41.

19.3K 994 460
                                    

Rozdział 41

Razem z Loganem podjechaliśmy pod restaurację, w której miało się odbyć nasze przyjęcie zaręczynowe. Mój narzeczony zaparkował pod samym wejściem. Kiedy chciałam już wysiąść, zatrzymał mnie, łapiąc za dłoń na co automatycznie się odwróciłam w jego stronę.

-Stresujesz się? - zapytał troskliwie.

-Troszkę - odpowiedziałam cichym głosem.

-Nie bój się, pamiętaj, że zawsze przy Tobie będę- pocałował moją dłoń.

-Mam taką nadzieję- uśmiechnęłam się uroczo.

-Coś dla ciebie mam- odwzajemnił uśmiech.

-A co takiego? - zmarszczyłam czoło, a Logan z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko.

-Na pewno Ci się spodoba- powiedział pewny swoich słów, a ja chwyciłam prezent i od razu go odpakowałam. Zobaczyłam piękny srebrny naszyjnik z blaszką, na której wygrawerowane było imię Logan.

-Jest piękny- powiedziałam, naprawdę zauroczona podarunkiem.

-Cieszę się- odpowiedział i złożył na mych ustach delikatny pocałunek - Ale musimy już iść, goście czekają - dodał, po czym oboje wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do budynku, w którym zaczynało się już przyjęcie.

- Oo jest już moja zakochana para- krzyknęła moja mama i zwróciła tym uwagę reszty gości, którzy od razu swój wzrok skierowali na nas.

-Witaj córeczko- ucałował mnie w czoło tata- Witaj Louis- przywitał się z moim narzeczonym, oczywiście myląc jego imię.

-Rich! To jest Logan- syknęła mama na ojca.

-A no tak, wybacz Lucjan- puścił mi oczko i odszedł do moich dziadków, którzy właśnie przybyli na przyjęcie.

- To ten stres go tak zmylił- wytłumaczyła go matka.

-Nic nie szkodzi- uśmiechnął się miło mój narzeczony. Zaraz za mamą pojawili się rodzice Logana, którzy czule się ze mną przywitali i pochwalili mój wygląd, a jego mama stwierdziła, że wyglądamy jakbyśmy byli dla siebie stworzeni. Kiedy się przywitaliśmy już ze wszystkimi, na bok odciągnęła mnie moja babcia.

-Coś się stało babciu?- zapytałam.

-Wiesz twój narzeczony jest jakiś taki dziwny- powiedziała.

-Jak to dziwny?- zapytałam, marszcząc brwi na jej słowa, których szczerze się nie spodziewałam.

-No tak wszystkim w dupy włazi- zaśmiała się, a ja otworzyłam szerzej oczy.

-Babciu!- upomniałam ją- on po prostu jest dobrze wychowany.

-Nie lubię lizusów- podsumowała- Ten poprzedni wydawał się bardziej hmmm- szukałą odpowiedniego słowa - prawdziwy i przystojny, taki diabeł,ale no gdyby nie te lata - zachichotała i poklepała mnie po ramieniu,a po chwili skierowała się do baru. Skąd ona w ogóle zna takie określenia?

-Co tam chciała babcia?- przytulił mnie od tyłu mój narzeczony, kiedy dalej gapiłam się w plecy odchodzącej babci.

-Gratulowała nam po raz kolejny zaręczyn- skłamałam, wysilając się na uśmiech.

- Wszyscy się dzisiaj będą jeszcze powtarzać- zaśmiał się - zatańczymy?- zaproponował.

-Chętnie - pokiwałam głową, odwracając się w jego stronę.

Oboje ruszyliśmy w stronę parkietu, po czym Logan objął mnie delikatnie. Stresowałam się bo wiele osób nam się przyglądało, a reszta tańczyła po prostu obok nas, w tym moja mama z Logana tatą. Mój tata natomiast siedział przy stoliku i wypijał już kolejny kieliszek wina, czasami zerkał na matkę i kręcił oczami. Cała ta sytuacja nieco mnie rozbawiła. Co do lokalu to było tu naprawdę elegancko i z klasą. Kelnerzy, którzy kręcili się z kieliszkami i poczęstunkiem wśród stojących gości, ozdobione stoły i piękny szklany sufit. Mama Logana musiała mieć naprawdę świetne kontakty z tą kobietą, która nam to wszystko załatwiła. Tańczyłam tak z Loganem, przyglądając się gościom, którzy przyszli i od czasu do czasu, śmiejąc się z małych potyczek podczas naszego tańca (Ale obroty wychodziły nam całkiem spoko).Kiedy piosenka zmieniła się na wolniejszą ułożyłam swoją głowę na ramieniu narzeczonego i jedną ręką trzymałam go za kark natomiast drugą trzymaliśmy na boku, splatając wspólnie nasze dłonie. Większość gości przyglądała nam się podczas tego tańca, uśmiechając się do nas i kiwając głową z uznaniem. Nagle drzwi do lokalu z hukiem się otworzyły. Odsunęłam się kawałek od Logana, żeby zobaczyć kto był sprawcą takiego hałasu. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam tam mojego brata i jego koleżków w tym Willa. Natychmiast podbiegła do mnie Sophie i mocno złapała za rękę. Widocznie ją przeraziła ta sytuacja.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz