~ 90 ~

203 21 4
                                    

Po jakichś dwudziestu minutach, byliśmy z Yoongim z powrotem w domu. Kiedy wszedłem do salonu z wielkim uśmiechem, który starałem się zakryć, zagryzając wargę, chłopcy również się do mnie uśmiechnęli.

- Chłopaki, ja.. Ugh, nie wierzę po prostu. On powiedział do mnie króliczku, rozumiecie? - pisnąłem szczęśliwy. - To brzmi jak piękny sen.

Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwionym wzrokiem, a jako jedyny wydusił coś z siebie Tae. - Wróciła mu pamięć czy jak?

- Nie, nie wróciła. - mój zapał zgasł. - Ale rozmawiał ze mną, jakbyśmy się znali od wieków. Zaczął mnie zawstydzać, a ja się rumieniłem. Uśmiechał się do mnie. - powiedziałem, siadając na oparciu od kanapy. - Jego oczy są takie piękne.. Jezus Maria, znowu zaczynam gadać jak zakochana nastolatka. - mruknąłem, opadając plecami na siedzisku. - Zupełnie jak na początku naszego związku.. Ale ja się tak strasznie cieszę. Aż mi się wierzyć nie chcę, że to nie jest sen.

- Czyli jednak Namjoon wygrał zakład... – wymamrotał zrezygnowany Jin.

- Słucham? - momentalnie spojrzałem się na ciemnowłosego. - Jaki zakład?

- No wiesz jak wracaliśmy to by poprawić sobie humory, które zostały popsute utratą pamięci Jimina... założyliśmy się, że mimo tego stanu, jego... jak to ująć... natura zostanie bez skazy... No przynajmniej zawstydzanie ciebie zostało mu mimo wszystko, a przez to wiszę Jooniemu bzy... bzyczenie pszczółek na nagraniu z... ulu - zaśmiał się nerwowo.

Namjoon uśmiechnął się dumnie. - Trzeba było się nie zakładać, kochanie - zaśmiał się cicho.

- Cichaj tam, bo po wygranej dostaniesz roczny celibat. - skrzyżował ręce w geście złości na piersi i odwrócił zdenerwowany wzrok od małżonka.

- Nie wierzę w was, naprawdę. – burknąłem. - Żeby tak mnie i Jimina wykorzystywać do własnych przyjemności? Jesteście okropni - zaśmiałem się cicho.

- Życie, Jungkookie, życie. Rodzice lubią żerować na swoich dzieciach... Jakie to smutne - wyszeptał z uśmiechem Tae wgapiony w telewizor.

- Nie sądzisz, że powinno być na odwrót? To dzieci żerują zazwyczaj na rodzicach.

- I tu właśnie jest problem i trzeba się tego oto problemu pozbyć. - uśmiechnął się popularnym kwadratem, wstając z kanapy i biegiem ruszając do swojego pokoju. - I JA JUŻ WYMYŚLĘ JAK TO ZAŁATWIĆ! - rzucił w połowie schodów. - A MARCYSIA MI POMOŻE!

- Oho, to ja jednak wychodzę. – westchnął Suga i podniósł się szybko z kanapy. - Zadzwońcie kiedy będzie już po wszystkim. - powiedział, wychodząc do holu.

- Gdzie idziesz? - krzyknąłem, chociaż doskonale wiedziałem jaka będzie jego odpowiedź.

- Młody, nie interesuj się! -odkrzyknął, wychylając się zza ściany. - A tak na poważnie, gdzie ja mogę iść o tej godzinie? Do Julki idę, skorzystam, że jest sama w domu. - powiedział, zakładając drugiego buta.

- Tylko jej nie zgwałć. - ostrzegłem, śmiejąc się.

- To ona prędzej zgwałci mnie. - mruknął niezadowolony. - Idę, spodziewajcie się mnie najpóźniej rano! - krzyknął i wyszedł.

- Jak ja się cieszę, że Tae jest dżentelmenem dla dziewczyn... – wymamrotał Jin. - Nie będę musiał się martwić przedwczesną ciążą chociaż z jego strony...

- Wątpię, że Yoongi tak szybko spróbuję zrobić coś w jej kierunku. - wzruszyłem lekko ramionami. - Zależy mu na niej, widać to.

- Najoonowi też na mnie zależało, a... - uciął w połowie zdania. - Nic nie mówiłem.

- Jin, do jasnej anielki! Idź sobie ulżyj czy coś, ponosi cię dzisiaj. - powiedziałem ze śmiechem.

- TO NIE JA GO PRZELECIAŁEM NA PIERWSZEJ RANDCE TUŻ PRZED KOLACJĄ! - wydarł się, zakrywając szybko usta dłonią. - Hehe... to ja pójdę może już spać, bo no wiesz... zmęczenia i tak dalej... Jooni dołączysz? - podrapał się nerwowo po karku czerwony na buzi*

- Taa. - zaśmiał się głośno na reakcje swojego męża Namjoon. - Za drugim razem, jak będziesz coś krzyczał, upewnij się, że to coś nie jest niczym upokarzającym. - mruknął, wstając i wyszedł z salonu.

- Ty też nie siedź tutaj za długo Jungkookie - powiedział na szybko Jin i wyszedł z salonu, udając się do sypialni, gdzie czekał na niego mąż.

Kiedy zostałem sam w salonie, usiadłem trochę wygodniej niż dotychczas i zacząłem oglądać telewizję. Podczas godziny, w której patrzyłem na ekran telewizora, uśmiechałem się prawie cały czas. - Zrobił tak mało, a uszczęśliwił mnie jak nigdy - stwierdziłem w myślach. W pewnym momencie wzięło nade mną górę i postanowiłem położyć się spać. Wziąłem szybki prysznic, a następnie równie szybko wskoczyłem do łóżka. Nawet nie obejrzałem się za sobą, a już zasnąłem.

-----------------------

Patrząc teraz zastanawiam się czy "Różowa Patelnia" nie będzie miała 200 - 300 rozdziałów ;-----; SERIO NO BO JUŻ 90 ;;;;

No więc tak, tak wiem, kochacie nas i w ogóle, wstawiłam rozdział udało się ^^

Do jutra, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz