Archowum

382 16 1
                                    

Ponury, masywny gmach stoi w strugach lodowatego deszczu. Jego blade ściany, kamienne gargulce na dachu i dębowe drzwi trwają nieporuszenie od lat. Dworek popada w ruinę. Suchy, brązowy bluszcz porasta front. Przed nim wysuszone, czarne drzewo rozpościera kruche gałęzie.  Miejsce wydaje się opuszczone i martwe. Ani żywej duszy w około. Rośliny pousychały, dach zapadł się pod ciężarem lat. Patrzę na przygnębiający obraz ze smutkiem. W kącikach oczu czają się łzy. Piękna niegdyś, złota tabliczka leży pęknięta na kawałki przed wrotami. Podchodzę do niej i podnoszę. Treści nie da się już odczytać. Litery zatarły się dawno. Mimo to pamiętam jak dziś gdy kazałam je wygrawerować, jak troskliwą ręką sadziłam roślinki w ogrodzie. Kolejny pomysł obumarł. Porzuciłam go, zapomniałam... Nie miałam siły kontynuować. Ocieram dłonią samotną, słoną kropelkę. Nadszedł czas... Wyciągam z kieszeni płaszcza złoty klucz. Ważę go w dłoni. Jest bardzo ciężki. Zamek tylko czeka by go otworzyć, pozwolić porywistemu podmuchowi przewietrzyć zakurzone pokoje. Przekręcam klucz. Popycham drewniane skrzydła i odwracam się na pięcie. Zrobiłam co mogłam. Teraz wszystko w rękach Archowum.

Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz