- Cześć Tae! Siemasz Yoongi! - przywitał się Jimin i pobiegł do kuchni, żeby odłożyć zakupy zabierając również torby z mojej ręki i po rozpakowaniu ich uciekł na górę krzycząc, że jak coś znajdzie to dopiero wyjdzie z sypialni.
- Co robicie tutaj? - zdziwiłem się, siadając koło chłopaków. - Mieliście przecież zostać u dziewczyn jeszcze dzisiaj.
- No tak, mieliśmy, ale dziewczyny musiały pojechać podpisać jakieś tam dokumenty w sprawie wynajmu domu... Zadwa miesiące muszą się wyprowadzić i wrócić do Polski, ponieważ tata Marceliny dostaje ostatnio mniejszą wypłatę i nie starcza mu na opłacanie połowy czynszu tutaj, a nie pozwolą zamieszkać jej u obcych, no a Julka nie zostawi Marceliny na lodzie... Dlatego dziś zrywają umowę najmu. Dziewczyny wolały byśmy wrócili do dormu, bo to dość nudne i będą tam gadać w ojczystym języku, bo ten właściciel domu jest też Polakiem. - wymruczał załamany Tae.
- Przykro mi -tylko na tyle było mnie stać w tej sytuacji, bo wiedziałem, że chłopakom zależy na Julce i Marcelinie. - Nie da się nic zrobić?
- Raczej nie, to już postanowione. - powiedział cicho Suga, a jego dolna warga zaczęła delikatnie drżeć. Naprawdę się zaniepokoiłem, bo Yoongi rzadko kiedy płakał, a raczej prawie wcale. Chyba poczuł mój zmartwiony wzrok na sobie, bo pociągnął nosem i uśmiechnął się lekko w moją stronę, żeby nie wzbudzać podejrzeń. - Ale będziemy do nich przylatywać, są smsy, skype..
- Sam nie wierzysz w to co mówisz. - wysyczał Taehyung, zamykając gwałtownie oczy.
- Jak ty doskonale mnie znasz, Tae. - zaśmiał się smutno czarnowłosy, a następnie wstał ze swojego miejsca. - Ale ja się staram myśleć optymistycznie, żeby móc się cieszyć z ostatnich dni, które spędzę z Julką. Nie chcę się zamartwiać przy niej, bo cholera jasna, zależy mi na jej uśmiechu! - krzyknął, a jedna pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. - Weź chociaż raz ze mnie przykład i zrób to samo.
- Nie potrafię udawać, że jestem szczęśliwy, Yoongi! One lecą na drugi koniec świata, a ty wierzysz, że nam się uda! To nie jest inne miasto, a kraj! Nie w Azji, a w Europie! – wykrzyczał szatyn, przestając dusić w sobie emocje. - Przez taką błahostkę jak durna praca, stracę w jednej chwili sens mojego życia, a ty mi mówisz, iż mam być optymistą... Dobrze wiesz, że zawsze nim byłem, ale ta sytuacja nie ma tego poglądu... Nie umiem udawać szczęścia, a ona doskonale wie kiedy udaje, że jestem szczęśliwy. Nie będę przez ten czas dopóki ona nie odleci udawał, że wszystko jest w porządku, bo tak nie jest! - załamał mu się głos, a spod zamkniętych powiek wyleciały łzy. – I nigdy nie będzie...
- Chodźcie do mnie. - mruknąłem, czując, że jako ostatni się przy nich popłaczę. Otworzyłem ramiona, żeby mogli ulżyć sobie i cierpieć wspólnie, a nie samotnie. Wiedziałem co to znaczy, dlatego nie chciałem, żeby przeżywali to samo co ja. - Przytulcie się.
- Jungkook, to nie najlepszy pomysł... –wyszeptał Tae.
- Przecież nie jesteście homosiami - wywróciłem oczami, śmiejąc się przez łzy. - A ja po prostu nie chcę, żebyście się zamknęli w pokojach i płakali sami. Nie chcę, żebyście przeżywali to samo co ja.
- No dobra... - znów wyszeptał i wtulił się w moje ramię, szlochając. - N-nie c-chcę jej stra-stracić...
- Wiem, Taeś.. Wiem. - mruknąłem, przytulając go do siebie mocniej, a po chwili poczułem, że kolejna osoba przyłącza się do wspólnego uścisku. - Wiem, że nie chcecie ich stracić, więc zróbcie wszystko, żeby tego nie zrobić. Los się do was uśmiechnie, chłopaki. Wystarczy być cierpliwym i poczekać.
CZYTASZ
Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]
FanfictionHistoria siedmiu przyjaciół, którzy sprostali czoła nie jednemu wyzwaniu stając się dla siebie rodziną. Ich relacje znów zaczynają ulegać zmianie, gdy dwójka przyjaciół się zaręcza, a następnie ktoś u góry pragnie zabrać do siebie jednego z narzeczo...