48.

19.5K 894 206
                                    



Rozdział 48

-Nie potrzebuję twojego towarzystwa, a tym bardziej pocieszenia - odpowiedziałam i czułam jak świdruje po mnie wzrokiem.

-Daj spokój Mads, chyba nie przejmujesz się tym pijaczyną- zaśmiał się.

- Co mu daliście? - zapytałam poważnie.

- Nic, biedaczek za dużo w siebie wlał - odpowiedział rozbawiony. Skoro tak to spróbujmy inaczej.

-Oj Collins, tak coś czułam, że to ty będziesz głównym winowajcą - zaczęłam - No powiedz mi jak to było. Pewnie tak: wy na zmianę popijaliście wodę i wódkę, a on biedny cały czas tylko wódkę? - stanęłam przy nim tak, że nasze ciała prawie się stykały.

-A może po prostu ma bardzo słabą głowę i odpadł po paru kieliszkach - spojrzał w moje oczy, a ja czułam jego oddech na mojej twarzy. Alkohol, papierosy i mięta. Idealne połączenie.

-Moja wersja jest chyba bardziej wiarygodna - uśmiechnęłam się zadziornie.

-Niestety nie masz na to dowodów... A Logan chyba nie będzie zbyt dużo pamiętać, żeby Ci to opowiedzieć - zaśmiał się, ukazując równe białe zęby. Boże, moje nogi były już jak z waty. Może rzeczywiście zachowuje się jak nastolatka? Nawet jeśli to trudno. Jeżeli maczali w tym palce zabije ich wszystkich.

-Oj Collins... - ułożyłam dłonie na jego karku i czułam jak jego mięśnie się napinają - Widzę jak na Ciebie działam - teraz to ja zagram w jego gierkę - W sumie masz o co walczyć - szepnęłam mu do ucha.

-Wiem o tym - odpowiedział, a jego ręce znalazły się na moich biodrach, aby po chwili zjechać na pośladki - Ale jeśli liczysz, że przyznam się i jutro go będę przepraszać to bardzo, bardzo się mylisz - mówił, a jego usta były coraz bliżej moich. Nie to nie może się znowu tak skończyć, przecież jestem trzeźwa.

-Nie to nie - starałam się odepchnąć go dłońmi, ale on miał więcej siły i natychmiast mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Jego usta były ciepłe i miękkie, a do tego tak bardzo smaczne, aż chciało się je całować.

Dlaczego ja się kurwa jeszcze od niego nie oderwałam!?

Moje ręce z jego klatki piersiowej przesunęłam na jego kark, odwzajemniłam ten pocałunek... Dlaczego nie potrafię go odepchnąć, dlaczego ciągle mnie do niego ciągnie!?

William uniósł mnie delikatnie i ułożył na miękkim sianie, nie przerywając pocałunku. Jego język idealnie połączył się z moim w erotycznym tańcu. To było tak kurewsko namiętne i jednocześnie agresywne, że moje pożądanie wzrosło do maximum. William rozsunął suwak mojej sukienki i delikatnie ją ze mnie zsunął, a zaraz potem ściągnął z siebie koszulkę.

-Will my nie możemy znowu... - mówiłam między pocałunkami, głośno oddychając.

-Zamknij się, możemy - odpowiedział tylko i zaczął całować mnie po szyi, zaraz potem nie miałam już na sobie stanika. Ponownie pochylił się nade mną i zaczął całować po kolei moje piersi, drażniąc podniecająco brodawki, a ja pojękuję i wije się pod nim z rozkoszy jaką mi zapewnia.

-Will nie możemy tak - znowu zaczęłam - Mam narzeczonego - starałam się mu przypomnieć.

-Twój narzeczony, na tę chwilę jest nieprzytomny, więc nie możesz zostać niepocieszona - czułam jego uśmiech.

-Ale... Ale - próbowałam mówić, ale było mi tak cholernie dobrze, mimo, że siano nieprzyjemnie kuło mnie po plecach.

-Ostatnio tak nie zrzędziłaś - nie zaprzestawał pieszczot.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz