~ 70 ~

186 18 1
                                    

Perspektywa Taehyunga:

Długo nie musieliśmy czekać aż Jungkook się obudzi. Chciałem pogadać z nim w cztery oczy by obecność innych nie speszyła chłopaka. Poprosiłem, więc Sugę i Namjoona nadal z śpiącym na kolanach Jinem by poszli po kawę czy coś. Namjoon szturchnął męża parę razy w ramię by ten się obudził i razem cała trójka wyszła z sali. Jungkook zdezorientowany popatrzył na mnie niezrozumiale, gdy powróciłem do niego wzrokiem

- Czemu kazałeś im wyjść? – odezwał się młodszy.

- Chcę z tobą pogadać Jungkook. - powiedziałem cicho. - Martwimy się o ciebie...

Jungkook westchnął, przecierając oczy palcami. - O czym chcesz porozmawiać?

- Ty serio się pytasz? Nie śpisz, nie jesz, mało pijesz i gdy myślisz, że nikt nie patrzy płaczesz... Powiedz mi, swojemu nierodzonemu bratu, co się dzieje. -mówiłem nadal cicho wlepiając w jego zmęczoną twarz oczy. - Czym się tak martwisz?

- Czasami sobie myślę, co by było jakby Jimin się ze mną nie związał. - zaczął cicho, spoglądając na mnie niepewnie. - Nie chciał mnie, był hetero, cokolwiek.. Może nie musiałby tak bardzo cierpieć? Może związał by się z kimś, kto lepiej zadbałby o niego? Nie wiem, ale ta myśl mnie przeraża. - zaśmiał się smutno. - Patrząc teraz, nie wyobrażam sobie tego, że mógłby być z kimś innym, a ja najprawdopodobniej musiałbym to oglądać, bo pewnie byśmy się przyjaźnili. Oszczędziłbym mu cierpień, może, ale nie byłbym w stanie patrzeć na to, że Jimin jest szczęśliwy przez kogoś innego, a nie mnie. To by mnie zniszczyło.

- Oj braciszku... -westchnąłem. - Nie ważne jest to co by się stało... Dżemin zakochał się w tobie i tego już nikt nie zmieni. Nie jest hetero, pragnął cię i pewnie nadal pragnie, a najważniejsze jest to, iż ciebie kocha Kookie i nie ważne czy by był z tobą czy nie i tak by zachorował na to świństwo, więc nie masz prawa się o nie obwiniać. Taka jest kolej rzeczy. Do tego jestem pewny, że jesteście swoimi bratnimi duszami, dlatego pewnie wcześniej czy później byście ze sobą byli. - uśmiechnąłem się pocieszająco. - Postaraj się mniej dusić w sobie emocje przy ludziach. Jesteśmy z tobą i rozumiemy, że musisz z siebie to wszystko wyrzucić. Nie możesz w nocy spać, bo kłębisz w sobie emocje, które z przyjściem nocy nabierają na sile... Myślisz, że Jimin lubi słyszeć w śnie jak płaczesz w samotności, a on nie może ci powiedzieć ani jednego uspokajającego słówka? Jeżeli chcesz możesz zawsze przyjść i wypłakać się w moje ramię, bo naprawdę my wszystko widzimy, a to że kłębisz to w sobie tylko niepotrzebnie ciebie wyniszcza...

- Możliwe, że po prostu tęsknie za widokiem szczęśliwego Jimina i cały czas sobie wmawiam, że to moja wina. Moja wina, że nie jest szczęśliwy. – westchnął. - To jest okropne, ja nie chcę tak myśleć.

- To nie twoja wina i musisz przestać tak myśleć. Jimin sam tego chciał, a to że tak długo zastanawiałeś się nad jego propozycją, znaczy, iż za bardzo ci na nim zależy by podjąć tak ważną decyzję od razu... Jimin dał radę pokonać strach przed tą operacją, bo wiedział, że w razie czego uratuje choć twoje życie, które było, jest i będzie dla niego ważniejsze od każdego innego na tym świecie. - poklepałem go po ramieniu w geście pocieszenia. - Zobaczysz, już nie długo znów zobaczymy jego uśmiech, próby ośmieszania Yoongiego, jego denne porady podrywów, które działają tylko na laski do łóżka na jedną noc i uciekającego przed patelnią Ommy. Jak na razie wyobraź sobie, że on śpi. A słyszałem, iż ludzie lubią patrzeć na swoje ukochane osoby pogrążone w głębokim śnie. Niech ten sen będzie dla niego odpoczynkiem po ciężkiej próbie. Więc daj mu odpocząć do czasu aż nabierze wystarczająco sił.

- Dziękuje, Tae. - uśmiechnąłem się do mnie słabo. - Pomogłeś mi i to bardzo.

- Widzisz? Wystarczy pogadać z kimś. Wyżalić się... - powiedziałem spokojnie. - Może zmieńmy teraz temat... Marcelina była u mnie wczoraj

- I co? - zapytał się z ciekawością.

- Wyznała mi, że też jej się podobam i mnie pocałowała. Potem Yoongi uciekł gdzieś z Julką i też jej wyznał co czuje, a ja i Marcelina zostaliśmy sami w dormie. No i pojechaliśmy do sklepu po słodycze i skończyło się na imprezie, z której nic nie pamiętam. Za dużo było tych pyszności. A tak poza tym umówiliśmy się na podwójną randkę razem z Yoongim, który zabierze Julkę. - uśmiechałem się jak szaleniec.

- Wow, wow, wow - zaśmiał się. - przystopuj trochę. Yoongi powiedział dziewczynie, że mu się podoba, a nie na odwrót? A ty podobasz się Marcelinie i powiedziała ci to? Dużo się działo przez jeden dzień - ponownie z jego ust wyleciał śmiech.

- ALE BYŁO CUDOWNIE JUNGKOOKIE! – krzyknąłem. - Ona ma takie słodziutkie, malinowe usteczka i w ogóle, do tego spałem z nią na kanapie i ma taki piękny zapach... a Suga hyung się dzisiaj rumienił przez Julkę, wiesz? - zaśmiałem się.

- Zakochałeś się. - stwierdził, patrząc na mnie z uśmiechem. - A co do Yoongiego, on też się zakochuje, tylko o tym nie wie - puścił mi oczko, spoglądając na Jimina i uśmiechnął się.

- A jak ty zrozumiałeś, że no ten... zakochałeś się w Dżeminie? – spytałem trochę nieśmiało.

- Kiedy poszliśmy na swoją pierwszą randkę. - powiedziałem, zaczynając się bawić swoimi palcami. - Dosyć, że wyglądał niesamowicie, to jeszcze był strasznie uroczy, ale i seksowny. Zresztą uśmiechałem się jak idiota całą randkę, na co Jimin zwrócił uwagę pod koniec i wtedy wiedziałem już na sto procent, że jestem totalnie zakochany w nim.

- Pamiętam... To wtedy wróciliście cali mokrzy, bo zaczęło mocno padać. - zaśmiałem się. - A najdziwniejsze dla nas było to, że mimo takiej dennej pogody wróciliście dość późno i weszliście do dormu śmiejąc się jak opętani. Nigdy nie widziałem Jimina tak szczęśliwego... ciebie zresztą od kiedy u nas zamieszkałeś też to był taki pierwszy raz, ale Dżemina znam dłużej i naprawdę cieszyłem się widząc go w takim nigdy niespotykanym humorze i to w dobrym znaczeniu... Wiedziałem już na sto procent po tamtym wieczorze, iż będziesz dla niego tym jedynym, który może zmienić jego kawalerskie życie w coś stałego... Pokazałeś mu, że w życiu nie ważne są imprezy i nic nieznaczące przygody na jedną noc, a prawdziwa miłość i kochanie się tylko z tym jednym jedynym. Zmieniłeś go w lepszego człowieka, czego ja nie mogłem dokonać i jestem ci za to wdzięczny. - spojrzałem na Jimina.

Uśmiechnął się na moje słowa. - Nie musisz mi być wdzięczny, skoro ja dziękowałem, dziękuje i dziękować będę za to, że mogłem spotkać tego wspaniałego człowieka. Mimo trudnego początku, kocham go najmocniej na świecie. Nie da się mocniej.

- On z pewnością by powiedział, że da się, bo to on przebija cię o głowę . –zarechotałem. - Ale tak na serio dzięki Kookie, gdyby nie ty nadal by się coraz bardziej staczał, a może nawet rak by go wykończył i właśnie bym planował pogrzeb... Ty ratujesz jego, a on ciebie i niech tak zostanie, bo wolę tę wersje bardziej od „on umiera ty też umierasz" - uśmiechnąłem się smutno.

- Obiecałem mu coś, dlatego tego nie zrobię. I naprawdę nie musisz mi dziękować za to, co jest tak oczywiste.

- Wiem, wiem... Twoje obiecuje jest bardzo ważne i wiemy o tym. - posłałem mu kolejny uśmiech i wstałem. - Chcesz kawy?

- Jeśli to nie będzie problem. - uśmiechnął się do mnie i usiadł wygodniej na krześle.

- To za chwilę wracam, a ty poczekaj. Nie ruszaj się, jasne? No chyba, że do toalety. - pogroziłem mu zabawnie palcem.

- Okay -zaśmiał się Jungkook.

-----------------

Trochę faktów o przeszłości Jikooka nie zaszkodzi... chyba xDDD

Mam nadzieję, że się podobało

Do następnego, ludziki ^*^

Różowa Patelnia |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz