47.

19.1K 960 132
                                    

Rozdział 47

Minął tydzień

- Gotowa skarbie? - zapytał mój narzeczony, po tym jak spakował ostatnią walizkę do bagażnika. Niemrawo skinęłam głową na znak, że jest okej i spojrzałam na dwa samochody przed nami. Jeden należał do mojego brata przy, którym stała Sophie ze swoim kujonem natomiast drugi do jego przyjaciela, w którym znajdowali się już Luke i Nick zawzięcie, kłócąc się o to dlaczego to ten pierwszy siedzi na przodzie. Tak, dzisiaj dzień wyjazdu. Jedziemy na weekend na wieś, aby mój narzeczony mógł się lepiej ''zapoznać'' się z moim przyjaciółmi. Tak, naprawdę to nie jestem przekonana co do tego wypadu. Już nie chodzi o sam fakt, że będzie tam Will, ale jestem pewna, że mój brat podobnie jak wcześniej wspomniany jego przyjaciel będą starali się w jakiś sposób uprzykrzyć ten wyjazd Loganowi.

- Trzymaj - usłyszałam głos Willa - zaznaczyłem wam drogę gdybyśmy się zgubili - powiedział, wręczając mi mapę.

- To miło z Twojej strony - odezwał się Logan, a ja przyglądałam się tylko jak idiotka chłopakowi, który dał mi papier.

- Spoko - odpowiedział.

- Możemy już jechać? - krzyknął nagle Zack w naszą stronę, na co wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że możemy ruszać w drogę. Zajęłam miejsce pasażera koło Logana, po czym wyjechaliśmy z podjazdu za samochodem Willa.

Droga minęła mi dosyć szybko. Pewnie dlatego, że większość czasu przespałam, ale to nic. Kiedy minęliśmy ogromną bramę przy, której rosło pełno drzew i przejechaliśmy przez most, który umożliwiał przedostanie się na drugą stronę jeziorka, za którym ciągnęły się łąki, moim oczom ukazał się piękny duży budynek .Gdy byliśmy już na miejscu wysiadłam z samochodu i zaczęłam prostować kończyny rozglądając się dookoła. Przed nami był wielki biały dom z niebieskimi okiennicami i ogromną werandą, na której znajdowała się huśtawka. Koło domu znajdowała się stajnia, z której dobiegały odgłosy koni. Mam nadzieję, że będę miała okazję na nich pojeździć. Po drugiej stronie domu znajdował się piękny ogródek z oczkiem wodnym. Widok był naprawdę piękny. Tu jest zupełnie inaczej niż w zatłoczonym LA, gdzie ludzie się ciąglę śpieszą. Tu jest po prostu spokojnie.

- Nie sądziłam, że te czubki lubią takie klimaty - usłyszałam za sobą rozbawiony głos Sophie, która również podziwiała to miejsce. Odwróciłam się w jej stronę z uśmiechem i już chciałam jej odpowiedzieć, kiedy przerwał mi stanowczy głos Willa.

- Pójdę porozmawiać z właścicielami - powiedział, zabierając z samochodu jakieś dokumenty - zacznijcie powoli wyciągać bagaże - rzucił i zniknął za frontowymi drzwiami, które były otwarte na oścież.

- Spoko, nie śpiesz się, bo co trudnego jest w wyciągnięciu walizek z bagażnika, w którym nie zmieściłaby się już nawet mrówka - mruknął Nick, otwierając bagażnik, z którego wyleciało kilka walizek.

- Mówiłem zostaw dmuchaną lalkę w domu - krzyknął Luke, biorąc do ręki pudełko z rysunkiem balonowej kobiety, które wypadło razem z innymi walizkami.

- Sabrinę? Nigdy - krzyknął, wyrywając pudełko.

- Jesteś idiotą - powiedział Luke, zbierając walizki.

- Spokojnie malutka, nikomu Cię nie oddam - mruknął Nick całując pudełko.

- To było dziwne, więc udam, że tego nie widziałam - powiedziała Sophie, po czym odeszła w stronę samochodu mojego brata odebrać swój bagaż.

Kiedy Will załatwił wszystkie formalności, przemiła starsza pani zaprosiła nas do środka i przydzieliła wszystkim pokoje. Oczywiście każdy miał swój pokój co oznacza, że nie jestem skazana na brak prywatności. Nie żeby przeszkadzało mi to, że Logan mógłby być ze mną w jednym pokoju, ale jednak to zawsze inaczej. Ustaliliśmy, że mamy godzinę na szybki prysznic, rozpakowanie się i ogarnięcie. Mój pokój był skromny i nieduży w kolorze jasnej zieleni. Na środku ustawione było duże łóżko przy, którym z obu stron były stoliczki nocne. Po jednej stronie duża wbudowana szafa, a po drugiej mały stolik z lampą i fotelem. Obok tej drugiej strony wbudowane były duże białe drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki.

Wymarzony KłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz