Do naszego obozowiska wróciłyśmy całe przemoczone, co nie umknęło uwadze chłopaków.
-Wy zawsze takie mokre- zażartował Luke.
-No pewnie i wiecznie napalone- powiedziałam sarkastycznie, uśmiechając się w jego stronę.
-Dobrze wiedzieć, aż mi się zrobiło gorąco— powiedział Nick, śmiejąc się i zacierając ręce.
- Nawet o tym nie myśl Nick, to moja siostra — ostrzegł Zack, wskazując na mnie i moją przyjaciółkę.
- Sophie to nie twoja siostra — stwierdził, uśmiechając się zadziornie do mojego brata i podszedł do Sophie. — Więc Zack, dlaczego miałbym się nie brać za tak śliczną panienkę? - prowokował, a mój brat się napiął, ale możliwe, że tylko ja to zauważyłam.
- Dlatego, że tak śliczne panienki nie lecą na takie pasztety, jak ty, Nick — wtrąciła moja przyjaciółka, odchodząc od chłopaka, na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Idźcie się przebrać, bo zaraz rozpalamy ognisko, w końcu trzeba opić nasz wyjazd- rzucił w stronę naszej grupy William.
Pociągnęłam Sophie w stronę naszego namiotu, gdzie wysuszyłyśmy się i przebrałyśmy. Po moim makijażu nie zostało już nic, no ale nie było sensu, by znowu się malować. Poprawiłam tylko włosy i ostatni raz spojrzałam w lusterko. Założyłam czarną obcisłą koszulkę na ramiączkach, czarne szorty i bordową bluzę, do tego klasycznie czarne vansy. Sophie natomiast postawiła na dresową sukienkę z dłuższym rękawem.
-No laski chodźcie już! - usłyszałyśmy z zewnątrz głos Nicka.
-Idziemy przecież!- odkrzyknęłam w odpowiedzi.
-Jezu Chryste, bez makijażu to by się was nawet dzikie zwierzęta wystraszyły- zażartował Nick, kiedy przyjrzał się naszym twarzom.
-Przynajmniej będziecie bezpieczni! Nie ma za co.- powiedziałam, uśmiechając się przy tym ironicznie.
- Masz rację stary, skutecznie spłoszycie każde zwierzę, jakie będzie próbowało się tutaj zbliżyć- powiedział Will, co wywołało śmiech reszty.
-Oj Collins, żeby do Ciebie się cokolwiek zbliżyło, to byś musiał się mięsem natrzeć- zripostowałam.
-Bardzo zabawne- rzekł Will, dorzucając patyków do ognia.
-Dobra, dobra przystopujcie- wtrącił się Zack. — Wypijmy za nasz wyjazd!- powiedział i wcisnął nam do rąk czerwone kubeczki z alkoholem. Powąchałam trunek, bo nie wiedziałam jakiego alkoholu miałam się spodziewać. Zapach był charakterystyczny dla whisky, na całe szczęście, ponieważ to jestem w stanie wypić.
Pomyliłam się, whisky było bardzo mocne, a mój brat był bardzo szczodry, kiedy rozlał nam pierwszą kolejkę. Po kilku kubeczkach czułam, jak świat wiruje. Sophie również była już wstawiona, ponieważ z każdą chwilą rozmawiała coraz głośniej. Zack, Will i Nick rozmawiali jak zwykle o meczach, a my z Sophie ogólnie plotkowałyśmy, ku naszemu zdziwieniu do tych plotek dołączył Luke. W pewnym momencie chłopak wykrzyczał na całe gardło, coś co w ogóle nie było związane z naszą rozmową:
-ZAGRAJMY W ROZBIERANĄ BUTELKĘ! - wszyscy skierowaliśmy wzrok w jego stronę. Luke lekko się już chwiejąc, wstał i poszedł w stronę małego stolika, na którym znajdowały się różne przedmioty między innymi szklana butelka po piwie.
- No! Ruchy! - zapędził nas do kółeczka.-Na co czekacie?!
-No ok- rzekłyśmy zgodnie z Sophie i usiadłyśmy w miejscu, które Luke starał się jakoś ogarnąć. Nick widząc naszą reakcję na propozycję kolegi, upił tylko trochę piwa i podszedł do naszego mini kółka. Zack i Will na początku patrzyli się na nas z niedowierzaniem, po czym spojrzeli na siebie porozumiewawczo i dołączyli się do nas. Nie wiem, co mną kierowało, że zgodziłam się na tą głupotę, pewnie alkohol, ale jak się bawić to się bawić.
CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017