do mnie, widząc, jak gapię się w stronę okna, rozmyślając nad zachowaniem Zacka. Jeżeli się znowu pokłócił z Sophie, to zaczyna być to już frustrujące.

- Maddie? - usłyszałam głos mamy.

- Co? A tak - powiedziałam wracając do rzeczywistości - zastanawiam się czy na schodach będą lepiej wyglądać niebieskie czy białe - powiedziałam, podnosząc lampki do góry.

- Białe - odpowiedziała.

***

Resztę dnia spędziłam z mamą, sprzątając i dekorując dom. Na święta zawsze jest dużo roboty w domu jak i w firmie mojego taty. Zawsze wracał późnym wieczorem, aby na wigilię wrócić do domu i spędzić z nami czas bez żadnych przeszkód. Zack jak wyszedł, tak jeszcze nie wrócił. Aktualnie siedzę w kuchni i piszę kartki z życzeniami świątecznymi do najbliższej rodzinie. Moja mama krząta się po kuchni, przygotowując kolejny placek. Ciekawe kto to zje... cóż, nie może się zmarnować, więc na pewno coś na to mogę poradzić.

- Możesz przynieś czystą pościel z szafy ? - oderwał mnie głos mamy, kiedy naklejałam jeden z fikuśnych znaczków.

- Po co? przecież założyłyśmy już czystą pościel - powiedziałam, biorąc się za następną kartkę.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz