~ 41 ~

304 23 2
                                    

Perspektywa Jungkooka:

    Kiedy poczułem lekkie szturchanie, skrzywiłem się, bo nie lubiłem wstawać wcześnie rano, a to, że nie świeciło słońce w moją stronę, przekonało mnie, że jest faktycznie wcześnie. Po chwili uświadomiłem sobie, że dzisiaj jest poniedziałek, czyli dzień w którym niestety muszę iść do szkoły.

- Jin, zostaw, już wstaję - mruknąłem niezadowolony.- I nie odkrywaj mnie, bo jestem nagi i będzie mi zimno. 

- Jak to nagi? - zapytał cicho ze zdziwieniem.

Spojrzałem się na niego nieprzytomnym wzrokiem i uniosłem brew. 

- Naprawdę się pytasz? - spytałem z ironią.

-  No wiesz... patrząc na to, że leżysz koło Jimina, który śpi jak zabity w ubraniach to mogę o wszystko pytać – oznajmił nieco zirytowanym tonem. 

- Zdążył się ubrać zanim poszedł spać w przeciwieństwie do mnie - mruknąłem i westchnąłem.

- Dobra już, bo przeciągasz, dalej wstawaj i do szkoły! - podniosłem lekko głos. - To ostatni rok więc spróbuj go nie powtarzać, co?

- To wyjdź z pokoju i daj mi się ubrać, może? – spytałem z mruknięciem.

- Za 10 minut widzę cię na śniadaniu gotowego, jasne? – zapytał, posyłając mi piorunujące spojrzenie.

- Tak, jasne, mamo - powiedziałem półprzytomnie i pokiwałem głową, a Jin tylko wywrócił oczami wychodząc z naszego królestwa.

   Podniosłem się do pozycji siedzącej, ziewnąłem i przeciągnąłem się, uważając oczywiście na to, żeby nie obudzić jeszcze Jimina. Pogłaskałem go po policzku oraz włosach, a on uroczo mruknął i przybliżył twarz do mojej ręki. Uśmiechnąłem się słabo, patrząc na niego i westchnąłem. 

- Nie miał dzisiaj koszmarów, to najważniejsze - pomyślałem. 

Wstałem z łóżka, a następnie ubrałem czyste bokserki i wziąłem z szafy ubrania. Ogarnąłem się szybko w łazience i zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie reszta, do której się uśmiechnąłem. 

- Co tam u was?  - odezwałem się jako pierwszy.

- Minuta spóźnienia! - krzyknął z kuchni Jin. 

- No wiesz to nie my wczoraj przeżywaliśmy bardzo ciekawe.... momenty – oznajmił Tae, posyłając w moim kierunku kwadratowy uśmiech.

Zarumieniłem się, odwracając od nich wzrok i odkaszlnąłem, a następnie odezwałem się siadając na krześle: 

- Wyspaliście się? 

- Przy was nie można było... - wymruczał Hoseok, który jakoś dziwnie wyglądał.

- Coś ty takie czerwony się zrobił? - zapytał podejrzliwie Suga.

- Ja czerwony? Nie gadaj... może tak tu gorąco? - uparcie się bronił Hoseok. 

- Przecież tu jest cholernie zimno - mruknąłem, popijając kawę.

- No właśnie. - burknął nieprzekonany blondyn.

- W takim razie... chyba mam gorączkę.... źle się czuję... - mówił z przerwami czarnowłosy.

-  USŁYSZAŁEM GORĄCZKA I ŹLE SIĘ CZUJĘ! – krzyknął Jin, wbiegając z różową patelnią do pomieszczenia, podchodząc do Hobiasza i kładąc mu na czole rękę by sprawdzić jego stan.

- Jak ma gorączkę to dajcie mu leki i przejdzie... - odparł beznamiętnie Jimin, schodząc ze schodów i patrząc przed siebie... Na raka nie działały lekarstwa...

-  Dżemin, a powiedz ty mi wyrwałeś w życiu dużo... osób - nagle zmienił temat Taehyung, który szybko podbiegł do Jimina.

Zaraz po jego słowach zakrztusiłem się kawą i zacząłem kaszleć jak szalony nie mogąc uwierzyć, że muszę tego słuchać.

- Wszystko,okay? - zapytał Jimin i podszedł do mnie, po czym uklęknął i lekko poklepał moje plecy. 

- Tak, wszystko okay, dziękuje, skarbie - pocałowałem go w policzek i uśmiechnąłem się do niego.

- To dobrze, więcej zmartwień nam nie potrzeba - odparł ze słabym uśmiechem, wstając i podchodząc z powrotem do Taehyunga -No tak.. dość dużo, ale nie za wiele oczywiście – odchrząknął ,widząc zdumioną minę Tae i wskazał głową na mnie. - A dlaczego się pytasz przyjacielu?

- No bo wiesz... podoba mi się jedna dziewczyna, ale kompletnie nie wiem jak się... z nią... umówić no i... pomyślałem, że może mi jakoś pomożesz.. bo w końcu nie każdy przyjaźni się z takim królem podrywów jak ty – wszyscy zobaczyliśmy jak w oczach Jimina pojawiają się mocne iskierki szczęścia.

- PARK JIMIN, ZAWSZE DO TWOJEJ DYSPOZYCJI, MIMO ŻE ZREZYGNOWAŁ Z PODRYWÓW USTATKOWUJĄC SIĘ Z NAJLEPSZĄ OSOBĄ JAKĄ KIEDYKOLWIEK POZNAŁ! Oczywiście prócz moich kochanych przyjaciół - wykrzyczał podekscytowany. - No więc ukochany Alienku, dzisiaj zaczniemy twoje lekcje podrywów - podskoczył w jednym miejscu.

- Dziękuję mój mistrzu – ukłonił się przed nim szatyn i cmoknął jego stopę.

- Wstawaj pomiocie, nie ma teraz czasu na takie zachowania - odparł Jimin, tonem rozpieszczonego panicza, oglądając dodatkowo swoje paznokcie.

- JUNGKOOK, UBIERAJ SIĘ ZA PIĘĆ MINUT MUSISZ BYĆ W SZKOLE SPÓŹNIMY SIĘ! - wykrzyczał Jin, wstając od stołu i kierując się do drzwi wyjściowych.

Zerwałem się z krzesła, potykając się o własne nogi, szybko pocałowałem Jimina w usta i po drodze do wyjścia zabrałem plecak, który leżał w korytarzu.

-DO PÓŹNIEJ WSZYSTKIM! - wykrzyczałem wychodząc, a zaraz potem wpadłem do samochodu Jina, jadąc w zawrotnym tempie do liceum, w którym przyszło mi się uczyć....

----------------------------------------

Jest rozdział spóźniony, ale za to był wczoraj wstawiony rozdzialik "STL", który mam nadzieję się podobał ^^

Dzisiaj pojawi się jeszcze 42 rozdział, więc wyczekujcie go cierpliwie

Mam dwa pytania:

Ktoś chce 2 rozdział stl dzisiaj?

Podobają wam się nasze opka?

Do następnego ludziki ^*^











Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz