Dźwięk budzika dla osoby będącej na kacu, to chyba najgorsze co może być. Na szczęście pracownicy w szkole, do której uczęszczam użyli mózgów w chwili, gdy układali plan dla mnie i moje dzisiejsze zajęcia rozpoczynają się o godzinie 10.
Sięgnęłam ręką na szafkę nocną, na którą zawsze odkładam mój telefon i po paru sekundach ekran raził mnie już po oczach. Cholerny światłowstręt. Na wyświetlaczu widniała godzina ósma, więc zdecydowałam się wygrzebać z mojego cieplutkiego łóżka. Zrobiłam to jednak o wiele za szybko, co poskutkowało ciemnością przed oczami. Oj, zdecydowanie z alkoholem mi nie po drodze. Wzięłam głęboki wdech, po czym powoli wypuściłam powietrze ze swoich płuc, co nieco mi pomogło.
Wczorajszy wieczór był w mojej głowie jedną wielką czarną dziurą, więc próbowanie, by przypomnieć sobie cokolwiek nie miało celu. Oznacza to tylko jedno: impreza była bardzo udana.
Narzuciłam na siebie puchaty szlafrok i ruszyłam w stronę schodów, by dostać się do kuchni. Rodzice byli już w pracy, ale ta grobowa cisza w tym domu nie była dla mnie znajoma. Wszystko przez to, że mój brat zawsze, albo bardzo głośno słuchał muzyki, albo bardzo głośno grał na konsoli, albo bardzo głośno wydawał z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Tak, wiem że jest rano, ale on jest rannym ptaszkiem i jego życiowym celem jest nie pozwolenie mi się wyspać.
Kiedy tylko wkroczyłam do kuchni już znałam powód tej niepokojącej ciszy. Mój wiecznie rozdarty brat spał sobie w najlepsze na kuchennej wyspie, obok miseczki, w której zalegały resztki owsianki. No po prostu żal nie byłoby wykorzystać takiej okazji i zemścić się za ten codzienny hałas. Pochyliłam się jak najbliżej ucha Zacka, po czym krzyknęłam:
- POBUDKA FRAJERZE!
Chłopak podniósł się natychmiastowo, co spowodowało, że choker na którym zachwiał się na boki zrzucając z siebie mojego braciszka. No co za wspaniały poranek!
- Na tyle dziewczyn na tym świecie, akurat to ty musisz być moją siostrą — powiedział z podłogi, podczas gdy ja dusiłam się ze śmiechu.
- Zaśliniałeś blat, na którym spożywamy posiłki, nie mogłam pozwolić, by Twoje bakterie rozprzestrzeniały się dalej po tej powierzchni — odpowiedziałam, wciąż starając się uspokoić.
- Ha ha, bardzo śmieszne - podniósł się, po czym zaczął rozcierać sobie tyłek, zapewne obolały po upadku.
-Nie masz zajęć, że tak słodko sobie śpisz?- zapytałam, sięgając bo dzbanek z sokiem pomarańczowym.
- Takie zalety bycia studentem. — zaśmiał się. — Mamy dzisiaj tylko trening na naszym uniwersyteckim stadionie o 15.— powiedział, zaznaczając wyraźnie czyją własnością jest stadion. Po czym zaczął ponownie jeść swoją zimną już owsiankę.
- Hej! Ten stadion to nie tylko wasza własność! - oburzyłam się. Jako, że zarówno z naszej szkoły jak i uniwersytetu mojego brata wychodzą świetni footboliści, to placówki te dogadały się by stworzyć jeden, ogromny i najlepszej jakości obiekt. -Chwila, chwila mój zespół też ma o 15 trening- przypomniałam sobie. Mówiąc mój zespół, miałam na myśli zespół cheerleaderek, którego jestem kapitanem.
- Cóż, uczelnia wyłożyła dużo więcej forsy na ten stadion, niż wasze wielce prestiżowe prywatne liceum, więc ten stadion jest bardziej nasz niż wasz.— powiedział, co wiedział.— A co do zbieżności godzin naszych treningów... - tu spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem — To chyba na tym ten cały cheerleading polega, by zagrzewać sportowców do gry, poza tym Twoim koleżanko to bardzo pasuje— kontynuował, a ja zmierzyłam go wzrokiem, wiedząc, że ma całkowitą rację. Mimo tego, że dogadujemy się z dziewczynami w drużynie, to często popełniamy jakiś błąd tylko dlatego, że część dziewczyn zostaje rozproszona przez starszych studentów. - Także przestań się burmuszyć i szoruj do szkoły — wyrwały mnie z myśli słowa mojego brata.
CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017