~ 83 ~

180 22 1
                                    

Dwa miesiące później...

Perspektywa Yoongiego

W ciągu tego miesiąca, wszyscy chodziliśmy zupełnie jak nowonarodzeni, bo byliśmy świadom, że już niedługo Jimin będzie znowu z nami. Każdy z nas był szczęśliwy, a Jungkook tryskał pełnią radości. Znowu wniósł do naszego życia dużo słońca, a jego uśmiech wydawał się jeszcze szerszy niż kiedykolwiek wcześniej. To znaczyło tylko to, że jest naprawdę dobrze. Najmłodszy dużo nacierpiał się w swoim życiu, a strata jego narzeczonego to byłoby tylko wbicie kolejnego noża w jego serce. Cieszyliśmy się wszyscy, widząc jego zmianę w zachowaniu. Cieszyliśmy się również z tego, że nasza kochana para w końcu zazna trochę radości i nacieszy się sobą po dłuższej przerwie. I cieszyliśmy się też z tego, że znowu wszystko powróci do normy. Wystarczyło tylko czekać na pobudkę Jimina, który stał się dla nas wszystkich jak brat. A dla Jungkooka, opoką, wsparciem i sensem życia.

- Tae! Nie podżeraj, zaraz Jin przyjedzie z obiadem - zwróciłem uwagę chłopakowi, który z niecierpliwością czekał na naszego ukochanego kucharza. Nie mógł się oprzeć słodyczy, którą niedawno zakupił w maszynie. Spojrzał na mnie wzrokiem zbitego pieska i odłożył batonika, na stolik, stojący koło niego, a ja westchnąłem. - Nie zabraniam ci jeść słodyczy, ale masz zjeść coś zdrowego.

- No wiesz gdybym miał coś zdrowego pod ręką to może bym zjadł. - posłał mi kwadratowy uśmieszek.

- No to mówię, że zaraz Jin przyjedzie. - wywróciłem oczami, poprawiając się na krześle.

- Tylko problem w tym, że ja już teraz jestem głodny. - mruknął niezadowolony znów sięgając po batona.

- Poczekaj, chociaż pięć minut. Jak nie przyjedzie to pozwolę ci zjeść tego batona, a na razie to zabieram. - powiedziałem, po czym faktycznie zabrałem mu słodycz i odłożyłem go na szafkę, stojącą koło mnie.

- Od kiedy zabierasz mi słodycze? Jeszcze parę miesięcy temu byś to olał.... Co ta Julka z tobą robi? - spytał rozwalając się na krześle.

- Nic ze mną nie robi, ona jest taka sama jak ja. - parsknąłem śmiechem. - Po prostu poczułem coś, czego jeszcze nigdy nie poczułem i to tyle

- Marcelina mnie nie głoduje, a ona ciebie najwidoczniej tak. - powiedział najspokojniej w świecie.

- Ona je więcej niż ja, Tae. - zaśmiałem się. - A zresztą zachęca mnie do jedzenia, a nie na odwrót.

- To dlaczego ty nie chcesz do tego zachęcać mnie, hm? Poczekaj zadzwonię do niej i się spytam...

- Dzwoń, dzwoń, droga wolna. - ponownie z moich ust wyleciał śmiech. - Tylko nie odpowiadam, za to co ci zrobi przy najbliższej okazji. Pamiętaj, że ostrzegałem.

- Zabiję, zabiję, zabiję, kimkolwiek kurwa jesteś. - mruknęła z złością Julka, kiedy Tae ustawił telefon na głośnomówiący. - Nie obchodzi mnie czy jesteś Yoongim, czy Świętym Mikołajem! Zabiję! Lepiej, żebyś mi się przedstawił w ciągu pięciu sekund i powiedział dlaczego do mnie dzwonisz, kiedy jestem w chuj zmęczona.

- Jestem chłopakiem twojej najlepszej przyjaciółki i dzwonie w bardzo ważnej sprawię - powiedział Tae normalnym głosem zlewając całkowicie jej groźby.

- Mów szybko, bo nie dam Marcelinie potem spać. - powiedziała trochę bardziej spokojnie.

- Yoongi powiedział, że namawiasz go do jedzenia i w ogóle, a on mi zabrania jeść.... Mogłabyś mu coś powiedzieć. - spytał proszącym tonem.

- Yoongi, tłumacz się. – ziewnęła.

- Zaraz Jin przyjedzie ze zdrowym obiadem, a jak się zapcha batonikami, to go nie zje. Wolę, żeby zjadł coś domowego niż te śmieci. – mruknąłem.

- Tae, teraz ty mi się spowiadaj. Ile dzisiaj zjadłeś słodyczy? – zapytała.

- Ja? No... może dwa...naście cukierków, trzy batony czekoladowe i jedną paczkę chrupek, więc jeden batonik w te czy we w te chyba jest bez różnicy, nie? - spytał z nadzieją.

- Tae, Yoongi chcę, żebyś był zdrowy, a jedzenie takiej ilości słodyczy, naprawdę może ci zaszkodzić. – powiedziała. - Zostaw ten batonik i zjedz ten obiad. Jestem pewna, że Jin ugotował coś pysznego. -odparła ze śmiechem. - Boże, jak ja was nienawidzę. Teraz jestem głodna i zmęczona. Wszystko przez was..

- A Marcelina co robi skoro ty śpisz? - spytał ciekawy Tae.

- Siedzi pewnie w salonie i ogląda telewizję. – ziewnęła. - Napisz do niej, zawsze narzeka, że śpię, bo jej się nudzi. - wiedziałem, że w tamtym momencie wywróciła oczami, na co się zaśmiałem.

- Dobrze zadzwonię... Przepraszam, że przerwałem w śnie i mam nadzieję, że jak się spotkamy to skrzyczysz zamiast mnie Yoongiego, bo to on pozwolił mi zadzwonić, pa!

- Dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt, odpuszczam wam. - podkreśliła ostatnie słowo. - Dobranoc - ziewnęła, po czym się rozłączyła.

- Umm to ja poczekam za obiadem i zadzwonię do mojej Marcysi pogadamy, jak przyjedzie Jin. Pa! - powiedział szybko, zabierając telefon i uciekł z sali Jimina i mogę założyć się o stówę, że poleciał do barku.

Westchnąłem i spojrzałem na ledwo trzymającego się na nogach, Jungkooka. - Kookie, prześpij się trochę. Mogę się założyć, że marzysz tylko o tym, żeby się położyć i odpocząć.

- Masz rację. - pokiwał głową, na co się zdziwiłem. Myślałem, że będzie zaprzeczał. - Ale nie chcę przegapić momentu, kiedy Jimin się wybudzi, okay?

- Mogę ci przyrzec, że od razu ktoś cię obudzi, młody. - powiedziałem pewnie. - Jimin na pewno zobaczy cię jako pierwszego, jestem pewny.

Westchnął, przecierając dłońmi oczy i pokiwał głową. - Daj mi koc, zmrużę na chwilę oczy - powiedział, a ja podałem mu wspomnianą rzecz. - Dziękuję, jak coś to mnie obudźcie. - poprosił, a ja uśmiechnąłem się do niego na potwierdzenie swoich słów. Nie minęło nawet pięć minut, a chłopak odpłynął w krainę snów. - Jimin, wracaj szybko, Jungkook niedługo się wykończy - pomyślałem, spoglądając na Jimina.

----------------------------

Taki lajtowy next xD

Nie jestem pewna, ale możliwe, ze po północy pojawi się następny rozdział ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz