40.

18.5K 768 52
                                    

Rozdział 40

- Gotowe Pani Blake - powiedziała moja przyjaciółka, wchodząc do kuchni.

- Wspaniale Sophie, możesz teraz pomóc Maddie zapakować te pudła? - zapytała moja mama, wymachując nożyczkami.

- Pewnie - odpowiedziała moja przyjaciółka, po czym podeszła do wysepki kuchennej. Stanęła obok mnie, popychając mnie lekko biodrem. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam jej gest.

-Cholera - krzyknęła moja mama, rzucając taśmą na stół i robiąc przy tym niemały hałas.

- Co się stało?- zapytałam.

- Zabrakło taśmy - powiedziała zdenerwowana - Cóż muszę jechać do sklepu. Spakujcie pudła i poczekajcie na mnie - powiedziała, biorąc z parapetu portfel i kluczyki od samochodu. Rozejrzała się jeszcze po kuchni, zatrzymując wzrok dłużej na mnie i mojej przyjaciółce, po czym wyszła z domu trzaskając drzwiami.

- Jak tam Loguś? - zaśmiała się Sophie, która dzisiejszego dnia słyszała jakieś tysiąc zdrobnień jego imienia wymówionych przez moją matkę.

- Pojechał z tata kupić krawat czy tam muszkę na przyjęcie - powiedziałam, rozcinając następne pudło, aby móc do niego coś włożyć.

- Cieszysz się? - zapytała.

- Że pojechał? nie wiem, obojętne mi to - wzruszyłam ramionami.

- Nie idiotko - zaśmiała się - Z przyjęcia - dodała.

- A no to tak. Trochę stresuje się spotkania z jego rodziną, ale pewnie niepotrzebnie - uśmiechnęłam się.

- Nie pewnie tylko na pewno - poprawiła mnie przyjaciółka - przecież będziesz tam z Loganem - uśmiechnęła się, a ja trochę spuściłam wzrok co od razu zauważyła.

- Hej co jest? - zmarszczyła brwi.

- Nic - zaczęłam, ale czułam, że jak się nie wygadam to oszaleję - Po prostu to ważne przyjęcie, na którym będzie cała rodzina i to nie tylko moja. Logan pochodzi z dobrego domu z wieloletnią tradycją. Każdy członek jego rodziny jest kimś ważnym natomiast ja jestem... zwykła - wzruszyłam ramionami.

- Maddie - powiedziała ciepło, zaprzestając pakowania pudełek. Podeszła do mnie i przytuliła mnie - Jego dziadek, ojciec czy brat mogą być nawet prezydentem, a nic im do waszego życia. Kochacie się i to jest najważniejsze - uśmiechnęła się pocieszająco.

- Logan jest naprawdę świetny - podniosłam na nią głowę - ułożony, z ambicjami i planami na przyszłość. Jest bardzo czuły, opiekuńczy i troskliwy, a jednocześnie stanowczy. Czasami czuję się przy nim jak dziecko, ale ciesze się, że mam kogoś na kogo ZAWSZE - podkreśliłam to słowo - mogę liczyć - powiedziałam, uśmiechając się.

- Ważne jest żebyś była przy boku kogoś kogo naprawdę kochasz - powiedziała poważnie, a ja pokiwałam głową na znak, że się zgadzam - A w jakiej sukience idziesz? - zapytała, odrywając się ode mnie i wracając do pakowania pudełek.

- W sumie to jeszcze nie wiem - powiedziałam.

- CO!? - krzyknęła, przerywając pracę - Jak to jeszcze nie wiesz! dziewczyno, ty masz wieczorem przyjęcie zaręczynowe, musisz wyglądać zjawiskowo! - wyrzuciła ręce w powietrze.

- Czyli, że mi pomożesz? - zaśmiałam się.

- Pff też pytanie - prychnęła - Jak tylko skończymy to od razu jedziemy do ...

- MAMO! - przerwał mojej przyjaciółce dobrze nam znany głos mojego brata - Jeste... O to wy - powiedział, zatrzymując się w progu kuchni. Kątem oka zauważyłam jak Sophie przełyka głośno ślinę i o mały włos nie tłucze szklanej figurki łabędzia.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz