Dzień mijał mi w sumie szybko. Wstałam rano, ogarnęłam się i poszłam na trening. Po dwóch godzinach, zmachane z Sophie poszłyśmy do naszej ulubionej knajpki na sok pomarańczowy i zapiekanki. Wróciłam do domu, posprzątałam pokój i pogadałam z rodzicami. Nuda. Siedziałam aktualnie na łóżku w swoim pokoju przed laptopem, aż usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. W progu stanął Zack. Ubrany był w dres, który jeszcze niedawno miał na sobie ten idiota Will. Przymknęłam oko na to, że wlazł do mojego pokoju bez pukania i zapytałam, wracając do przeglądania różnych portali społecznościowych:
- Czego?
- Jest obiad, mama kazała mi po Ciebie przyjść - wszedł w głąb mojego pokoju, po czym oparł się o biurko.
- Zaraz przyjdę - powiedziałam, nawet na niego nie spoglądając.
- Jesteś jakaś dziwna, wszystko ok? - zapytał, przyglądając mi się uważnie.
- Tsa - rzuciłam, żeby się odwalił.
- Słuchaj Madeline, jeżeli chodzi o Erica, to jestem jak najbardziej na tak, ale jeżeli coś ci zrobi to wiesz, że ...
- Zack! - zaczął mnie irytować swoją paplaniną. -Możesz się zamknąć i wyjść z mojego pokoju?
- Jesteś dzisiaj jak osa- stwierdził.
- Co? - zapytałam, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- No jesteś zła jak osa - zmarszczyłam nos na jego bezsensowną paplaninę i odstawiłam laptopa na bok. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi
- Idziesz?
- Tak - odepchnął się od biurka i wyszedł pierwszy, a ja zaraz za nim. W sumie mój brat miał całkowitą rację. Od wczoraj chodzę ciągle zła, a to wszystko przez tego idiotę, Collinsa. Wszystko potrafi zepsuć. Weszłam z Zackiem do kuchni i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mama krzątała się miedzy szafkami, tata siedział przy stole, czytając gazetę, a obok niego siadał Zack.
- No róbcie miejsce! Szybciutko - mówiła mama, podchodząc do stołu z pieczenią. - Tyle razy was proszę, żeby sprzątać swoje rzeczy ze stołu, kiedy jest obiad - denerwowała się, marszcząc przy tym zabawnie nosem. Uśmiechnęłam się na ten widok i zrobiło mi się głupio, że naskoczyłam tak na Zacka. Przecież w sumie nic złego nie powiedział , wręcz przeciwnie.
- Maddie! Dlaczego stoisz w progu? - zapytała moja rodzicielka, ściągając swój fartuszek. Zajęłam wolne miejsce i czekałam cierpliwie na swoją porcję.
- Mamo kocham twoje żarcie! - powiedział Zack z pełnymi ustami.
- Synu!- upomniała go mama.
- No co? Niebo w gębie - powiedział, zapychając się pieczonymi ziemniaczkami.
- A tobie Maddie jak smakuje obiad? - spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Jest pyszny - odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do jedzenia.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytał mój tata.
- Melanż - powiedział mój głupi brat, plując przy tym po całym stole.
-Maddie?- zignorował go.
- Wychodzę ze znajomymi - powiedziałam, przyglądając się jak Zack pochłania wszystko co ma na talerzu. - Powinniśmy stawiać ci talerz na podłodze - powiedziałam z obrzydzeniem. - Jesz jak świnia Zack - dodałam, wskazując na niego widelcem.
- Ha ha, bardzo śmieszne - powiedział, dalej się opychając. - Jeszcze chcesz coś powiedzieć?
- Tak, jesteś obrzydliwy - dodałam, marszcząc brwi
CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017