Perspektywa Jungkooka:
Kiedy zauważyłem przez okno, że trójka z nas ucina sobie pogawędkę na dworze, przestraszyłem się, ponieważ było zimno i nie chciałem, żeby się rozchorowali, więc wyszedłem na dwór, aby zwrócić im uwagę, że czas wracać do domu. Gdy usłyszałem jak Hoseok mówi, że Jimin umiera jak mięczak, postanowiłem podsłuchać, co ma jeszcze ciekawego do powiedzenia. Z każdym słowem było mi coraz słabiej i w momencie kiedy skończył, zakręciło mi się lekko w głowie. Szybko do nich podbiegłem i uderzyłem Hoseoka pięścią w twarz tak mocno, że usłyszałem dźwięk chrupanej kości. Nie wiedziałem czy to moja, czy to jego, chociaż skrycie liczyłem, że to ja mu złamałem szczękę.
- TY CHUJU, JAK ŚMIESZ TAK MÓWIĆ! I TY MASZ JESZCZE CZELNOŚĆ NAZYWAĆ SIĘ NASZYM PRZYJACIELEM?! NIE MASZ PRAWA MÓWIĆ O JIMINIE W TAKI SPOSÓB, OKAY?! TO TY JESTEŚ ZWYKŁYM ZEREM, TO TY MNIE RANISZ, TO TY ODBIERASZ MI SZCZĘŚCIE, MÓWIĄC O JIMINIE W TEN SPOSÓB! JIMIN NIGDY NIE SPOWODOWAŁ SMUTKU NA MOJEJ TWARZY, NIGDY MNIE NIE ZRANIŁ! TO TEN CHOLERNY LOS I TEN KTOŚ NA GÓRZE, OKAY?! TO PRZEZ NIEGO PŁACZĘ, TO ON MNIE RANI, NIE JIMIN! ŻAŁUJĘ, ŻE DAŁEM CI SZANSĘ, ŻE CI W PEWIEN SPOSÓB WYBACZYŁEM! NIGDY NIE PODCHODŹ DO MNIE, NIGDY NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO JIMINA, ZROZUMIAŁEŚ?! - wywrzeszczałem tak, że poczułem jak zdziera mi się gardło i podszedłem do niego. - PYTAM SIĘ CZY ZROZUMIAŁEŚ! - krzyknąłem w jego kierunku, a on pokiwał głową. - Cieszę się, że się dogadaliśmy - wysyczałem i uderzyłem go z drugiej strony twarzy. - To, żeby równo puchło. - splunąłem na niego, ostatni raz na niego spoglądając. Odwróciłem się do moich przyjaciół, którzy patrzyli na mnie z zszokowanymi minami, ale zignorowałem je i podbiegłem do Jimina. - Kochanie, nie słuchaj go, on nie ma racji, kłamał, rozumiesz mnie? - spytałem się go, a on spojrzał na moje oczy i pokręcił głową, jakby mi nie wierzył. - Skarbie, uwierz mi, nie wierz mu, nigdy mi nie odebrałeś szczęścia, bo jeśli byś to robił, musiałbyś odebrać siebie, co jest niedorzeczne, rozumiesz?
- NIEKŁAM, BŁAGAM CIĘ, CHOĆ RAZ POWIEDZ MI OKRUTNĄ PRAWDĘ PROSTO W OCZY! – krzyknął, cały się trzęsąc z nadal spływającymi po policzkach łzach.- DLACZEGO WSZYSCY MUSZĄ MNIE KŁAMAĆ, CO? JEDNA OSOBA NIE MOŻE MI POWIEDZIEĆ PRAWDY! PARK JIMINE, POSŁUCHAJ, JESTEŚ JEBANYM DUPKIEM, KTÓRY ZABIJE MIŁOŚĆ SWOJEGO NĘDZNEGO, NIC NIE WARTOŚCIOWEGO ŻYCIA! - próbował wstać, ale przez nerwy upadł od raz u na trawię. - Nic nie znaczącego dla nikogo, nawet dla samego siebie - nie wstawał z zimnej ziemi jakby czekając aż śmierć w końcu zabierze go z tego świata... – CZEKAM, KURWA,BIERZ SOBIE MOJĄ DUSZĘ, ODBIERZ MARNE ŻYCIE, ZABIJ MNIE! W KOŃCU WSZYSCY PRZESTANĄ CIERPIEĆ! PO CO CI DALSZE UŚMIERCANIE MNIE TAK WOLNĄ CHOROBĄ JAK PODAJE CI SIĘ NA TACY BY WIĘCEJ OSÓB NIE MUSIAŁO CIERPIEĆ - wydzierał się tak mocno, że wysiadały mu struny głosowe. - ALE NIE! MIMO IŻ MOŻESZ MNIE TERAZ ZABRAĆ TO ZOSTAWISZ BYM UMIERAŁ W DALSZYCH MĘCZARNIACH!
Gdy patrzyłem na tą scenę, każde jego słowo rozrywało moje serce. Mój mózg analizował to co powiedział, w kółko i w kółko. Nawet nie wiedziałem, kiedy z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy. Czułem się jakbym wrósł w ziemię i nie mógł się ruszyć. Moje ciało nagle zrobiło się ciężkie, przez co upadłem na kolana, ale nie straciłem świadomości. Patrzyłem tylko jak mój ukochany cierpi. Nie mogłem nic zrobić. Byłem zszokowany, a poczucie bezradności objęło moje całe ciało. Nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa. Po prostu patrzyłem, jakby mnie to nie interesowało. Chociaż wcale tak nie było. Byłem okropnie wściekły na siebie. Na to, że wybaczyłem Hoseokowi. Na to, że pozwoliłem mu powiedzieć tak okropne rzeczy. Mój wzrok upadł na trawę, słyszałem jak przez mgłę co mówili moi przyjaciele.Ciągłe słyszałem te okropne słowa, które mój Jimin wypowiedział.. Czułem się winny każdego jego cierpienia. Czułem się winny za to, że w ogóle mnie poznał. Mogłem nie wprowadzać się tutaj. Mogłem w ogóle się nie urodzić. Mogłem doprowadzić do swojego samobójstwa już o wiele wcześniej przez spotkaniem chłopaków. Nikt by mnie nie opłakiwał. Nikt by nie cierpiał
CZYTASZ
Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]
FanfictionHistoria siedmiu przyjaciół, którzy sprostali czoła nie jednemu wyzwaniu stając się dla siebie rodziną. Ich relacje znów zaczynają ulegać zmianie, gdy dwójka przyjaciół się zaręcza, a następnie ktoś u góry pragnie zabrać do siebie jednego z narzeczo...