Serio, to ma być narzeczony?! Uważa siebie za niewiadomo kogo i nawet nie potrafi się przyznać do błędu.
Wściekła opuściłam dom, który zamieszkaliśmy i ruszyłam przed siebie.
Czy ktoś łaskawie mógłby mi wytłumaczyć jak ma wyglądać moje przyszłe życie, skoro mój narzeczony opieprza mnie przy każdej możliwej okazji? Przez tego imbecyla nawet nie zdążyłam nacieszyć się tym urokliwym miejscem, a rzadko miałam mieć okazję być na wsi, lecz niestety jutro z samego rana już wyjeżdżamy. Jedyny najfajniejszy czas jaki tu spędziłam był z Willem i nie mam na myśli seksu w stodole. Dobra może trochę. William potrafi mnie zadowolić takimi drobnostkami jak jazda konno, natomiast Logan żeby udowodnić swoją wyższość zabrałby mnie do bardzo drogiej restauracji, w której czułabym się nieswojo. Muszę przestać ich porównywać, ale ciągłe nocne przygody z Willem na serio mi tego nie ułatwiają. Bardziej zagubionej w swoich myślach osoby, niż Madeline Blake nie ma na tym świecie.
A większego przystojniaka, niż Will również nie ma na tym świecie.
Głupia podświadomość. Nawet ona jest przeciwko mnie.
Szłam z bardzo dużą prędkością i nie patrzyłam pod nogi. Oczywiście los mnie nie oszczędził i jak długa wyrżnęłam, zawadzając o kopiec kreta, sturlałam się z samej góry. Nie byłabym sobą, gdybym na sam koniec mojego upadku nie upadła w kałużę.
-No zajebiście! - wykrzyczałam sama do siebie. Całe szczęście, że znajdowałam się na jednym wielkim odludziu. Zaraz po prostu wyjdę z siebie, stanę obok. Jednak nie lubię tak wsi, jak wcześniej myślałam.
Wygramoliłam się z brudnej wody, byłam cała oblepiona błotem, a moje włosy były całe posklejane. Ruszyłam z powrotem do naszego miejsca noclegu. Mam tylko nadzieję, że nie trafię na nikogo, kto mógłby się ze mnie śmiać.
Cóż droga powrotna mogłaby być lepsza, a przemoczone jeansy mogłyby się przestać nieprzyjemnie kleić do moich nóg.
-Madeline - usłyszałam wołanie. No kurwa co jest ze mną dzisiaj nie tak -Maddie- odwróciłam się w stronę męskiego głosu.
-Żeby to był Zack, żeby to był Zack - mruczałam pod nosem i po chwili szybko odwróciłam się do wołającej mnie osoby. Ja pierdolę... Will. Zabijcie mnie!
-Ooo Will, co ty tutaj robisz? - zapytałam wysokim głosem.
-Chciałem się przej... - przerwał, a kąciki jego ust uniosły się do góry - Co się stało? - parsknął śmiechem.
-A no właśnie, jeśli chcesz się przejść to nie polecam tej trasy - wskazałam palcem na drogę, którą niedawno szłam. Will nawet nie próbował ukrywać swojego rozbawienia. - Śmiej się, śmiej - zrobiłam obrażoną minę.
-Oj no nie gniewaj się - zbliżył się do mnie i uniósł moją głowę do góry - Jeżeli chodzi o mnie to dla mnie dalej jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie - powiedział mega uroczym głosem, a moje nogi zrobiły się jak z waty, dodatkowo czułam jak się rumienię.
-Daj spokój, gorzej być nie mogło - westchnęłam zła o ten cały upadek.
-Nie no mogło... Wiesz to zawsze mogła być krowia kupa - zaśmiał się i złapał moją dłoń.
-Ty to wiesz jak podnieść człowieka na duchu - warknęłam.
-W takim razie mogę towarzyszyć Ci w drodze powrotnej - pocałował moją brudną rękę, którą od razu mu wyrwałam.
-Nie dzięki - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
-To nie było pytanie - podbiegł i objął mnie w talii - Z chęcią pomogę Ci w kąpieli - powiedział z seksowną chrypką.
CZYTASZ
Wymarzony Kłopot
Romance*UWAGA* Opowiadnie zawiera błędy! Całkowitej korekty dokonamy po ukończeniu go. ⚪Występują sceny +18. ⚪Wstawiamy zdjęcia bohaterów. ⚪#1 miejsce w kategorii ROMANS. #Wattys2017