45.

18.5K 920 241
                                    

Rozdział 45

Sophie Pov.

Jeden z chłopaków podniósł Maddie i zaczął z nią gdzieś wychodzić. Jej mina była bezcenna, kiedy ten mięśniak zabierał ją do pokoju '' życzeń''. Oczywiście szybko moją uwagę od przyjaciółki odwrócił przystojniak, który tańczył dalej. Kiedy pozostała dwójka schodziła ze sceny chłopak, który został zdarł z siebie spodnie co wywołało głośny pisk nie tylko u mnie, ale także u dziewczyn obok.

- Sophie twoje pomysły są zajebiste - krzyknęła Zoe, śliniąc się na widok striptizera.

- No wiem - zaśmiałam się i zaczęłam głośno krzyczeć, kiedy chłopak przejeżdżał po każdej wzrokiem, zatrzymując się dłużej na mnie. Po chwili zsunął okulary tak, abym mogła spojrzeć w jego oczy i puścił mi oczko. O ja pierdole. Natychmiastowo zaprzestałam piszczenia, klaskania i jarania się osobą przede mną. Na scenie stał Zack. Nie wierze. Nastrojowa muzyka zmieniła się w szybką i w sam raz do tańczenia. Dziewczyny zaczęły szaleć, a ja stałam jak idiotka przed sceną, przyglądając się w miejsce gdzie przed chwilą swój występ zakończył mój były. Jak mógł się wplątać na naszą imprezę. Imprezę Maddie. Czy ten idiota musi zawsze wszystko psuć? Wkurwiona zacisnęłam zęby i złożyłam dłonie w pięści. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem podeszłam w stronę baru.

- Wódkę z colą - krzyknęłam do barmana, który po chwili podał mi napój. Wypiłam wszystko jednym duszkiem, po czym znowu przywołałam barmana ręką.

- Tak?

- Jeszcze raz to samo.

- Wódkę z colą? - zapytał dla upewnienia.

- Nie, jednak chcę samą wódkę - powiedziałam na co mężczyzna się skrzywił, po czym bez żadnego komentarza podał mi napój i odszedł. Wypiłam wszystko na raz, odstawiając kieliszek i mrugając kilkakrotnie oczami. Poczułam przyjemne uczucie ciepła, które paliło mój przełyk. Po chwili podniosłam znowu rękę, aby zawołać barmana, ale ktoś mi ją zablokował. Spojrzałam na swoją dłoń, która przykryta była dużą męską ręka, a potem w bok. Po mojej lewej stronie siedział Zack, który jedną dłonią opierał się o blat.

- Cześć - przywitał się jak gdyby nigdy nic. Wywróciłam tylko oczami na jego marne przywitanie, po czym zeszłam ze stołka barowego i skierowałam się w stronę szatni.

- Gdzie ty idziesz? Czekaj - krzyknął za mną, po czym wstał od baru. Chciał za mną iść, ale barman zatrzymał go z tekstem, że ktoś musi za to zapłacić. A dokładnie za moje zamówienia. Bez żadnych skrupułów weszłam do szatni, zabrałam szybko swoją kurtkę i wyszłam z lokalu. Stanęłam przy drodze licząc, że będzie jechać jakaś taksówka, ale aktualnie nic z tego. Na dworze nie było zimno, ale upałem tego też nazwać nie można. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy, a pełnia księżyca oświetlała noc. Machałam ręką próbując zatrzymać jakąkolwiek taksówkę, samochód, coś co mnie zabierze do domu, ale szło mi to naprawdę marnie.

- Tu jesteś - usłyszałam za sobą ten irytujący głos.

- Spostrzegawczy jesteś -rzuciłam, wciąż wymachując ręką.

- Mogę Cię podwieźć, jestem samochodem.

- Dzięki, nie skorzystam - powiedziałam, po czym powoli zaczęłam kierować się na piechotę do domu.

- A to niby dlaczego? - zapytał, idąc za mną.

- Bo nie - wzruszyłam ramionami.

- To nie jest odpowiedź - krzyknął.

- Jeju Zack możesz się odczepić? - warknęłam, odwróciłam się bo coś czuje, że łatwo to on nie odpuści - po prostu nie mam ochoty z Tobą wracać jeszcze, po tym co zrobiłeś... - zaczęłam szukając odpowiedniego słowa na jego zachowanie - ... tam - wydukałam w końcu i znowu zaczęłam iść w stronę domu, a ten idiota za mną.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz