Rozdział 50
Od przyjazdu z gospodarstwa Pani Sprout minął tydzień. Oczywiście nie obyło się bez sprzeczek między mną, a Loganem i głupkowatymi wiadomości od Willa, które początkowo ignorowałam, ale ostatecznie poddałam się uznając, że lepiej będzie żyć w przyjaznych stosunkach niż jakby miał coś odwalić. Po ciężkim tygodniu przeglądania katalogów i ofert lokali weselnych Logan zaprosił mnie w celu rozluźnienia naszej relacji, która ostatnimi czasy była bardzo napięta, na kolację. Aktualnie stoję przed lustrem i przyglądam się swojej białej zwiewnej sukience, która idealnie pasuję do mojej osoby. Na moje ramiona opadają delikatnie loki, które od czasu do czasu przyjemnie łaskoczą moją skórę. Stoję i przyglądam się tępo swojemu odbiciu średnio zachwycona pomysłem Logana na spędzenie dzisiejszego wieczoru.
- Gotowa? - usłyszałam głos mojego narzeczonego w progu drzwi. Na pięcie odwróciłam się w jego stronę i ze słabym uśmiechem kiwnęłam głową na znak, że możemy wychodzić. Po 5 minutach znaleźliśmy się w samochodzie Logana, a po 15 na parkingu drogiej i ekskluzywnej restauracji. Wiem, że powinnam się cieszyć, że Logan stara się poprawić naszą relację i zabiera mnie na kolację w takie miejsce, ale chyba nie potrafię. Znowu usiądziemy przy jednym ze stolików wśród sztywnych ludzi przy muzyce klasycznej, która często jest powodem moich myśli o samobójstwie. Logan otworzył mi kulturalnie drzwi jak na gentelmana przystało i uniósł delikatnie łokieć, który ujęłam swoją dłonią, po czym poprowadził nas w stronę wejścia. Mój narzeczony pochodził z zamożnej rodziny i nie przeszkadzało mu jadanie w tak wykwintnych miejscach w przeciwieństwie do mnie. Kiedy weszliśmy do środka oślepiło mnie jasne światło, które rozpromieniało cały lokal, który był w jasnych barwach.
- Witam Państwa - usłyszałam głos koło siebie, co przyczyniło się do zwrócenia mojej głowy w tym kierunku. Obok mnie stał wysoki mężczyzna w garniturze z kartą, menu i ręcznikiem przewieszonym na przed ramieniu - Nazwisko poproszę - powiedział spokojnym acz lekko dziwnym głosem, przyglądając się karcie z rezerwacjami.
- Chyba nie będzie potrzebne - powiedział pewnie mój narzeczony wypinając dumnie pierś. Mężczyzna uniósł wzrok znad karty, zmieniając przy tym całkowicie swoją postawę i wyraz twarzy.
- Pan Logan - powiedział - Przepraszam najmocniej, państwa stolik to stolik numer sześć - powiedział zakłopotany - Zapraszam - rzucił, wprowadzając nas gestem ręki na salę, która była ogromna, a mimo to mieściła niewiele stolików przy, których siedziało kilku gości ubranych bardzo elegancko. Wiedziałam, że to bardzo ekskluzywna restauracja, która sławi się profesjonalizmem w kuchni i obsłudze gości, którzy nie szczędzą na wydawaniu ogromnych sum na wykwintne dania. Pomaszerowaliśmy grzecznie za wysokim mężczyzną do naszego stolika i zajęliśmy swoje miejsca.
- Zaraz pojawi się kelner - powiedział, kłaniając się delikatnie i odchodząc w stronę wyjścia. Logan chwycił za kartę dań i zaczął ją przeglądać, szukając czegoś co zaspokoiłoby jego głód. Ja w tym czasie nie mogąc się oprzeć luksusowemy i wykwintnemu wystrojowi, przyglądałam się jak zwykła wieśniara z otwarta buzią. Kiedy się na tym złapałam zamknęłam szybko usta i chwyciłam za menu. To dziwne, przy daniach nie ma podanej ceny.
- Logan, mam chyba jakąś lewą kartę - mruknęłam, przeglądając strony karty dań.
- Jak to? - zmarszczył brwi.
- Nie ma tu podanych cen - powiedziałam nerwowo, przeglądając kartę. Po chwili usłyszałam dźwięczny śmiech mojego narzeczonego, który siedział naprzeciw mnie.
- Oh Madeline, czasami jesteś taka zabawna - powiedział, a ja spojrzałam na niego jak na kosmitę - Nie ma tu cen ponieważ, to luksusowa restauracja, na którą mogą pozwolić sobie tylko nieliczni.
CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017