Weekend zleciał mi dosyć szybko. Nic szczególnego się nie wydarzyło oprócz tego, że podczas nieobecności rodziców zrobiliśmy z Zackiem, Willem i Sophie domowe kino w salonie. Nie chcecie wiedzieć ile było potem sprzątania. Rano obudził mnie ten nieznośny dźwięk budzika. Niechlujnie zrzuciłam go z szafki nocnej zamiast wyłączyć, po czym schowałam głowę pod poduszkę. Jest poniedziałek rano, a ja już mam dosyć tego dnia. To może oznaczać tylko jedno. Okres. Zwlekłam się powoli z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki potykając się o własne nogi. Ogarnęłam się na tyle ile mogłam i zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni nikogo nie było co znaczy, że rodzice są już w pracy, a Zack jeszcze śpi. Zaczęłam przeglądać szafki w poszukiwaniu czegokolwiek do zjedzenia i ...
- Jest ! - krzyknęłam zadowolona, widząc szklany słoik z czekoladą.
Naszykowałam sobie płatki, dwie kanapki z nutellą i sok pomarańczowy. Sięgnęłam jeszcze do koszyka z owocami po banana i usiadłam przy stole. Zaczęłam wcinać swój posiłek gdy po chwili do kuchni wleciał Zack. Dosłownie wleciał. Spojrzałam na dół na podłogę, z której chłopak powoli wstawał. Widocznie nie tylko mi nie służy wstawanie rano.
- W porządku ? - zapytałam z pełnymi ustami.
- Tak, o rany - zmarszczył brwi, patrząc w moją stronę - poważnie ? jeszcze niedawno słyszałem, że to ja nie umiem jeść - powiedział, kierując się do lodówki. Oblizałam szybko łyżeczkę i zaczęłam się przyglądać swojemu krzywemu odbiciu. Nie dziwię się reakcji mojego brata. Byłam ubrudzona brązowym kremem i wyglądałam jakbym miała gówno na twarzy. Wytarłam się szybko ręką i wróciłam do opychania się płatkami.
- Mogę Cię podrzucić do szkoły - powiedział Zack, siadając przede mną z mlekiem.
- Okej
-Możesz przestać? - powiedział, przyglądając się jak jem.
- Nie wiem o co Ci chodzi - rzuciłam.
- Naprawdę jesteś okropna - wstał od stołu i wyszedł z kuchni. Przewróciłam oczami na jego głupie gadanie i dokończyłam swój posiłek. Poszłam na górę spakować książki i ogarnąć ostatni raz swoją twarz.
- Jestem gotowa ! Zack ! - krzyknęłam, ale nikt nie odpowiadał. Pewnie idiota o mnie zapomniał i pojechał. Zirytowana jego zachowaniem, zabrałam cienką kurtkę z wieszaka i wyszłam z domu. Na dworze robiło się coraz chłodniej, a mi wcale nie widziało się zachorować, dlatego też, zamknęłam dom i już chciałam ruszać w kierunku szkoły, kiedy zauważyłam na podjeździe auto mojego brata. Zack siedział, a raczej rozwalony był na miejscu kierowcy i smacznie spał przy uchylonej szybie. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu parę fotek, po czym kliknęłam na ikonkę You Tube'a. Wpisałam szybko dźwięk policji na sygnale i puściłam na maxa. Zack wystraszony wstał i zaczął się oglądać za siebie. Jego skołowany wzrok błądził dokoła szukając miejsca, z którego dobiegał dźwięk. Po chwili jego spojrzenie utkwiło na mojej osobie, a ja wybuchłam głośnym śmiechem. Chłopak zmarszczył brwi, po czym zasunął szybę i odpalił samochód. Dalej rozbawiona reakcją mojego brata wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy w stronę szkoły.
- Jesteś głupi Zack - powiedziałam ciągle się śmiejąc.
- Widzę, żart ci się wyostrzył - rzucił widocznie zdenerwowany.
- Oj daj spokój, przecież to tylko taki kawał - próbowałam powstrzymać śmiech no, ale cóż ... nie wyszło - naprawdę jesteś głupi.
Zack nic nie odpowiedział. Skupiony był na drodze, ale jestem pewna, że jest na mnie wkurzony na maxa. Szczerze jakbym mogła zrobiłabym to jeszcze raz. Jego zagubiona mina to obłędny widok. Zack zaparkował na parkingu na jednym z wolnych miejsc, po czym wyszedł razem ze mną z samochodu.

CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017