~ 15 ~

462 40 0
                                    

Perspektywa Jungkooka:

Biegałem ile sił w nogach po szpitalu, gubiąc się przez zdenerwowanie i niepewność. Miałem tylko parę minut, by się pogodzić z Jiminem, a straciłem już parę właśnie przez to skakanie z kąta w kąt po piętrach szukając sali, którą po czasie zdradziła mi recepcjonistka. Zdyszany biegłem na piąte piętro, prawie spadając do pomieszczenia, gdzie stał Yoongi patrzący na mnie i Jimin z głową spuszczoną w dół, leżący na łóżku szpitalnym.

- Jungkookie, jak dobrze cię widzieć! - odezwał się najstarszy z naszej trójki, lecz ja zlałem go, podchodząc szybkim krokiem do ukochanego, którego lekko przytuliłem, żeby nie zrobić mu większej krzywdy.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem i potem opuściłem hotel - wyszeptałem skruszonym głosem - Musiałem pomyśleć, przepraszam...

- To ja przepraszam, że nie mogę ci zdradzić tego sekretu i też za to, iż wczoraj się upiłem - również mnie przeprosił bardziej zachrypniętym tonem.

- Nie przepraszaj, kochanie tylko wyzdrowiej - głos mi się załamał, a z oczu wypłynęły łzy - Różnie może się stać podczas operacji, więc błagam wróć do mnie.

- Spokojnie, skarbie, wrócę. - odsunął mnie od siebie, patrząc mi w oczy i posyłając cudowny uśmiech - Jestem za silny, żeby taka operacja mnie zabiła, nie uważasz?

-Uważam, ale jak już mówiłem, to różnie bywa - ponownie się w niego wtuliłem. Jimin więcej się nie odezwał tylko oddał uścisk, głaszcząc mnie czule po włosach. Ta cisza nam nie przeszkadzała, była dość przyjemna. Nawet zapomnieliśmy o naszym przyjacielu stojącym obok, gdyż w tej chwili myśleliśmy tylko o sobie nawzajem, ciesząc się swoją obecnością. Niestety nic nie może trwać wiecznie...

- Dobrze, blok operacyjny jest już gotowy - oznajmił lekarz, wchodząc do sali z jakimiś pielęgniarkami.

- Bądź silny, Jiminnie - nadal szeptałem bardzo złamanym tonem, odrywając się od narzeczonego.

- Nie płacz tylko, Kookie. Nie lubię tego. Lepiej się uśmiechnij - przyciągnął mnie jeszcze na chwilę, muskając moje wargi - Pilnuj go, hyung - zwrócił się tym razem do blondyna, puszczając mnie.

- Nie ma sprawy, powodzenia życzę cię. - odezwał się najstarszy z małym i smutnym uśmiechem.

- Nie mów tak, Jimin - jęknąłem zrozpaczony - To brzmi jak pożegnanie.

- Nie żegnam się, kruszyno. - pielęgniarki zaczęły pchać łóżko w kierunku wyjścia - Obiecuję ci tu i teraz, że wrócę, jasne?

- Jasne - uśmiechnąłem się lekko przez łzy, trzymając cały czas rękę mojego ukochanego i idąc kolo jego łóżka.

- Kocham cię, pamiętaj - dodał szybko, gdyż nie mogłem iść z nim dalej, ponieważ wjechał na korytarz przed blokiem operacyjnym, gdzie wchodzić mógł tylko personel.

- Ja ciebie też! - krzyknąłem, by mnie usłyszał, a następnie mój facet zniknął mi z pola widzenia wybuchnąłem ponownie płaczem.

- Nie płacz.. - Yoongi położył mi rękę na ramię w geście pocieszenia - Wszystko będzie dobrze. - dodał, po czym mnie przytulił...

-------------------------------------------------------




Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz