Dwa tygodnie później...
Perspektywa Jimina:
Po pamiętliwym wieczorze w jadalni nastały nienajlepsze czasy... Moi przyjaciele coraz bardziej starali się mnie przekonać bym poszedł do szpitala się zbadać, lecz nadal byłem nieugięty w tej sprawie. Denerwowali mnie tym niesamowicie, ale najgorsze było to, że Jungkook przestawał wierzyć w moje tłumaczenia, gdy mój humor diametralnie się zmieniał. Nie wiedziałem już co z tym faktem zrobić...
Pewnego dnia ponownie obudził mnie koszmar. Nękały mnie cały czas. Dzień w dzień, ale wtedy było trochę inaczej niż zawsze... Jungkook nie spał. Przypatrywał mi się czujnie zmartwionym, zawiedzionym i lekko wkurzonym spojrzeniem, ale nie odezwał się ani słowem. Po prostu wstał z łóżka i ubrawszy się, wyszedł z sypialni zapewne na śniadanie. Przez resztę dnia nie odzywał się do mnie, a gdy pytałem się czy wszystko w porządku, oznajmiał tylko, że wszystko gra i zaraz znów się do mnie nie odzywał.
Wytrzymałem w takiej atmosferze trzy dni. Trzy jebane dni, po czym wybuchłem nie mogąc już znieść jego humorków..
- MAM JUŻ TEGO DOŚĆ JEONGGUK! PRZECIEŻ WIDZĘ, ŻE JESTEŚ NA MNIE O COŚ ZŁY! POWIEDZ MI TYLKO CO TAKIEGO ZROBIŁEM!? - mój krzyk rozniósł się po dormie, budząc zapewne wszystkich jego mieszkańców.
- TO TY MI POWIEDZ! CO PRZEDE MNĄ UKRYWASZ?! WIDZĘ, ŻE NIE JESTEŚ SZCZĘŚLIWY! JEŚLI MASZ JAKIEŚ ZMARTWIENIE, MASZ DO MNIE PRZYJŚĆ BEZ ZASTANOWIENIA! BOLI MNIE TO, ŻE WSZYSCY WIEDZĄ O CO CHODZI, TYLKO JA NIE WIEM! MYŚLISZ, ŻE NIE SŁYSZĘ JAK ROZMAWIACIE ZE SOBĄ ZA MOIMI PLECAMI, A JAK JA WCHODZĘ OD RAZU UCINACIE ROZMOWY! NIE WIEM CZY TY MI NIE UFASZ, CZY O CO CHODZI! NIE WIEM!- wydarł się na mnie równie mocno.
- Jungkook, ja... nie mogę ci powiedzieć. - ściszyłem ton głosu do minimum czując wyrzuty sumienia i odwróciłem się na pięcie, ruszając w kierunku holu.
- WYCHODŹ, PEWNIE! MAM TEGO DOŚĆ, JIMIN! MARTWIĘ SIĘ O CIEBIE, CHOLERA! - krzyknął za mną płaczliwie.
- Proszę cię, uwierz mi... Lepiej, żebyś nie wiedział. - powiadomiłem go złamanym głosem, a w moich oczach stanęły łzy, więc bez zbędnego oglądania się za siebie otworzyłem drzwi, ale zanim wyszedłem, dotarł do moich uszu cichszy krzyk mojego narzeczonego:
- To ty mi uwierz, że twoje milczenie jest dla mnie jak cios w serce!
Zalany łzami, ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem dokąd iść. Był środek,zimy więc zbytnio nie było wielu miejsc do odwiedzenia, a do tego wyszedłem nie zabierając ze sobą nic prócz butów, przez co było mi strasznie zimno w samym swetrze, ale nie przejmowałem się tym. Najważniejsze teraz było tylko to, że Jungkook wie o tym, że razem z chłopaka mi coś przednim ukrywamy. Widziałem, że to go boli, lecz i tak ten ból był przyjemniejszy, niż ten, który poczułby, gdybym mu powiedział o chorobie. Raniłem mojego ukochanego tajemnicami, ale zdawałem sobie sprawę, iż go jeszcze bardziej skrzywdzę wyjawiając mu te tajemnice. I co zrobisz? No właśnie nic nie zrobisz. Oba sposoby skazywały nas obu na cierpienie. Bo, gdy on cierpi, cierpię i ja.Musiałem choć na chwilę o tym zapomnieć tylko nie wiedziałem w jaki sposób. Do głowy przychodziły mi różne pomysły. Od ćpania po powieszenie się, ale odrzuciłem te drastyczne myśli. Musiałem wymyślić inne rozwiązanie, ale to nie miało być takie proste...
Po paru godzinach chodzenia postanowiłem w końcu wrócić do dormu. Telefon miałem rozładowany, ale nie przejąłem się tym, mimo że widziałem już Jina walącego mnie w głowę z patelni. Wchodząc do środka skierowałem się na schody, bojąc się chociażby rozejrzeć za przyjaciółmi, lecz krzyk Jina zmusił mnie do zatrzymania się. Byłem jak z lodu. Cały zimny co starszy zauważył, na moje szczęście łagodniejąc. Trzęsąc się z zimna, przytuliłem starszego by zachrypniętym przez płacz głosem oznajmić mu, że wszystko w porządku. Dzięki temu dostrzegłem, że w salonie są wszyscy. Nawet mój ukochany, który przypatrywał mi się zmartwionym wzrokiem, ale nie odzywał się. Tae zaproponował mi zrobienie herbaty, lecz od razu mu podziękowałem udając się na górę. Zanim zamknąłem za sobą drzwi od sypialni, wtargnął do środka, Yoongi, prosząc o rozmowę. Zgodziłem się i po zadaniu mi oczywistego pytania "O co się pokłóciliście, że musiałeś wyjść z dormu?" opowiedziałem mu wszystko. Starszy chłopak nie wiedział co mi poradzić, więc wyszedłem z pomysłem pierwszy. Powiedziałem mu, że ma poinformować wszystkich prócz Jungkooka o spotkaniu, gdy najmłodszy pójdzie spać, a wiedziałem, że dziś na pewno wróci do pokoju, który dzielił dawniej z Taehyungiem. Były tam dwa łóżka, więc zawsze po kłótni tam szedł spać. Suga po tym wyszedł i przystał bez problemu na rozmowę. Ja po tym wyciągnąłem z szafki słuchawki i starałem się choć na chwilkę usnąć dzięki pięknym piosenkom, które śpiewał mój narzeczony...
O północy usłyszałem pukanie do drzwi. Wiedziałem od razu, iż to Tae informuje nas o tym, że możemy iść gadać, ponieważ Jungkook zasnął. W kuchni dosłownie znaleźliśmy się wszyscy, więc zacząłem już znany nam wszystkim temat, jakim jest wyjawienie prawdy Jungkookowi:
- Powiedzcie mi prawdę, bez żadnego owijania w bawełnę... Jak myślicie wy?Jungkook powinien się dowiedzieć? - zapytałem stojąc przodem do przyjaciół, a tyłem do drzwi wyjściowych z kuchni.
- Ja już ci trułem co o tym wszystkim myślę. - mruknął Yoongi.
- Kookie, według mnie powinien się dowiedzieć. - odezwał się najstarszy. - Wie, że coś ukrywamy i zaczyna się przez to od nas oddalać.
- Ja tam uważam, że to twoja decyzja, Jimin. - zawarł głos Namjoon.
- Dzisiaj po tym jak wyszedłeś z dormu, Kookie złapał mnie jak szaleniec za ramiona i plącząc mówił, że jak nie dowie się prawdy to przez ciągły ból, że nie może ci pomóc zwariuje, po czym dodał, że obiecuje, iż skończy z tym wszystkim... wyjawił, że się zabije Jimin, a ja nie chcemy stracić Jungkooka, więc powinieneś mu o wszystkim powiedzieć - wyjawił łamliwym głosem mój rówieśnik.
- Zabije się, bo nie wie w czym ma mi pomóc? - spytałem samego siebie ze łzami w oczach.
- Ja uważam, że nie powinieneś mu mówić. - wtrącił swoje zdanie Hoseok. - Jeszcze nie wiadomo czy jesteś chory.
- Może jakąś nadzieję tam jeszcze mam, że nie posiadam tego przeklętego raka mózgu, ale patrząc na te objawy, które są podane na każdej stronie internetowej jaką przeglądałem i to, że niektóre z nich mam, wiara w to jest równa zeru... - westchnąłem, przecierając twarz zmęczoną dłońmi i wtedy usłyszeliśmy trzask...
----------------------------------
Mamy rozdzialik ^^
Mam nadzieję, że się podobał i kosiam was >~<
Czyli nikt nie chce kookmina mam rozumieć? Czy tylko na tę chwilę nikt nie chce?
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]
FanfictionHistoria siedmiu przyjaciół, którzy sprostali czoła nie jednemu wyzwaniu stając się dla siebie rodziną. Ich relacje znów zaczynają ulegać zmianie, gdy dwójka przyjaciół się zaręcza, a następnie ktoś u góry pragnie zabrać do siebie jednego z narzeczo...