~ 16 ~

427 39 1
                                    

Po jakiejś godzinie od wjazdu Jimina na blok operacyjny, do szpitala dotarła cała reszta naszej rodzinki. Wszyscy starali się poprawić mi humor, ale ich zlewałem, bo nie miałem siły, by tego słuchać. W końcu jednak zrozumieli, że to bez sensu, więc zgodnie postanowili pójść do szpitalnego barku, żeby się napić kawy. 

W chwili kiedy zostałem całkowicie sam, pogrążyłem się w swoich myślach i poczuciu winy, która z każdą minutą coraz bardziej dawała mi do zrozumienia, że Jimin tu trafił przeze mnie. Nawet nie wiem po jaki czasie dosiadł się do mnie Taehyung, który wręczył mi kubek z kawą. Chwilę pogadaliśmy i starszy trochę mnie uspokoił, po tym jak opowiedziałem mu o zdarzeniach, które miały miejsce niedawno. Ten chłopak, mimo iż często się wygłupiał, żartował i był uzależniony od słodyczy, to jednak, gdy pojawiały się ciężkie sprawy i problemy, potrafił zawsze idealnie dobrać słowa, by podnieść wszystkich na duchu. Miał duże serce, które potrafiło wybaczyć wiele. Znał najdłużej Jimina i zawsze starał się mu pomagać. 

Po jakichś paru minutach rozmowy, dołączyła do nas reszta chłopaków, więc zakończyliśmy naszą wymianę zdań, czekając tylko za lekarzem, który chwilę później się zjawił.

- I co z nim? - spytałem drżącym głosem, podchodząc do lekarza prowadzącego mojego narzeczonego.

- Przykro mi... - przerwał na chwilę, poprawiając swój fartuch - że musieliście tak długo czekać.

- Pierdolony lekarz - wymruczałem pod nosem, udając, że kaszle.

- Ekhem - odchrząknął, pomijając tę uwagę mimo uszu - Operacja się udała. Tylko tyle mogę państwu powiedzieć. Do widzenia - pożegnał się chłodno, odchodząc w swoją stronę.

Zaraz po rozmowie z lekarzem, pielęgniarki wyszły z korytarza, pchając łóżko z nieprzytomnym Jiminem do prywatnej sali. Mój narzeczony był nieprzytomny i blady, ale nie wyglądał koszmarnie i to było najważniejsze. Na miejscu szybko usiadłem koło jego łóżka, ujmując jego dłoń w tę swoją i zacząłem szeptać jak bardzo go kocham, a także jestem dumny z tego, iż tak dzielnie dał sobie radę.

- Jedźcie już do hotelu - powiedziałem cicho do reszty, gładząc wolną dłonią policzek ukochanego - Ja z nim tutaj zostaje.

- Może lepiej byś pojechał z nami? - odezwał się Namjoon - Widać, ze jesteś zmęczony. Powinieneś odpocząć.

- Tutaj będę spał. Nikt mnie stąd siłą nie wyniesie. Zostaje z nim - nie odrywałem wzroku od ukochanego, który jak zawsze wyglądał pięknie.

- W takim razie zostaje z tobą - odezwał się Jin - Ktoś musi przypilnować ciebie.

- Jin hyung. Błagam cię - odwróciłem się w stronę przyjaciół na chwilę - Chce zostać z nim sam. Przypilnować go.

- Niech zostanie - Tae położył rękę na ramieniu najstarszego - Przyjadę tu do niego z samego rana. Obiecuję.

- Ugh, zgoda - burknął Jin - Ale masz spać, jasne?

- Tak, tak - ponownie wróciłem wzrokiem do Jimina - Do zobaczenia jutro.

- Cześć - reszta odpowiedziała niejednolitym chórkiem, wychodząc z sali.

-----------------------------------------------------------

Oj uwierzcie, że to nawet nie była drama ;-;

Są dużo gorsze już napisane, więc jak za tą chcieliście nas zabić to boje się co będzie dalej

Dziękować wszystkim za gwiazdki i dawajcie więcej. To nic nie robi, a nam jest przyjemnie na serduszkach i wiemy, że chcecie dalszy ciąg. To naprawdę długi ff, więc akcja się rozkręci i rozwinie. Z czasem będzie coraz lepiej jeżeli chodzi o styl pisania, ale gorzej w sensie dram. Nie bijcie za to xDDD

Do następnego, ludziki i przepraszam, że tak późno rozdział, ale tak jakoś wyszło. Postaram się teraz wstawić wcześniej ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz