~ 73 ~

165 20 2
                                    

Perspektywa Jina

Przez około tydzień Jungkook ani razu nie opuścił Jimina. Z sali wychodził tyle wtedy, gdy musiał iść po kawę, żeby nie zasnąć z przemęczenia, albo ruszał za potrzebą do toalety. Jednak zawsze warunek był taki, iż jeden z nas zostawał przy nieprzytomnym narzeczonym chłopaka. Oczywiście wszyscy słyszeliśmy groźbę, którą powiedział Hoseok, ale jak na razie nie widujemy go w szpitalu, więc pewnie nie wróci, a Kook niepotrzebnie dodaje sobie tylko problemów.

Aktualnie siedzę przy łóżku lepiej już wyglądającego Jimina, Namjoon jest jeszcze w pracy, Tae i Suga idą na randki, a najmłodszy poszedł za moją namową do barku by coś zjeść i się napić kawy. Patrzyłem na spokojną twarz już zdrowego "syna", który wyglądał jakby był pogrążony w śnie, z którego przy najmniejszym szeleście może się obudzić... Niestety tak nie było. Nie wiadomo, kiedy otworzy swoje oczy i wróci do nas z uśmiechem na ustach. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że taki długi już okres czasu leży po operacji w krainie, którą sam sobie wymyślił, a my siedzimy i tylko czekamy aż powróci do rzeczywistości. Nie martwię się już o to, że nie otworzy oczu, gdyż to silny chłop, który wiele przeszedł i da rade sobie z taką błahostką. Teraz liczy się tylko cierpliwość.

Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia z mojego telefonu. W wolnym tempie wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i otworzyłem wiadomość widząc nazwę, mojego ukochanego męża „FanPatelni <3". Może trochę niedojrzałe, ale Taehyung raz dorwał się do mojego telefonu i to wpisał, więc zostawiłem, bo zbytnio nie miałem kiedy zmienić.

Po tym jak przeczytałem wiadomość zmartwiłem się nie na żarty. Mój ukochany jak miał ważne sprawy to raczej dzwonił, ale teraz napisał SMS'a, że czeka na dole i mam szybko do niego przyjść. To naprawdę musiało być pilne. Moje serce waliło w klatce piersiowej. Chyba to normalne, że martwiłem się, iż coś się mu stało. W końcu kochałem go nad życie i nie wyobrażałem sobie w tej chwili życia bez niego. Wahałem się jednak czy powinienem wychodzić, bo przecież obiecałem Jungkookowi zostać przy Jiminie, ale no co mogłem poradzić. Miałem tylko na parę minut wyjść, żeby sprawdzić co się stało. Przecież to mogło być coś poważnego. Dlatego przeprosiłem cicho Jimina, ubrałem na siebie kurtkę i wybiegłem z sali. Zostawiając chłopaka samego...

---------------------------------

Eh... nie wiem... chcecie dzisiaj nexta czy może lepiej jutro?

Kocham was mocno, naprawdę <3 

Do następnego, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz