Uciekał. Brakowało mu tchu, ale wciąż uparcie parł naprzód. Budynki, sklepy, kolejne ulice przemykały koło niego. Mijał zdezorientowanych ludzi. Słyszał za sobą tętent kopyt. Coraz głośniejszy. Bał się, że go dopadną. Adrenalina dodawała sił. Pot piekł w oczy, stopy bolały. Skręcił gwałtownie. Brudna, wąska uliczka okazała się ślepym zaułkiem. Na jej końcu znajdował się wysoki mur. Z boków otaczały go gładkie ściany bez możliwości wspinaczki. Zawrócił i zatrzymał się w pół kroku. Jedyne wyjście zastawiał koń. Piękny, czarny ogier zarżał ostrzegawczo. Chłopak zastygł w bezruchu. To koniec.
CZYTASZ
Archowum |ᴏʀɪɢɪɴᴀʟ sᴛᴏʀɪᴇs| ✓
Fanfiction"Porzuciłam go, zapomniałam... Nie miałam siły [...] Teraz wszystko w rękach Archowum." Zbiór niedokończonych, a jednak wartych pamiętania opowieści. 🅿︎🅸︎🆂︎🅰︎🅽︎🅴︎: 2017-2018?