43.

19.7K 987 204
                                    

Rozdział 43

Przyjęcie do samego końca przebiegło bez żadnych zgrzytów, co trochę polepszyło mój humor. Nie widziałam później Willa, Zacka, a w pewnym momencie zorientowałam się, że i Sophie gdzieś zniknęła. Kiedy wszyscy goście już się rozeszli, w spokoju wróciliśmy do domu, gdzie od razu zasnęłam ze zmęczenia. Na całe szczęście Logan już nie dopominał się tego co mogło zajść wcześniej. Mój sen był ciężki, a w mojej głowie ciągle widziałam Willa i cały czas tak jakby słyszałam jego słowa " Maddie, ja się nie poddam". Być może dręczyły mnie też wyrzuty sumienia, ale wiem, że nie mogę się przyznać Loganowi do tego pocałunku. Bardzo mocno by go to skrzywdziło i straciłabym jego zaufanie. O poranku obudził mnie jego oddech na mojej szyi. Lekko otworzyłam oczy, ale też szybko je zamknęłam bo jaskrawe światło słońca mocno mnie oślepiło.

-Dzień dobry kochanie- usłyszałam głos Logana.

-Hej- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.

-Jak się wyspała moja najpiękniejsza narzeczona?- zapytał i delikatnie musnął ustami moje ramię.

-Z chęcią bym jeszcze pospała- powiedziałam i wcisnęłam twarz w poduszkę.

-Absolutnie kochanie! Trzeba jechać do lokalu i zabrać resztę rzeczy- rzekł poważnym głosem. Serio z Willem spaliśmy do kiedy chcieliśmy.... Nie ja o tym nie pomyślałam. Nie, nie, nie.

-No dobra, już wstaję- powiedziałam obrażonym głosem i wygramoliłam się z łóżka. Kiedy przejrzałam się w lusterku, stwierdziłam, że wyglądam bardzo, bardzo źle. Podkrążone oczy, rozczochrane włosy i napuchnięte wargi. W miarę się ogarnęłam i postanowiłam zadzwonić do Sophie i dowiedzieć się czemu zniknęła bez pożegnania.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci...

-Halo- usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.

-No dzień dobry- przywitałam się- A gdzie to się wczoraj zniknęło?- zapytałam.

-Yyyy trochę się zdenerwowałam- odpowiedziała i po chwili głośno ziewnęła.

-Dlaczego?- zapytałam zaciekawiona.

-Zapytaj swojego przygłupiego braciszka- oburzyła się.

-Zacka? A co on zrobił?- lekko się zaśmiałam.

-Zebrało mu się na bycie piosenkarzem, no i później doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań - powiedziała.

- Serio? dokładnie to co on ... - mówiąc, przerwała mi moja mama, która zaczęła mnie poganiać, bo powinniśmy już jechać do restauracji - Sophie, pogadamy później bo musimy jeszcze jechać po resztę rzeczy do lokalu, także na razie- pożegnałam się, niechętnie wstając z łóżka.

-No papa- usłyszałam jej głos i ziewanie.

Po skończeniu rozmowy, szybko skierowałam się do szafy, żeby coś na siebie nałożyć. Chociaż najchętniej zostałabym w piżamie i opatuliła się kołdrą. O taaak tego pragnę najbardziej. Oczywiście dokonanie wyboru ubrania nie było najłatwiejszym zadaniem. Czy każda kobieta ma tak, że ma pełną szafę ubrań, a nie ma co na siebie założyć? Po kolejnych krzykach mamy o przyspieszeniu się zdecydowałam się na luźny ,kremowy sweterek i legginsy o skórzanym materiale.

-No w końcu- odezwała się mama- ileż można na Ciebie czekać, jedźmy już- dodała, kiedy zeszłam na dół. Kobieta już przyszykowana stała przy drzwiach frontowych, a przy niej mój narzeczony.

- A śniadanie?- zapytałam ze smutną miną. Nie dość, że byłam niewyspana i to jeszcze głodna.

-Przyszykuję Ci coś i zjesz jak wrócisz - pocieszył mnie trochę mój narzeczony.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz