Perspektywa Yoongiego
Kiedy już ogarnęliśmy siebie.. i swój zapach, wsiedliśmy do mojego samochodu, który okazał się nieuszkodzony i pojechaliśmy do szpitala. W sali, gdzie leżał nieprzytomny jeszcze Jimin, zastaliśmy śpiącego Jungkooka i pijącego kawę Namjoona.
- I jak z nim? - zapytałem się cicho, żeby nie zbudzić najmłodszego.
- Z Jiminem bez zmian, a Jungkook teraz dopiero zasnął - westchnął, przecierając twarz dłońmi. - Chłopak siedział całą noc, nawet nie zmrużył oka.
A to dlaczego? - zapytał Tae, podchodząc do starszego. - Chyba nie sądzi, że Jimin tak szybko się obudzi?
- Wyznał, że ma problemy ze zaśnięciem od kiedy stan Jimina się pogorszył - powiedział cicho. - Skoro tak jest, to lepiej go nie budźmy, niech odpocznie.
- Biedaczak, jak tak dalej pójdzie to się wykończy. - pogłaskał Jin najmłodszego po głowie. - Na całe szczęście operacja się udała, a dzisiaj Jimin wygląda już trochę lepiej niż wczoraj. – westchnął ciężko, patrząc następnie na męża. - Namjoon, kochanie może chcesz jechać do domu się przespać co? Jutro masz nockę w pracy i wolę byś był przytomny. - pocałował ukochanego lekko w usta i usadowił się na jego kolanach, obejmując szyję młodszego Kima.
- Przespałem całą noc i nie jestem zmęczony. -uśmiechnął się Namjoon do swojego ukochanego, obejmując go w pasie. - Tutaj jest wyjątkowo wygodnie. - westchnął, całując chłopaka w policzek.
- Ah, tak? W takim razie jak mogę prześpię się na twoich kolankach, okay? Nie chce jechać znów sam do domu i zostawić Kookiego, a jestem po dość ciężkiej nocce... – poprosił Jin, chwilę później ziewając dla potwierdzenia swych słów.
- Jasne. - uśmiechnął się rozczulony, patrząc na Jina z nieukrywaną miłością. Pogłaskał go po głowie i szepnął mu do ucha. - Śpij, nie przejmuj się niczym.
- Dziękuję, skarbie – wymruczał starszy Kim, wtulił się wygodnie w pierś Namjoona chwilę później zasypiając.
- No i trzech z sześciu nie gada z nami. - westchnął Tae. – Suga, może pójdziemy do lekarza spytać się o stan Dżemina?
- Możemy - pokiwałem głową i wspólnie wyszliśmy z sali, kierując się do gabinetu lekarza prowadzącego. Zapukałem w drzwi i w momencie, gdy dostaliśmy pozwolenie na wejście, zrobiliśmy to. - Dzień dobry, doktorze
- Dzień dobry.- przywitał się lekarz, odrywając wzrok od dokumentów. - W czym mogę panom pomóc?
- My w sprawie Jimina - powiedział za mnie Taehyung. - Chcielibyśmy wiedzieć jaki jest jego stan.
- No więc operacja się udała i nie widzę niczego niepokojącego w jego wynikach, ale nie wiemy kiedy odzyska przytomność. Bardziej niepokoi mnie stan jego narzeczonego. -przetarł zmęczoną twarz ręką.
- To znaczy? - zapytałem niespokojnie.
- Miałem dzisiaj nocny dyżur i gdy chodziłem po salach by sprawdzić czy wszystko w porządku zobaczyłem jak pan Jeon płakał trzymając rękę pana Parka, mówiąc coś do siebie... Chłopak bardzo to przeżywa. Płakał ze szczęścia i smutku. Można powiedzieć, że emocje za bardzo nim zawładnęły... – westchnął. - Może psycholog powinien z nim pogadać albo panowie wolicie bym dał mu jakieś leki na uspokojenie.
- Przeżył dużo w ostatnim czasie. – zacząłem. - Myślę, że potrzebuje trochę czasu, żeby uświadomić sobie, że już ma prawo być wszystko w porządku. - również westchnąłem. - Niech Jungkook o tym zadecyduje, nie będziemy podejmować za niego decyzji.
- To niech panowie przekażą mu moje propozycje... lepiej takie coś usłyszeć od rodziny niż nieznajomego.
- Aktualnie Jungkookie śpi. Jak wstanie to postaramy się z nim porozmawiać. - westchnął zrezygnowany dalszym prowadzeniem rozmowy Tae. - Pójdziemy już. Dziękujemy, doktorze! - powiedział podchodząc do drzwi, następnie wraz ze mną wychodząc z pomieszczenia. - I co o tym myślisz?
- Współczuję strasznie Kookiemu, odpoczynek w ostatnim czasie to pojęcie nieznane dla niego - pokręciłem głową. - Jest od nas młodszy, ale przeżył o wiele więcej niż my, to jest niesprawiedliwe.
No niestety... życie to upierdliwa choroba, która nie przestaje nas katować. Spójrz i on i Jimin przeżyli swoje w życiu. Teraz jeden jest w śpiączce, a drugi ledwo żyje zmęczony całą sytuacją z rakiem i operacją. - pomasował sobie skronie. - Życie daje im w kość, ale znaleźli siebie nawzajem by móc razem przez całą tą przygodę przebrnąć... Widząc stan Kooka sądzę, że jakby Jimin... umarł to on, mimo iż obiecał tutaj zostać, umarłby z tęsknoty za nim. Za podporą, która na początku sprawiała same problemy z czasem mu w nich pomagała, przez co maknae wyszedł na prostą. Jakby nie zdążył w ostatniej chwili podjąć decyzji to by się do końca życia pytał "co gdybym się zgodził szybciej?". Nie potrafiłby sam sobie radzić z problemami, które od kiedy jest z Dżeminem starali się rozwiązywać razem. Moim zdaniem powinien Kooki pogadać z tym psychologiem i przestać w sobie dusić te wyznania. - powiedział spokojnym tonem.
- Ale nie możemy też do niczego go zmuszać, bo w ogóle się zamknie na nas, nie sądzisz?
- Dlatego z nim pogadamy... Jak nie wyrzuci tego na nas to wyrzuci na psychologa. Jak go nie przekonamy to chociaż weźmie się te leki dla niego... Może chodź na chwilę nie będzie się stresował by nie popaść w totalną nerwice
- Skoro tak mówisz - powiedziałem cicho. - Mam nadzieję, że Jimin niedługo do nas wróci, bo nie wiem co się stanie z Jungkookiem.
- Mówiłem już... Bez Jimina nie ma Jungkooka i śmiało możemy powiedzieć, że to działa w obie strony - westchnął i po chwili znaleźliśmy się w sali Jimina
-----------------------
Dobra 3/3 ^^
Mam nadzieję, że rozdziały były okay ><
Do następnego, ludziki ^*^
CZYTASZ
Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]
FanfictionHistoria siedmiu przyjaciół, którzy sprostali czoła nie jednemu wyzwaniu stając się dla siebie rodziną. Ich relacje znów zaczynają ulegać zmianie, gdy dwójka przyjaciół się zaręcza, a następnie ktoś u góry pragnie zabrać do siebie jednego z narzeczo...