~ 48 ~

224 20 1
                                    

Perspektywa Jungkooka: 

Kilka godzin później obudziłem się zmęczony, a moja głowa zdawała się coraz bardziej boleć. Westchnąłem w poduszkę do której się przytuliłem twarzą i powoli się podniosłem do pozycji siedzącej. Chwilę później, kichnąłem, dlatego sięgnąłem po paczkę chusteczek oraz wyciągnąłem jedną, żeby się wysmarkać. Zrobiłem to tak głośno, że zaszumiało mi w głowie. Przymknąłem oczy i skrzywiłem się z bólu. Postanowiłem zejść na dół, ale zanim to zrobiłem, ubrałem pierwszą, lepszą bluzę, która leżała na brzegu łóżka i jakieś dresy. Okazało się, że bluza była Jimina, bo od razu rozpoznałem ten charakterystyczny perfum, który ode mnie kiedyś dostał. Zaciągnąłem się zapachem i lekko się uśmiechnąłem. Okryłem się szczelniej kocem, a następnie powoli zszedłem na dół, do kuchni, gdzie siedziała cała reszta oprócz Jimina. Od razu kichnąłem, co zwróciło ich uwagę i uśmiechnęli się do mnie szeroko, co odwzajemniłem prawie od razu.

-  Co tam u was? - spytałem cicho, siadając przy stole.    

- Niedługo będzie obiad, więc zjesz sobie coś ciepłego. - odpowiedział Namjoon, patrząc na mnie z troską. - U nas wszystko okay,tak myślę - pokiwał głową. - Oprócz Yoongiego, on oszalał -szepnął w moim kierunku, a potem spojrzał na Yooniego. -Potem ci wyjaśnię.. A co tam u ciebie?Lepiej się czujesz?

- Ja to wszystko słyszę, Namjoon - mruknął wspomniany, nadal patrząc w ekran telefonu. - I wcale nie oszalałem... Po prostu, znalazłem sobie zajęcie.

Parsknąłem śmiechem na zachowanie Yoongiego, a on się spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Podniosłem ręce w geście kapitulacji, a chłopak wywrócił oczami i wrócił do przeglądania.. czegoś. 

- Bywało lepiej, dziękuję - uśmiechnąłem się szeroko do Namjoona, rozczulając się na troskę przyjaciół, a on odwzajemnił uśmiech. - Czuję się jakbym nie spał co najmniej dwa dni - jęknąłem, odchylając głowę, a po chwili zakaszlałem. - A spałem dłużej niż kiedykolwiek - kichnąłem i wyciągnąłem zwiniętą chusteczkę z kieszeni dresów. - Nie lubię chorować, to jest fujka - potrząsnąłem głową w geście niezadowolenia.

- Zgadzam się, to jest najgorsze gówno na świecie - mruknął, patrząc spod telefonu na mnie.

Pokiwałem głową na to co powiedział Suga, a mój brzuch w tym czasie zaburczał, co spowodowało jego śmiech i tym razem ja spojrzałem się na niego morderczym wzrokiem

- Co dzisiaj na obiad? - spytałem cicho.

- Tae,wybłagał japchae, więc będziemy to jeść - odpowiedział Jin lekko zachrypniętym głosem.

- Wszystko okay? – spytałem, patrząc na niego ze zmartwieniem.

- Tak, tak, oczywiście - posłał mi ciepły uśmiech.

- Okay.. - powiedziałem niepewnie. - A gdzie jest Tae i Jimin?

- Tutaj jestem - powiedział Tae, wchodząc z jeszcze załzawionymi oczami do pomieszczenia. - A gdzie jest Jimin to... nie wiem. Wybył z mojego pokoju chwilę temu...

- Płakałeś? – rzuciłem kolejnym pytaniem skołowany.

- Tylko troszkę... – mruknął siadając przy stole.

- Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać? Zawsze postaram ci się pomóc – spojrzałem na niego.

- Wiem, Kookie, ale to sprawa między mną, a Jiminem... Wy też nie wyglądacie za wesoło... – ponownie mruknął, badając wzrokiem twarze reszty.

- Ja dzisiaj jestem nad wyraz szczęśliwy, nie zaliczam się do tego grona smutasów - zaśmiał się Suga wesoło, odkładając telefon.

- Czemu tak sądzisz? – powiedział Namjoon, olewając wypowiedź Sugi. 

- Nie wiem... wyglądacie jakoś ponurej... Z...z wami też rozmawiał - zapytał niepewnie szatyn.

- Tak, rozmawiał z nami – powiedział Nam, kiwając sztywno głową. - Ale powinniśmy się cieszyć z jego obecności w domu, więc korzystajmy z tego - mruknął, odwracając się w stronę okna.

- Ja coś czuję, że on... chce w jakimś stopniu się.. się z nami po-pożegnać, chłopaki.. – wyznał Taehyung. - Mówił mi, że jak zniknie mam uważać na podejmowane decyzja

- Mi podziękował za wszystko co dla niego zrobiłem... - powiedział przybity Jin.

- Mi dał prezent, który mi pomoże w pewnej sprawie.. - powiedział jego mąż, będąc nadal odwrócony tyłem do przyjaciół.

- A mi pomógł z dziewczyną – mruknął Yoongi, patrząc tępym wzrokiem na stół, przy którym siedział.

- Idę do pokoju, mam tego dość - powiedziałem łamliwym głosem i wbiegłem po schodach do pokoju, ignorując nawoływania chłopaków. Rzuciłem się na łóżko, spoglądając na okno.- Dajcie mi zapomnieć o tej chorobie, chcę się cieszyć tym, że jest z nami - pomyślałem, czując napływające łzy do oczu...

~***~

- Czemu to zrobiłeś? - kiedy poczułem, że ktoś mnie przytula, wiedziałem, że to Jimin, więc zapytałem, nadal mając zatkany nos, co nie dodawało powagi do tej sytuacji.

- Ale...co zrobiłem? -wyszeptał przyjemnie, nie rozumiejąc mojego pytania.

- Każdy z chłopaków opowiedział twoją rozmowę z nimi, dla mnie i dla nich zabrzmiało to jak pożegnanie - mruknąłem, nie odrywając wzroku od widoku zza okna.

- Jungkook...ja – zaczął po dłuższej chwili ciszy i oderwał się ode mnie siadając na krańcu łóżka. - Przecież już wam mówiłem... nie odejdę z tego świata dopóki się z wami nie pożegnam...

- Nie rozumiem tylko jednego - spojrzałem się na niego załzawionym wzrokiem. - Czemu tak szybko? Masz jeszcze dużo czasu, nie jesteś w krytycznym stanie.

- Nie wiadomo jak szybko choroba mnie będzie niszczyć... jak szybko stary Jimin zniknie, jak bardzo się zmienię na waszych oczach.. - westchnął, ukrywając twarz w dłoniach.- Pożegnałem się z nimi teraz, gdy wyglądam dość zdrowo i pożegnam się z nimi gdy śmierć mi będzie szeptać do ucha, iż widzę ich ostatni raz... w tym ciebie.

- Nawet jeśli będziesz słaby i będziesz inaczej wyglądał czy się zachowywał, i tak będziesz naszym niezastąpionym Jiminem. Bez względu na wszystko i tak będę widział w tobie tego radosnego chłopaka, w którym się zakochałem i obiecałem sobie, że będę go kochać. A pamiętasz, co zawsze robię? - spytałem ze łzami w oczach, uśmiechając się.

- Zawsze dotrzymujesz obietnicy... - wyszeptał w swoje ręce. - Wiem, że dopóki możesz zapomnieć o tym, że jestem chory to robisz to, ale wiedz, że ja nie potrafię zapomnieć nawet jak się kochamy i robisz wszystko bym zapomniał to nadal w głowie dudni mi, że niedługo ja umrę - przełknął gęstą ślinę.
 

- Jimin, to że próbuję zapomnieć, to nie znaczy, że zapominam, bo nie mogę tego zapomnieć - uśmiechnąłem się smutno. - To przykre, bo bardziej chciałbym, żebyś ty zapomniał  -złapałem go za dłoń i zacząłem się nią bawić. - niż żebym ja zapomniał. Dla mnie najważniejszy jesteś ty i nadal będziesz.

- Wiem o tym, że jestem dla ciebie najważniejszy, króliczku - powiedział przyciągając mnie do siebie i głaszcząc po włosach. - Kochasz mnie i nie chcesz bym mówił o swojej śmierci i żył normalnie, ale gdy będę coraz słabszy nawet na moment nie będziemy mogli pomyśleć o braku tego cholerstwa...Moje dalsze życie ofiarowałem tobie dając wczoraj propozycje i zaakceptuje twój wybór nie ważne jaki on będzie... 

- Dziękuję, że odważyłeś się oddać taką piękną rzecz, jak swoje życie, w moje ręce - mruknąłem w jego koszulkę, czując napływające łzy do moich oczu. - Doceniam to, tak strasznie mocno, że aż się tego boję.

 - Ty jesteś moim życiem, więc tak jakby oddałem ci kontrole nad tym co twoje, kochanie - wyszeptał mi do ucha. - Pamiętaj o tym... 

----------------------------------------------------------------------------

Jutro jak zawsze next i mam nadzieję, że się podobało ^^

Jak okładka tak w ogóle? Ta lepsza czy tamta?

Do następnego, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz