~ 38 ~

251 26 2
                                    

Po powrocie blondyna do salonu znów przyjaciele zaczęli temat Jungkooka i Jimina. Nie oszczędzał się jednak chłopak w posyłaniu Hoseokowi morderczych spojrzeń. W trakcie narady wszyscy jednogłośnie postanowili, że Jin powinien iść pogadać z najmłodszym, jakoż był tutaj najstarszy, a Tae, który zaraz po Jiminie był najbliżej z Jungkookiem, sam nie trzymał się najlepiej, dlatego woleli nie ryzykować płaczem i depresją obydwóch chłopaków.

Jin niepewnie udał się na schody, zostawiając swoją patelnię w salonie, żeby nie wystraszyć młodszego. Przez drzwi do pokoju najmłodszych z dormu, usłyszał stłumione przez poduszkę płacz. Otworzył cicho drzwi i zaraz podszedł pewniej do chłopaka, wiedząc, że musi mu pomóc, albo chociaż przy nim być. Usiadł delikatnie na łóżku i pogłaskał Jeona po głowie.

- Jungkookie wiem, że to trudne i nie możesz się pogodzić z jego decyzją, ale... - przerwał, gdy młodszy szybko oderwał się od poduszki i wtulił w dormowego rodzica. Mówiąc starszemu cicho że nie może stracić Jimina. -  Proszę cię nie płacz... To ciężka sytuacja, nie tylko dla ciebie, dla każdego z nas. Jimin jest członkiem naszej rodzinnej nie rodziny i  wszystkim nam jest trudno pogodzić się z jego decyzją, ale żeby mu pomóc musimy dojść do tego w czym leży problem.... - wyszeptał oddając uścisk młodszego, ale nie udało mu się zatamować paru łezek, które wypłynęły z jego oczu.

- Ja wiem, że o-on chcę, że-żebyśmy go zap-pamiętali szczęśliwego, al-le przecież j-jest szansa, że wyzdr-rowieje - wychlipał Jungkook, mocniej przytulając się do Jina. - Cz-czemu on n-nas przekreśla? N-nasze wspólne ż-życie.. Przecież m-my mamy wziąć ślub - zaszlochał jeszcze głośniej.

- Wiem, mały, kochasz go tak samo jak ja Namjoona i nie wyobrażasz sobie życia bez niego, ale posłuchaj  - podniósł jego głowę do góry. -  Nie powinieneś  w razie jego śmierci - puknął trzy razy o stół. -  odpukać,  odbierać sobie życia. Masz jeszcze nas rozumiesz. Jesteśmy i zawsze będziemy przy tobie, więc nie rób nic głupiego... Może przyjdziesz do nas na dół i wysłuchasz naszych teorii, które mogą pomóc w namówieniu Jimina do zmiany swojej decyzji?

- D-dobrze - westchnął, przecierając oczy i policzki, żeby pozbyć się łez. - Pójdę z-z tobą..

  Razem udali się na dół. Przyjaciele powiedzieli młodszemu o swoich teoriach, które wymyślili, gdy go nie było. Chłopak strasznie cierpiał i zbytnio nie był przekonany do ich słów. Słuchał ich nieprzytomnie do czasu, gdy nagle na schodach wszyscy usłyszeli głośny stukot butów. Jimin bez życia z nich schodził i obrał kierunek drzwi wyjściowych do ogrodu. Widać było, że dużo płakał. No, a kto by nie płakał wiedząc, że jest śmiertelnie chory i może czekać go śmierć. Tym bardziej taki Jimin, który już przybił gwóźdź do trumny, a jego rodzina z całych swoich sił starała się go wyciągnąć. 

Kiedy chłopak znalazł się przy drzwiach i nie wychodził na zewnątrz tylko patrzył się tępo na ogród za szklanymi drzwiami przyjaciele patrzyli się na niego z niezrozumieniem w oczach. Jungkook za to miał w nich dodatkowo przerażenie i ogromny smutek, który też objawił się w jego łzach, które wolno ciekły po jego policzkach. Wszyscy się bali, że Jimin zaraz powie coś niemoralnego i niestety ich przypuszczenia w pewnym sensie się potwierdziły...

- Te drzwi są jak granica.... Granica, która dzieli mnie od innego miejsca. Może lepszego, może gorszego. Chciałbym, żebyście uwierzyli, iż nie chce jeszcze odchodzić i was opuścić - mówił cicho, ale na tyle głośno by wszyscy w pomieszczeniu go słyszeli i oparł się lewą ręką o przezroczystą framugę, jakby miał się zaraz przewrócić. -  Ale nie mogę, zrobić tego samego co mój ojciec... Poddać się operacji i nie wyjść z niej żywym, zostawiając ukochane osoby, bez żadnego "Pamiętajcie, że mimo wszystko będę przy was i obiecuję, że zawsze będę was chronił", nawet bez głupiego cichego "Kocham was", po prostu odejść i nic nie móc zrobić by wrócić, ponieważ umarł prawie nieprzytomny, przez za mocne leki na stole operacyjnym... Wygram tą walkę w inny sposób niż chcecie... Na swój sposób... Wygram wiedząc, że jesteście szczęśliwi i postaracie się pamiętać o mnie... Czy to tak aż wiele byście mnie zrozumieli? Niedługo otworzę wrota do innego świata tak jak teraz - przesunął drzwi w bok, a chłodny wiatr zaczął dmuchać w jego drętwą twarz. -  I nie ważne jak bardzo będziecie chcieli bym został, odejdę... - powiedział próbując chcieć przejść przez framugę, lecz chwilę później, wycofał się,  zamknął szklane drzwi i opadł na kolana. -  Więc chce zostać przy was, dopóki choroba mnie jeszcze do końca nie wyniszczy  - zaczął szlochać. - Kocham was wszystkich, dlatego muszę to zrobić...

  Po tym co powiedział Jimin, Jungkook zaczął szlochać głośniej niż kiedykolwiek i trząść się, jakby było mu strasznie zimno. Te słowa dobiły go tak mocno, że wstał i próbował podejść do Jimina, chcąc powiedzieć, że kocha go, ale zakręciło mu się w głowie i upadł na podłogę. Słyszał wszystko, ale nic nie widział. W tamtej chwili myślał, że umrze. Raczej nie myślał, ale liczył na to...

--------------------------------------------------

Dobra ^^ Jest rozdzialik ^.^ Teraz czekajcie tylko za następnym tak jak obiecałam

Na pewno do 23- 23:30 się pojawi xDDD

Kocham was i mam nadzieję, ze podoba się ten  collab

Do następnego, ludziki ^*^


Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz